MAC Mehr


Pomadki z MACa są moim słabym punktem. Niby za każdym razem powtarzam sobie, że nie potrzebuję kolejnej. Niby tłumaczę sobie, że są tańsze zamienniki, które są równie dobre, ale jakoś tak zawsze, jak wejdę do salonu MACa, to wychodzę z nową szminką pod pachą :)

Ostatnio padło na Mehr (86zł). Skierowałam swoje kroki w stronę jaśniejszych odcieni, neutralnych i tych bardziej na co dzień. Pewnie dlatego, że... nie oszukujmy się, mam już naprawdę dużo czerwonych szminek i kolejna mi potrzebna nie jest. Zastanawiałam się jeszcze nad kolorem Teddy i on pewnie wpadnie w moje ręce podczas kolejnej wizyty w salonie, ale tym razem skusiłam się na coś innego.




Mehr, to idealny, brudny róż.Bardzo ładny, jesienny kolor, chociaż... ja bym go nazwała też świetną alternatywą na co dzień. Wygląda bardzo naturalnie i nie wybija się w makijażu. Wręcz przeciwnie, sprawia, że jest bardziej spójny. To idealny kolor nude. Z cyklu my lips, but better, chociaż jest to zdecydowanie ciemniejsza wersja takiej opcji. Jest oczywiście z serii MATTE, bo tę lubię najbardziej. Nie będę oszukiwać, że uwielbiam maty za to, jak długo się utrzymują. Nie przeszkadzają mi ich wysuszające właściwości.





Kocham ją za to, jak delikatne jest jej piękno, i jak fenomenalnie podkreśla moją urodę. Niezbędnik u każdej dziewczyny.

A Wy? Macie swoją ulubioną pomadkę nude?



POPRZEDNI
NASTĘPNY

No comments :

Post a Comment

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.

DO GÓRY