Justin Timberlake!!!

Hej! 





Powoli, bardzo powoli wracam do życia. Lekko nie jest ;) 
Zanim dotarłam na stadion, pozwiedzałam odrobinę Gdańsk. Ale tak naprawdę tylko odrobinę. Zobaczyłam Stare Miasto, powalczyłam z wiatrem, który uniemożliwiał mi zjedzenie czegokolwiek. Zjadłam pyszną tartę czekoladową w kawiarni Retro. Z pełnym brzuszkiem ruszyłam pod stadion. 





Sam wyjazd na koncert niestety kosztował mnie trochę więcej niż bilet na koncert i bilet na pociąg. Niestety, się rozchorowałam.


Powiem Wam jednak, że było warto! Cały koncert odbył się bezbłędnie. Szkoda tylko, że był trochę za krótki. Justin nie zagrał wszystkich utworów z setlisty, ale nie mam mu tego za złe. Reszta mnie usatysfakcjonowała. 


Oczywiście, pewnie już każdy z Was wie, że pewna 31-letnia Agnieszka okazała się wielką szczęściarą. Justin, ale też i cały stadion, zaśpiewał jej znany wszystkim utwór, Happy Birthday. No tak, tak bardzo jej zazdroszczę, że hej ;) 

Koncert był jedną wielką eksplozją profesjonalizmu. Rewelacyjna zabawa. Justin śpiewał, tańczył, skakał, grał i rewelacyjnie zabawiał publiczność. Naprawdę żałuję, że koncert nie trwał całą noc. Mogłabym się tam bawić i bawić, zdzierając gardło jeszcze bardziej, niż to zrobiłam. 


Nie byłam największą fanką Justina na świecie. Nadal nie jestem. Mimo to, Justin bardzo mnie do siebie przekonał. BARDZO, BARDZO. Kilka razy zapłakałam, kilka razy roześmiałam. W większości jednak śpiewałam razem z nim i ze zdumieniem patrzyłam, jak cały stadion jednoczy się i pokazuje, jak kocha swojego idola. Na pewno pojawię się na kolejnym koncercie, nie ma innej opcji. 


Jeśli nie mogliście pojawić się na koncercie, powiem Wam tylko, że na Waszym miejscu też bym była smutna ;) W każdym razie, liczę na to, że uda Wam się jeszcze wybrać na Justina. 
W ogóle, życzę Wam, żebyście, jak najczęściej jeździli na koncerty. Emocje towarzyszące pierwszym sekundom, podczas których gwiazda pojawia się na scenie, są czymś nie do opisania. Warte każdej złotówki. A wspomnienia zostają na całe życie. 
Kto był i śpiewał ze mną? 




POPRZEDNI
NASTĘPNY

27 comments :

  1. byłam, śpiewałam! :D na Twoim zdjęciu jestem jedną z tych małych kropek stojących na płycie :P

    ReplyDelete
  2. wow - super sprawa
    zazdroszczę

    pozdrawiam serdecznie
    Marcelka Fashion

    :)

    ReplyDelete
  3. Uwielbiam koncerty i widzieć swoich ulubionych wykonawców na żywo :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja też! Na razie to trzeci taki koncert w moim życiu, ale ja się dopiero rozkręcam ;)

      Delete
  4. Jak ja Ci zazdroszczę!!!! Ale to już wiesz, bo na fejsie Ci spamowałam, ech!!! <3

    ReplyDelete
  5. Niestety Justin to nie moje klimaty. W tym roku byłam na koncercie Linkin Park, też mnie pociągnęło po kieszeni

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja nie jestem jakąś psychofanką, ale Justina bardzo lubię ;) Po koncercie jeszcze bardziej ;) Ale na LP też bym się chętnie wybrała. Mam nadzieję, że fantastycznie się bawiłaś!

      Delete
  6. Fajnie, że Ci się podobało i że jesteś zadowolona ;]

    ReplyDelete
  7. Muszę się kiedyś wybrać na taki wielki koncert. Jak nie Justina to Alicii Keys.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Koniecznie! Ale ostrzegam, że to bardzo uzależniające!

      Delete
  8. Marzy mi się taki koncert, może niekoniecznie Justina , choć nic do Niego nie mam , ale taki wielki stadion i tłum rozśpiewanych ludzisk , to musi być niesamowite :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja do tej pory byłam na Coldplay, Depeche Mode i właśnie Justinie. Coldplay kocham najbardziej i to było dla mnie niesamowite przeżycie. Jedno jest pewne, na tych wykonawców pojadę jeszcze nie raz ;) Byle by przyjechali do Polski ;)

      Delete
  9. Ja za Justinem nie przepadam. To nie moja działka muzyczna, aczkolwiek jego niektóre piosenki wpadają w ucho.
    Ale cieszę się, że dobrze się bawiłaś. Naprawdę :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzięki ;)
      Ja Justina lubiłam tak w miarę, ale po koncercie po prostu... uwielbiam :D Można się zakochać. Profesjonalista!

      Delete
  10. Kochana! Ja miałam łezkę na Until the end of time jak wszyscy odpalili światełka. A jak JT podbiegał do mnie i usiadł tak, że widziałam dokładnie jakie ma kostki i skarpetki to mi serce waliło jak dzwon. Chłopak podniósł mnie w górę jak siedział koło nas i spojrzał mi w oczy <3 nie mogę się z tego otrząsnąć! Gdańsk piękny, też pozwiedzaliśmy, a ze słodkości to zjadłam tort bezowy w Sowie :D Zgadzam się z Tobą we wszystkim, było perfekcyjnie..no ale za krótko, nie zaśpiewał Murder, Tunnel Vision, piosenki MJ-a co zawsze robi i jeszcze innych.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja do Sowy wpadam w Szczecinie ;) Tzn. aktualnie nie wpadam, bo wiadomka - dieta. Ale w Gdańsku sobie pozwoliłam :) Musiałam mieć siłę na te wszystkie emocje.
      Też mnie to trochę zasmuciło, że nie zagrał wszystkiego. Że nie będzie Amnesii, to wiedziałam, ale że odpuścił drink you away i tunnel vision, to się trochę wkurzyłam. No, ale mimo to - REWELACJA! Następnym razem nie będę żydzić pieniędzy na GC :)

      Delete
  11. Super, że Ci się podobało, ja niestety nie mogłam się zjawić ;(

    ReplyDelete
  12. Zazdroszczę, lubię Timberlaka :)

    ReplyDelete
  13. Chyba wiesz, że Ci zazdroszczę :)

    ReplyDelete
  14. zazdroszczę i to jeszcze jak :)

    ReplyDelete

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.

DO GÓRY