Płatki peelingujące z efektem mikrodermabrazji




Jeśli ktoś kiedyś nie wiedziałby, co podarować mi w jakimś prezencie "bez okazji", a ja wcześniej nie powiedziałabym, jaką kolorówkową chęć mam teraz, to śmiało mógłby sprawić mi peeling. Kocham peelingi tak ogromną miłością, że nie mogę się powstrzymać przed kupowaniem kolejnego, zanim jeszcze nie skończę poprzedniego opakowania. 

Jednak, nie ukrywam, że zdecydowanie bardziej pasują mi te do ciała, niż te do twarzy. Z twarzą mam problem. Dlatego nie lubię wszelakiego rodzaju maseczek, które trzeba dłuuuuuuuuuuuuuuuuuugo zmywać, jak i peelingów, które za cholerę nie chcą szybko zmyć się ze skóry. 

Na ratunek przychodzi Cleanic! 


Już od ponad roku używam tych płatków i właściwie nie wiem dlaczego dopiero teraz o nich wspominam. 

Kupiłam je z przypadku. Nie pamiętam, czy z czyjegoś polecenia, czy po prostu wpadły mi w oko podczas zakupów w Rossmannie. Zachęcił mnie na pewno "efekt" mikrodermabrazji. I tak, to tylko efekt :)


Tutaj macie zbliżenie na to, jak wygląda wacik po dwóch stronach. Z jednej mamy do czynienia z bardzo mocno zdzierającą częścią z mikrogranulkami złuszczającymi, a z drugiej ze zwykłym bawełnianym wacikiem. Ja najczęściej używam ich z micelem albo tonikiem.

Ostrzegam Was jednak, że jeśli nie lubicie mocnego zdzierania albo jesteście posiadaczkami cery problematycznej, bądź naczynkowej, to unikajcie ich, jak ognia. Łatwo sobie takim wacikiem zrobić krzywdę w postaci kolejnych pękniętych naczynek, bądź roznoszenia bakterii z trądziku. 

Trzeba się do nich przyzwyczaić, bo jak sobie "pojedziecie" po twarzy, to można skończyć z podrażnieniami. Wszystko jest jednak dla ludzi i już przy pierwszym użyciu będziecie wiedziały, jak się z nimi obchodzić. 



Płatek jest naprawdę sporej wielkości, dlatego polecam ciąć go na pół. Po prostu, szkoda, żeby się tak szybko marnował. Z drugiej strony, czasami funduję sobie takie naprawdę mocne zdzieranie i wtedy zużywam calutki płatek. Jest praktycznie wielkości mojej dłoni. 

W opakowaniu znajduje się 35 sztuk, a jak ktoś jest dobry z matematyki, to wie, że jak podzielimy je sobie na dwa, to wyjdzie ich więcej :) 

Cena, adekwatna do jakości i wydajności. Mimo wszystko, nadal nie przychodzi mi z łatwością płacić prawie 12zł za opakowanie wacików. 


Ich zaletą, która sprawia, że do peelingu twarzy używam tylko tych płatków i nie sięgam już po peelingi pod postacią kosmetyków, jest fakt, że nie muszę się potem w niczym babrać. Nienawidzę zmywać peelingu z twarzy. A tutaj sprawa jest szybka, łatwa i przyjemna. Dlatego tak bardzo lubię ich używać. I myślę, że szybko się to nie zmieni. Cenię je za wygodę, komfort i fakt, że nie zajmują dużo miejsca w podróżnej kosmetyczce. No i się nie rozleją niszcząc przy okazji resztę moich kosmetyków. 

Znacie je? Lubicie? Czy może jesteście fankami klasycznych zdzieraków? 






POPRZEDNI
NASTĘPNY

30 comments :

  1. bardzo dawno temu robiłam ich recenzje ,ale uwielbiam je i są idealne na podróże

    ReplyDelete
  2. Pierwszy raz to widzę :) Muszę koniecznie to wypróbować :)

    ReplyDelete
  3. Ale fajna sprawa. Muszę je sobie sprawić choćby do doraźnego wygładzanie z suchych skórek. Cena faktycznie trochę wysoka jak na płatki :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Cena właśnie mnie najbardziej wkurza, ale... nie powiem, są warte :)

      Delete
  4. Ciekawe są ale tak jak wspomniałaś do cery naczynkowej się nie nadają... Czyli nie dla mnie niestety

    ReplyDelete
  5. To raczej będę je omijać bo moje naczynka mogą się zbuntować :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zdecydowanie, unikaj mechanicznych peelingów :)

      Delete
  6. O, już miałam na nie chętkę a tu piszesz dalej, że nie dla trondzikowców :-) Szkoda, bo ja lubię się bardzo peelingować a takiego sposobu jeszcze nie znam :-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nooo, ale przy trądziku, to raczej mechanicznie nie powinnaś peelingować twarzy. Polecam zaopatrzyć się w peelingi enzymatyczne :)

      Delete
  7. O pierwszy raz je widzę :) Muszę poszukać ich w rossmanie

    ReplyDelete
  8. Ja też pierwszy raz je widzę!

    Zdzieraków nie używam, tylko delikatnych peelingów - mam skłonność do pękających naczyniek i rumienia, więc nie mam wyjścia...

    ReplyDelete
    Replies
    1. No to niestety :( Ja mam pęknięte jedno naczynko i je omijam szerokim łukiem. Reszta jest ok :)

      Delete
  9. Ejjj, fajne to :) Jak gdzieś spotkam te płatki to od razu lecą do koszyka ;)

    ReplyDelete
  10. Replies
    1. Mój Kuba podchodzi trochę, jak pies do jeża, ale myślę, że da się przekonać :)

      Delete
  11. nie miałam och jeszcze, ale na pewno wypróbuję :)

    ReplyDelete
  12. Musze wypróbować :) pierwszy raz o nich słyszę, cena bardzo zachęcająca

    ReplyDelete
  13. Nigdy nie słyszałam o takich płatkach,. musze się za nimi rozejrzeć :)

    ReplyDelete
  14. Używałam je dawno temu,ale dla mnie za mocno zdzierały:(

    ReplyDelete
  15. Kilka razy się przy nich zatrzymałam, ale nie byłam pewna czy je chce i chyba na próbę sie skuszę;)

    ReplyDelete
  16. Nie miałam z nimi do czynienia i fakt cena 12zł za opakowanie wacików to trochę przesada ;).

    ReplyDelete
  17. dobre są, ale trzeba delikatnie wykonywać nimi peeling ponieważ są ostre i można sobie krzywdę zrobić.

    ReplyDelete

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.

DO GÓRY