Wczoraj dałam Wam możliwość aktywnego wyboru tego, co dziś opublikuję na blogu. Tak się przydarzyło, że najbardziej zainteresowało Was MAKEUP MENU z kosmetykami, po które ostatnio sięgam najchętniej. Ostatni post był mocno nastawiony na wiedzę o Insta, a dzisiaj porozmawiamy sobie o kosmetykach.
Lato, to dla mnie koszmar. Nie lubię go i nie przekonują mnie teksty w stylu "od tego jest lato, żeby było gorąco". Nie, latem powinno być ciepło, ale no cholera jasna bez przesady! Wszystko jestem w stanie znieść, nawet fakt że pocę się tysiąc razy bardziej niż normalnie, a makijaż spłynie, choćbym nie wiem, jak się starała. Nie zniosę jednak faktu, że jak każdy alergik, męczę się wtedy niemiłosiernie. Po prostu, brak mi świeżego powietrza, bez pyłków, kurzu i innych takich.
Dlatego o tej porze roku sięgam raczej po makijaż w stylu "prawie nic". Im mniej bowiem mam na skórze, tym lepiej dla mnie. I tym mniej boli mnie serce, gdy wszystko spływa, bo nie ma aż takiej tragedii, jak w przypadku makijażu w stylu "full on". Stawiam na cienkie warstwy, dobry puder i brązowo-złote odcienie na skórze. W końcu jakoś trzeba poudawać, że ma się choć odrobinę opalenizny.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIPghboJr11BlGG6PhituWb9GVbwakYmJAzksP47HymaM9IS612wbYgAWfKZll3TN8zXn4cwSW1FLovuxYkl_sPbVehDgqFU3nQyKFw6rIe2-mwCLpErLuxeI3t6Y7Oq7rBRmueBu1ieyl/s1600/IMG_4514.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeOqj8N5MUpauXuLFBIKhKGC5BcbgrGDN4_FJlotLQS01_zSd7i7QGMaIWQVB7MRmkxzZ0a3j96AZKAQffM_khWPsZnf6AfgVltVza-CanfbZ7Q1-3MsZnCPwe8nIH2onUSZLeLUuxQBVI/s1600/IMG_4528.jpg)
Na twarzy ukochałam sobie ostatnio połączenie trzech produktów. Przede wszystkim bazy pod makijaż marki BECCA, która delikatnie rozświetla i pozostawia skórę niezwykle promienną. Następnie wyrównuję koloryt mojej twarzy przy pomocy taniego, aczkolwiek naprawdę dobrego podkładu marki Catrice 24h MADE TO STAY. Jest bardzo lekki i niewielka ilość pozwala mi na uzyskanie efektu średniego krycia. Udaje mi się w ten sposób pozbyć zaczerwienień i przebarwień, które posiadam. Przy okazji produkt jest matujący, więc idealnie spisuje się o tej porze roku. Całość przypudrowuję moim ulubionym pudrem Laura Mercier. Niestety, tak go pokochałam, że aż mi się skończył, dlatego jak tylko wykończę któreś z moich miliardów innych otwartych pudrów sypkich, skuszę się na kolejne opakowanie Laury, która według mnie jest niezastąpiona. Po prostu ideał.
Tak przygotowana baza spisuje się u mnie najlepiej i trwa najdłużej.
Na policzki ląduje oczywiście przede wszystkim ukochany róż NARS w kolorze Bumpy Ride. Naprawdę jeszcze Was do niego nie przekonałam? Wpadajcie na wpis, w którym już kiedyś pokazywałam go Wam z bliska - klik. To nadal mój ulubiony róż i... chyba nic nigdy go nie zdetronizuje!
Jako bronzer oraz rozświetlacz użyłam w tym wypadku Charlotte Tilbury Filmstar Bronze&Glow. To mój absolutny ulubieniec. Nie ukrywam, że bałam się, że skończy się tylko na tym, że jest drogi i ładnie wygląda. Na całe szczęście w parze idzie również jakość tego produktu. Jestem nim NAPRAWDĘ zachwycona! Bronzer ma bardzo neutralny odcień. Można nim zarówno przybrązowić cerę, jak i wykonturować policzki. Jest optymalnie ciepły. Rozświetlacz natomiast, to idealny odcień szamapańskiego złota, które pięknie mieni się na szczytach kości policzkowych i cudownie współgra ze słońcem.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaVQ_0iRJBSh5QV2tVsiH1QH-KFxVtoNyQO9HahIo9nDo6LVKYyY5YMVkO2FukiBPa7gG284QG-qZeHrvsYC0iYg2CP1LM4_8yB9F1gqo_YFT0k9c2TY8hS4rYTaqtaP1EuPz4I-LSXstp/s1600/IMG_4533.jpg)
W takich gorących dniach, mój makijaż oka ogranicza się głównie do użycia tego samego bronzera oraz rozświetlacza na powiekach. Nie wyobrażam sobie mocniejszych makijaży i powiem szczerze, że nawet mi się nie chce za bardzo bawić w jakieś wymyślne kombinacje kolorystyczne. Idę na łatwiznę. I stawiam na długie, podkręcone i mocno rozdzielone rzęsy, które uzyskuję dzięki maskarze Eyeko Rock Out & Lash Out. Ma klasyczną szczoteczkę, ale jej klepsydrowy kształt pozwala na swobodne wyczesanie każdej rzęsy z osobna. Jest super!
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjg2KoFxv4YNL2O-IhjXPoF0FpIzU3WT5gpVdsM8AckoQ4z6-Jlit6QIwbjZ3H_MM2tOf7VHqV91KITi8Pw61Hxr5vl_xnA6mrTORG_JwEI6cuSMylJ7vLtFRLJKUdkVtAjcoED5FYALbQy/s1600/IMG_4545.jpg)
Usta, to dwa ulubione nudziaki, które używam tak naprawdę na zmianę. Nie muszę dzięki temu martwić się o to, czy pomadka się zjadła, bo nawet jeśli - łorewa. Formuła obu produktów jest nie dość, że trwała, to jeszcze nawilżająca. A na tym mi zależy. Nie chcę, żeby latem moje usta przypominały wiór. Jednym z wyborów jest Charlotte Tilbury Matte Revolution Lipstick w kolorze Pillowtalk, która swoją formułą zabiła całą swoją konkurencję w kontekście kremowych pomadek matowych. Sunie po ustach, jak masełko, a kolor, który po sobie pozostawia jest moim ideałem wśród kolorów pomadek. Gdy nie sięgam po Pillowtalk, w moje ręce trafia NARS Velvet Lip Glide w kolorze Bound. Wykończyłam miniaturę, która sprawiła, że zakochałam się w tym kolorze i nie wyobrażałam sobie innej decyzji, jak zakup pełnowymiarowego produktu. To wręcz idealny kolor nude i bardzo ciekawa formuła. Jest semi-mat, nawilżone, pełne usta i piękny kolor, który pozostaje nawet, gdy pomadka się trochę zje.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6rsDQtagwLu6K-MY2kABpIH6nt3mQ1KfYUK3oTiWjdNrJbkxjxsoqPwrTXS8i38Q2eWhd9aHTfKEtyO4OURrLbVYW0SynlXFbbtuIaqsCZHJH8yIx_pQHQhw7BWq-upY124x4lUa9wBnf/s1600/IMG_4519.jpg)
I to tyle! Nie wyobrażam sobie nakładać na twarz choćby odrobinę więcej. W przypadku jakichś wieczornych wyjść na miasto, zmieniam tylko kolor ust i jestem zadowolona. Dajcie mi koniecznie znać w komentarzach, czy znacie któryś z moich ulubieńców! Lubicie makijaż latem, czy omijacie wtedy kosmetyki na kilometr?
No comments :
Post a Comment
Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.