Dzisiaj parę słów o tym, jak chciałam "get the London look" :)
Ostatnio jest szał na lakiery do ust. Tak naprawdę jest to połączenie trwałości szminki z efektem błyszczyka. Postanowiłam przetestować na sobie jeden z kolorów z najnowszej kolekcji Rimmel, Apocalips.
Dostaniemy je w każdej drogerii. Kosztują około 25zł w cenie regularnej. Ja swój upolowałam w promocyjnej cenie 18.99 w drogerii Natura.
Kolorków do wyboru trochę jest, bo mowa tutaj o aż 7 odcieniach. Osobiście do gustu przypadło mi parę, ale zdecydowałam się na odcień nude o nazwie Phenomenon.
Bardzo podoba mi się opakowanie. Ciężko mi jednak jednoznacznie stwierdzić, czy jestem fanką tego błyszczyku czy nie. Panuje między nami typowy love-hate relationship.
Kolorek to taki brzoskwiniowy nude. Delikatnie ciepły, nie sprawia więc, że wyglądam jakby mnie przed chwilą wyciągnęli z Wisły. Tak jak obiecuje producent, daje on efekt polakierowanych ust. Kolor jest intensywny, długo się utrzymuje, ale połysk błyszczyka stosunkowo szybko przemija.
Nie odpowiada mi również zapach. Ja ogólnie mam jakąś awersję do zapachów błyszczyków. Mam jeden z Astora, który według wszystkich pachnie truskawką, a ja czuję swąd mieszanki chemicznej. Ten tutaj ciężko mi do czegoś porównać, ale ogólnie nie jest on przyjemny.
Aplikator akurat mi pasuje, wiele dziewczyn na niego narzeka, ale ja jestem z niego nawet zadowolona. Ma fajne zagłębienie w którym zbiera się większość produktu. Dość łatwo można się nim pomalować, tak samo jak łatwo można przesadzić i się zagalopować.
Błyszczyk zastyga na ustach i jego - już nie tak błyszczący - kolor zostaje z nami jakiś czas. Niestety bardzo wysusza usta. Bardzo, bardzo. W związku z tym potrafi zrobić więcej szkody niż pożytku i podkreślić wszystko to, co chciałybyśmy ukryć. Wchodzi w załamania, podkreśla suche skórki. Mimo to, daje intensywny kolor już przy pierwszej warstwie. Znikając zostawia nieestetyczny kontur.
Mimo to, jest on odpowiedni do mocnego makijażu oka. Bądź po prostu przy codziennym look'u, gdy nie chce nam się eksperymentować. Nie widzę nic złego w poprawianiu go co jakiś czas. W końcu prawie każdą szminkę nanosimy na usta kilka razy dziennie. Ja spodziewałam się po nim czegoś więcej, ale nie uważam, żeby był najgorszy. Tak jak mówiłam, mam okresy, że lubię go nałożyć na usta.
Nie próbowałam jeszcze innych kolorów, ale chodzi za mną jakiś lekko różowy. Może się jeszcze skuszę i zmienię zdanie.
Ogólna ocena 6/10
A co Wy o nim myślicie? Kochacie go, czy nienawidzicie?
Ładne pazurki ;)Pozdrawiam
ReplyDeleteDziękuję :)
Deletemasz piękne paznokcie ;) a co do błyszczyko-szminki to mnie jakoś nie przekonuje, ale nie wykluczone, że sama będę chciała go sprawdzić.
ReplyDeleteDziękuję :)
DeleteCo do Rimmela, to zawsze możesz sobie wybrać kolor odpowiedni dla siebie, jest ich trochę. Ale to prawda, nie powala. Przy takiej promocji jaką stosuje firma, byłam odrobinę zawiedziona.
Też go mam, tyle że odcień wściekle różowy :) I szczerze mówiąc, mam identyczne odczucia - z jednej strony super, a z drugiej... to, co mówisz. Podkreśla skórki, wysusza, mi jego kolor znika po godzinie... Po tej firmie spodziewałam się czegoś lepszego ;P
ReplyDeleteCieszę się, że nie jestem sama w tej opinii. Też spodziewałam się totalnej rewelacji. Ale widać, jak wyszło :)
DeleteBardzo ładne paznokcie ;)
ReplyDeleteO tym, że nierównomiernie schodzi słyszałam. A wysuszanie to chyba nieodłączna część produktów do ust, które są długotrwałe. Najlepiej przed nałożeniem, użyj balsamy/pomadki ochronnej do ust :)
Dziekuję :)
DeleteWiem, wiem :) Używam Tisane. Ale chciałoby się, żeby produkt sam z siebie był super. Niby nie ma co narzekać, nic nie jest idealne :)
moim zdaniem powinnas go pokazac na ustach tylko wtedy moim zdaniem recenzja ma sens nie widac efektu jaki robi ..
ReplyDeleteDzięki za radę. Wezmę to pod uwagę przy kolejnych postach :)
DeletePiękny manicure ;)
ReplyDeleteInteresuje mnie ten szminko-błyszczyk . Może i go kupię .
Już jutro na blogu, więc zapraszam :)
DeleteMyślę, że warto go mieć w kosmetyczce, ale da się bez niego żyć :)
lubię obserwuję i w ogóle fajny blog ;))
ReplyDeleteBoskie paznokcie te "nie czarne" robiłaś jakoś sama czy miałaś taki lakier ?
Błyszczyk mój odcień piękny ! <3
Zapraszam do mnie, Beata ♥
Tutaj na zdjęciu aparat przekłamuje. To jest bardziej głęboko fioletowy, śliwkowy odcień :) Te z brokatem, to lakier. Szczegóły w jutrzejszym poście - zapraszam :)
DeleteDziękuję za wszystkie miłe słowa :)
planuję go zakupić ten, albo ten mega różowy :)
ReplyDeleteJestem ciekawa jak ta brzoskwinka wygląda na ustach. :)
Planuję zrobić jutro aktualizację, jeśli będzie dobre światło :)
DeleteTen megaróżowy też mi się podobał, ale jeszcze się boję takich kolorów :)
Mam go,ten sam kolor nawet i musze sie zgodzić,ze BARDZO wysusza:/
ReplyDeleteOj, okropnie wysusza :(
Deletebardzo fajny blog z chęcią będę zaglądać częściej
ReplyDeleteMam tylko że inny odcień ;) wielbię!
ReplyDeletePiękne pazurki :)
ReplyDeleteProduktu nie miałam do tej pory i nie wiem czy się skuszę.
Jeszcze go nie mam, kusi mnie bardzo, więc pewnie w końcu mu ulegnę :)
ReplyDeleteMyślę, że warto go kupić, żeby się przekonać na własnej skórze, jaki jest. Każdy oczekuje czegoś innego od kosmetyków :) Więc zachęcam :)
DeleteJa go lubię, ale zapach mnie odrzuca go kolejnego zakupu. A ten kolor miałam w planach.
ReplyDeleteTen zapach ciężko mi nawet do czegokolwiek porównać. Jakiś klej, czy coś takiego. Ale podobno te bardziej różowe kolory pachną owocowo. Więc dziwi mnie to trochę.
Deleteja przymierzam się do kupna :)
ReplyDelete