Postanowiłam wprowadzić na blogu posty w rodzaju porównawczych recenzji, z których na końcu zostaje wyłoniony zwycięzca i przegrany.
Dlatego dzisiaj przychodzę z pierwszą taką bitwą.
Na głęboką wodę zostają rzucone tusze do rzęs. I oby się nic nie rozmazało :)
Nie są to wszystkie tusze jakie posiadam. Starałam się jednak dobrać je odpowiednio, jeśli chodzi o półkę cenową.
Wszystkie kosztują mniej więcej tyle samo.
Zaczynamy:
Pierwszym wybrańcem jest maskara Astor Big & Beautiful BOOM! Volume Mascara (moja w wersji wodoodpornej).
Już na pierwszy rzut oka widać, jak ogromną ma szczoteczkę, prawdziwe XXL.
Producent obiecuje wydłużenie i piękne rozdzielenie rzęs. Ponadto maskara jest wzbogacona w naturalne składniki roślinne i kolagen - co ma pielęgnować nasze rzęsy każdego dnia.
Moja opinia:
Kategoryczne nie! Ta maskara chodziła za mną naprawdę długo. Skuszona reklamami i jakąś promocją kupiłam ją. Ma może kilka plusów, ale nie jest to satysfakcjonujące.
Opakowanie schludne, bardzo elegancko wygląda. Niestety szczoteczka nie pozwala współpracować. Za każdym razem, gdy próbuję pomalować nią rzęsy tusz odciska się na powiece. Co denerwuje szczególnie, jeśli lubimy ładny makijaż oka, nad którym wcześniej się napracowałyśmy. Nie sposób pomalować nią rzęsy w kąciku oka, o dolnej powiece nie wspomnę. W kontakcie z rzęsami wypada zadowalająco. Nie spotkałam się jeszcze z tak miękką szczoteczką i tak kremową konsystencją tuszu.
Jest wodoodporna i nie osypuje się w ciągu dnia.
I to prawda, rozdziela, wydłuża rzęsy i delikatnie je podkręca, ale niestety nie jest to efekt BOOM! Przykro mi, ale lepiej w tej kwestii potrafią się spisać o wiele tańsze tusze.
Co mnie w niej zaniepokoiło - uczula. Moje oczy po pomalowaniu rzęs automatycznie zaczynają łzawić.
Może niektórym pasuje, ale u mnie nie sprawdził się w ogóle i żałuję zakupu.
Cena to około 30zł.
3/10
Następnym tuszem jest Avon SuperShock Mascara
I tutaj też na pierwszy rzut oka najbardziej zadziwia szczoteczka.
Producent obiecuje, że dzięki syntetycznym, specyficznie ułożonym włoskom wyciągniemy z opakowania odpowiednią ilość tuszu i rozprowadzimy go wystarczająco już przy pierwszej warstwie.
Możemy się również pożegnać z efektem sklejonych rzęs.
Moja opinia:
Pół na pół.
Przez pierwszy miesiąc byłam nim zachwycona. Zachęcona opiniami koleżanek brałam go w ciemno, bo przecież był "niesamowity". No i na początku tak było. Nie mogę powiedzieć złego słowa na szczoteczkę. Pięknie rozdziela rzęsy i nie zdarzają się żadne grudki. Niestety po miesiącu zaczęło się z nim dziać coś niedobrego. Tusz zaczął zamieniać się w wielkiego gluta i nieciekawie się teraz wyciąga. Wysycha i wysycha, nie mam pojęcia dlaczego. Nie mam nawyku wtłaczania kilkakrotnie powietrza do opakowania.
Ale nie stracił swoich właściwości.
Nie pogrubia też spektakularnie. Używam go głównie wtedy, gdy zależy mi na efekcie bardzo naturalnych rzęs - tu sprawdza się znakomicie.
Cena : ok. 36zł (często są na nią promocje w katalogu i można ją dostać nawet za połowę ceny)
6/10
I już ostatnią wybranką jest maskara Maybelline Colossal Volum' Express
Producent kusi nas tutaj 9x większą objętością (nie wiem,nie liczyłam :))
Szczoteczka ma dokładnie rozczesywać rzęsy, nie pozostawiać grudek i oprócz pogrubienia, ma jeszcze podkręcać.
Moja opinia:
Bardzo go lubię. Żałuję jedynie, że nie kupiłam wersji wodoodpornej, bo za takimi przepadam.
Aplikacja to czysta przyjemność, nie ma możliwości, żeby zrobić sobie krzywdę dzięki dobrze wyprofilowanej szczoteczce. Co ważne, nie kruszy się i jest bardzo trwały.
Nie pogrubia tak bardzo, jak zapewnia nas o tym producent, ale efekt jest przyzwoity.
Lubię go używać prawie codziennie. Dobrze się spisuje nawet przy "większych okazjach" i doklejaniu rzęs na pasku (głównie połówki Ardell nr 318 - polecam!)
Łatwo się zmywa. I ma bardzo fajne opakowanie.
Cena to około 25 zł. Ja go kupiłam w Superpharm, gdzie był dorzucany do zakupów (zapłaciłam 10zł).
8,5/10
Na sam koniec, małe porównanie szczoteczek:
Już chyba każdy wie, która z nich zdecydowanie wygrywa.
Z ręką na sercu mogę polecić Maybelline.
Ale tusz Astor osobiście uważam za kosmetyczny bubel.
Wiem też, że nie każdy musi się zgadzać z moją opinią. Dlatego zachęcam Was do testowania - nie ma innego wyjścia, jeśli chcemy znaleźć tusz, który nas naprawdę zauroczy.
Ja ciągle szukam maskary idealnej.
I życzę Wam powodzenia w szukaniu swojego ulubieńca.
Szalejesz z częstotliwością publikowania tekstów :P
ReplyDeletejakoś nie mogę się powstrzymać :P
DeleteAle uwaga! Następny o odżywkach do włosów.
Jutro albo pojutrze.
Dzięki za pamięć :P Czekam z niecierpliwością :)
Deletegodna polecenia jest maskara również z Maybelline One by One z sylikonową szczoteczką:)
ReplyDeletekiedyś już ją miałam i byłam bardzo zadowolona.
DeleteAle nie kupiłam ponownie, ciągle szukam czegoś "super".
Nie miałam żadnego tuszu :)
ReplyDelete