ulubieńcy listopada


Cześć!
Jeśli nie macie okna w domu, to z chęcią Wam doniosę, że w Szczecinie dzisiaj spadł pierwszy śnieg! Nie cieszy mnie to. Zima w mieście nie jest piękna, niestety. Poza tym, oznacza to, że dopiero się zaczęła, a do jej końca niestety dalej niż bliżej. Marzy mi się już wiosna i wrzucenie grubej kurtki na dno szafy.

Za listopadem nie przepadam. To taki ponury miesiąc, nieprzyjemny. Jest zimno, ciemno, szaro, często pada. No, jak można lubić taką pogodę? Staram sobie go jakoś umilać gorącą herbatą z miodem i cytryną, pozytywną muzyką oraz dobrą książką, ale cóż. Jak człowiek wystawi nos za drzwi, to dobrze wie, że ćwierkające ptaszki gdzieś zniknęły.


Przyszła pora na ulubieńców, dlatego przygotowałam dla Was zestawienie kosmetyków, które sprawdziły się u mnie najlepiej w tym miesiącu i to po nie najchętniej sięgałam. Co tu dużo mówić, mam wrażenie, że w przyszłych miesiącach będę też rozszerzać ulubieńców do przedmiotów dnia codziennego. Chyba pora się z Wami dzielić ulubioną herbatą/filmem/książką czy piosenką. Co Wy na to? 


Kiehl's Midnight Recovery Concentrate  
Używam od jakichś 2-3 tygodni, więc nie mogę z ręką na sercu powiedzieć "jest to produkt-marzenie"! Obszerna recenzja na pewno się pojawi, ale to dopiero za jakiś czas. Chcę go naprawdę przetestować, a nie opierać się na pierwszym wrażeniu. Mimo wszystko, w listopadzie to "pierwsze wrażenie" zrobił na mnie nieziemskie. Budzę się z milusią skórą na policzkach, która potrzebuje intensywnej regeneracji. Okres grzewczy mi nie sprzyja, więc moje wiecznie suche policzki i czoło, teraz są istną pustynią. To serum pomaga mi z tym walczyć. Przyjemnie pachnie, ale osoby nie przepadające za ziołowymi, czy lawendowymi zapachami ostrzegam! Aha, i aż dziw bierze, że na całą twarz wystarczają 2-3 krople! 

Anastasia Beverly Hills, Brow Wiz, Taupe
Musiałyśmy się ze sobą dotrzeć. Powiem szczerze, że początkowo zadałam sobie pytanie "dobra, ale o co te zachwyty?". Potem jednak wszystko zrozumiałam. Kredka nie jest zakończona tak ostro, jak w przypadku takiej, którą musimy temperować. Na początku sprawiało mi to problem, bo nie wiedziałam, jak się za nią zabrać. Teraz już wiem, i wiem też, że gdy skończy mi się ona, to już raczej nie wrócę do niczego innego. Oczywiście z czystej ciekawości sprawdzę też odpowiednik z Soap&Glory, jeśli nadarzy się taka okazja, ale już teraz mogę powiedzieć, że ta kredka, to po prostu kozak! Z drugiej strony jest zakończona szczoteczką do wyczesywania nadmiaru produktu, która jest najlepsza na świecie. 

Shiseido, Sheer and Perfect Compact 
Byłam w tym miesiącu bardzo leniwa. Nie chciało mi się za specjalnie bawić w płynne podkłady, więc ten w kamieniu świetnie mi się sprawdził. Długo utrzymuje się na buzi i kompletnie go nie czuć. Używanie go, to sama przyjemność. Podkreślę też, że to kolejny miesiąc, gdy go używam, ale zużycie nadal mam wrażenie, że jest minimalne. Jego recenzja TUTAJ.

Anastasia Beverly Hills, Contour Kit, Banana Powder, Fawn Powder
To dwa pudry z mojej paletki do konturowania, które przypadły mi do gustu najbardziej ze wszystkich. Banana świetnie sprawdza się pod oczami, bo idealnie rozświetla spojrzenie. Dobrze też neutralizuje moje gigantyczne pęknięte naczynko, z którym mocno walczę. Natomiast Fawn, to odcień idealny dla mojej karnacji do konturowania twarzy. Dobrze mi się w tej roli spisuje i nie sprawia mi problemów. Nie robi plam, a nałożony w zbyt dużej ilości świetnie się rozciera. 


Colour Alike, Tęczaki, #541
Nie będę oszukiwać, fiolet rządził ostatnio moimi paznokciami. Dobrze czułam się w tym kolorze i polecam go wszystkim amatorkom tej barwy. Recenzja lakieru jest TUTAJ.

Lovely, Pump Up mascara
Przypomniałam sobie o niej w tym miesiącu i powiem szczerze, że jestem z niej zadowolona. Ma dobrą szczoteczkę, która dociera mi do wszystkich rzęs i dobrze je rozczesuje. Nie daje mi nienaturalnego efektu, za którym nie przepadam. Żałuję jedynie, że już chyba przyszła na nią pora, więc wyląduje w koszu. Za bardzo mi się zaczęła osypywać w ostatnich dniach miesiąca. Mimo wszystko, kosztuje naprawdę niewiele, więc pewnie szybko popędzę do Rossmanna. 

Chanel, Allure, EDT
To perfumy tego miesiąca. Męczyłam je nieustannie, dzień w dzień. Kocham ten zapach za niezwykłą kobiecość. Jest mocny, intensywny, wyraźnie czuć w nim jaśmin. Długo się utrzymuje i przepięknie rozwija na skórze. 

Chanel, Rouge Allure Gloss, 17 Supreme 
O tym, że na niego chorowałam odkąd zobaczyłam go jeszcze w zapowiedziach u dziewczyn na blogach dobrze wiecie. Teraz, gdy już go mam, mogę powiedzieć, że jestem z niego bardzo zadowolona. Świetnie mi się ostatnio nosi. Wybrałam kolor, który tak naprawdę wpasowuje się świetnie w każdy sezon, więc nie mam obawy, że strzeliłam sobie w kolano. Wygląda naprawdę gadżeciarsko, a że ja gadżety lubię, to jestem w niebie. Jego recenzja jest TUTAJ.

Mam cichą nadzieję, że grudzień będzie pięknym miesiącem. Zaraz święta, czas spędzony z bliskimi. Gdzieś wyjeżdżacie? Ja wybieram się znowu do rodziców, do Norwegii. Macie już kupione wszystkie prezenty? Powiem szczerze, że u mnie będzie to na ostatnią chwilę, ale przynajmniej wiem, co kupię. Mimo wszystko, przygotowałam dla Was propozycje prezentów dla bliskich, które opublikuję na dniach. 
Co było Waszym ulubieńcem w listopadzie?





POPRZEDNI
NASTĘPNY

15 comments :

  1. Też mi się już marzy wiosna i wcale nie czekam na śnieg ;)
    natomiast jeśli chodzi o kredkę, to chyba podobną końcówkę ma Sleek :)

    ReplyDelete
  2. Bardzo dużo dobrego słyszałam o tym tuszu !: )

    ReplyDelete
  3. Brow wiz i koniec. Więcej mi do szczęścia nie trzeba...

    a Lovely też od dawna lubię :)

    ReplyDelete
  4. zbieram się i zbieram żeby wypróbować ten tusz...:)

    ReplyDelete
  5. Kolory cieni bardzo mi się podobają ;]

    ReplyDelete
  6. Ten tusz jest naprawdę fajny, ale szybko wysycha :( Jednak za taką cenę nie spodziewałam się, że będzie trwał wiecznie :P

    ReplyDelete
  7. Ooo chętnie poczytam o tym koncentracie do twarzy :D A tusz mam i stosuje. Najbardziej lubie w nim szczoteczkę :))

    ReplyDelete
  8. OOo! Jest, jest mój ulubiony tusz Lovely :) tanio i dobrze, tylko szybko wysycha, ale i na to są sposoby.
    Kiehls nadal poza moim zasięgiem, ale marzę o nim, marzę!
    Pozdrawiam i zapraszam :)

    ReplyDelete
  9. tusz Pump Up miałam wypróbować już wieki temu

    ReplyDelete
  10. Chętnie przeczytałabym porównanie kredek do brwi ;)

    ReplyDelete
  11. Uwielbiam tusz do rzęs Lovely :)

    ReplyDelete
  12. Też marzę o wiośnie a tu jeszcze zima się nie zaczęła :(
    Uwielbiam tusz Lovely <3

    ReplyDelete
  13. Kiehl's zazdroszczę, bo miałam próbkę tego produktu:).

    ReplyDelete
  14. Bardzo lubię ten tusz lovely :)

    ReplyDelete

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.

DO GÓRY