Hity Glossyboxa - marzec

Witajcie!

Już niedługo pierwsza wysyłka kwietniowego Glossyboxa. Spodziewam się więc mojego pudełeczka w piątek bądź poniedziałek (po cichu liczę na piątek;)). Oczywiście jeśli tylko kurier zastuka do drzwi, pierwsi dowiecie się, co zawiera moje pudełeczko.  Z racji tego, że zamęczę Was wtedy zdjęciami i pierwszymi wrażeniami sądzę, że przyszedł czas na to, żeby zrecenzować rzeczy, jakie znalazły się w marcowej edycji.


Uznałam, że nie będę Was nudzić ponowną notką o wszystkich produktach. Tak się jakoś złożyło, że wpadłam na pomysł wybierania hitów z pudełka. W tym miesiącu zachwyciły mnie dwa produkty. Oczywiście będę Wam dawać znać o większości kosmetyków, jeśli tylko będą warte pozytywnej bądź negatywnej opinii. Rzeczy, które nie zrobiły na mnie żadnego wrażenia, bądź było ich za mało, żeby wyrobić sobie zdanie, będę omijać. (w tym pudełku było tak z preparatem z Artego. Fajnie pachniał, wszystko ok, ale to tylko jedna ampułka - nie zaobserwowałam żadnej różnicy)



Pierwszy, niekwestionowany ulubieniec z Glossyboxa to krem dermonaprawczy z wit. U z Clareny.
To co zrobił, to istne szaleństwo. Moja skóra na twarzy ostatnio prosiła się o niezłego kopa do życia. Niestety, ale zima za oknem i ogrzewanie w domu dały mi się we znaki. Skóra zaczęła się łuszczyć, powstawały plamki, a moja - do tej pory - w miarę normalna skóra stała się równocześnie okropnie ściągnięta i sucha a zarazem mocno przetłuszczała się w strefie T. Jak zobaczyłam ten krem, to pomyślałam sobie "Dobra, już nic gorszego mnie spotkać nie może". I uwierzcie mi, po pierwszym zaaplikowaniu na twarz poczułam niebiańskie światło nade mną, niczym to w Jasiu Fasoli. Szok. Krem od razu nawilżył mi skórę, ale nie na pół godziny. Skóra stała się miękka, mniej napięta, a i te suche skórki jakby prawie zniknęły. Oczywiście jeszcze nie pozbyłam się tych problemów w 100%. Ale krem z Clareny zdecydowanie pomaga mi wyjść na prostą, a było już naprawdę bardzo źle.

Krem przyszedł w dość dużej tubce, bo to aż 30ml. Ja postanowiłam, że po wykończeniu tej tubki na pewno kupię produkt pełnowymiarowy. Krem ma gęstą konsystencję, jest taki dość tłusty, ale bardzo dobrze się wchłania i nie pozostawia takiego uczucia zlepienia, jak inne tłuste kremy. Fajnie się rozprowadza i bardzo przyjemnie pachnie. U mnie dodatkowo znakomicie spisuje się jako baza pod makijaż. Nie uczula i nie zapycha porów. Moja skóra nie jest jakoś specjalnie wybredna, ale niestety potrafi się zapchać albo zareagować alergią. Tutaj tego nie było, a doczytałam się, że krem jest bezpieczny dla alergiczek. Jest troszkę drogi, bo to wydatek około 80zł za 50ml. Nie wiem, jak Wy, ale ja wkraczam w okres, że wolę wydać więcej pieniędzy na krem do twarzy, czy nawet inny produkt, jeśli tylko jest tego wart, bo się sprawdził. Czasami nie warto przepłacać, to prawda. Zdarza się też tak, że produkt jest z wyższej półki i szkoda nam pieniędzy. Jednak gdy pomyślę sobie, ile dobroci już zdążył zdziałać dla mnie ten krem, to się nie waham. To mój absolutny ulubieniec! Polecam z ręką na sercu.
 9.5/10


Drugim, według mnie bardzo fajnym produktem był płyn micelarny marki Lierac. Sama mam 4 inne w swojej łazience i zużywam je systematycznie. Niedługo na pewno pojawi się recenzja kilku micelków. Chętnie podzielę się spostrzeżeniami, a mam ich kilka:) Wracając do Lieraca. Najbardziej rzucającą się w oczy rzeczą, a właściwie w nos jest zapach. Ja go uwielbiam. Te z Was, które używają płynów micelarnych wiedzą, że rzadko czymś pachną. Tutaj spotykamy się z nutami białego piżma i kwiatu piwonii. Ci, którzy mnie znają, wiedzą dobrze, że bardzo lubię zapachy, które mają w sobie choć odrobinę piżma. Płyn był delikatny dla skóry i dobrze zmywał makijaż. Nie szczypał w oczy i ich nie podrażnił (a mam z tym częsty problem). Nie radził sobie z wodoodpornym makijażem, ale nie mam mu tego za złe. Wychodzę z założenia, że od tego są płyny tłuste, dwufazowe. Niestety jest trochę mało wydajny. Ja ze swojego małego opakowania zużyłam już ponad połowę. I zostawiam je na jakieś wyjazdy, żeby nie zabierać ze sobą dużej butli. Poczytałam, że dziewczyny używają go również jako toniku. Myślę, że sprawdziłby się w tej roli, bo miałam wrażenie, że lekko nawilża i odświeża skórę. Ale zwyczajnie mi go szkoda. Jest drogi i niedrogi, ciężko stwierdzić. Kosztuje około 67zł za 200ml. To niby dużo, ale dostajemy też całkiem sporo produktu, który w gruncie rzeczy jest wart swojej ceny. Myślę jednak, że sama go sobie nie kupię. Nie pogardzę prezentem, ale osobiście wolę zainwestować te pieniądze w coś innego. I to malutkie, i to pełnowymiarowe opakowanie jest bardzo estetyczne i przyjemne dla oka. Dodatkowo to duże ma pompkę, dzięki czemu zachowujemy higienę.
8/10

Na sam koniec chcę się z Wami podzielić kolejną informacją dotyczącą Glossyboxa. Mianowicie od poniedziałku można zamawiać pudełko ze specjalnej edycji przeznaczonej dla mężczyzn. Pojawiło się ono dopiero drugi raz, więc warto na nie polować. Płacimy 59zł i dostajemy 5 produktów pełnowymiarowych i jeden w próbce. Ja już zrobiłam prezent swojemu mężczyźnie, chociaż wyraził zgodę na to, że najpierw mu je opstrykam aparatem z każdej strony, żeby podzielić się z Wami zawartością :) Myślę, że to ciekawy i naprawdę fajny sposób na prezent dla kogoś nam bliskiego. W końcu, czy tylko my lubimy dostawać prezenty? Przy okazji niespodzianka jest dla obu osób. Jeśli jesteście zainteresowani, odsyłam Was na stronę Glossyboxa KLIK. Pierwsza wysyłka 17. kwietnia.

[aktualizacja] Gdy w nocy pisałam dla Was tego posta, pudełko z edycji MAN było jeszcze dostępne. Dzisiaj rano niestety zostały wykupione ostatnie sztuki i  Glossybox rozszedł się, jak świeże bułeczki. Ale mimo wszystko zachęcam Was do śledzenia ich strony, może niedługo pojawi się 3. edycja. W międzyczasie możecie zakupić swoje, kobiece pudełeczko :)




POPRZEDNI
NASTĘPNY

17 comments :

  1. Mam kremik clareny z kwasem azeinowym ale chyba jest zbyt mocny

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie próbowałam. Miałam z Uriage krem z kwasem jabłkowym i byłam bardzo zadowolona.

      Delete
  2. Jakiś czas temu, kiedy pojawiła się holenderska wersja męskiego gb, zaproponowałam mojemu partnerowi, że mu zamówię. Jego stanowcze NIEEEE i mina były bezcenne. ;) Mam nadzieję, że Twój partner będzie zadowolony. :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mój gdy zobaczył pierwsze pudełko (w blogerskich recenzjach) męczył mnie, żebym dowiedziała się, kiedy będzie druga edycja. Więc sprawiłam mu - mam nadzieję- radochę zamawiając pudełko. Sama jestem ciekawa, co takiego dostanie :)

      Delete
  3. Dobry wieczór! Z chęcią zamówię ten Glossybox:))
    Nominowałam Cię do Versatile Blogger Award. Więcej info u mnie na blogu:))

    ReplyDelete
  4. Szkoda, że tego męskiego już nie ma :(
    Z chęcią bym mojemu facetowi sprawiła.

    ReplyDelete
    Replies
    1. rozeszło się jak świeże bułeczki :) mnie się udało, więc bardzo się cieszę :)

      Delete
  5. tez mi przypadł do gustu ten płyn micelarny :) ale chyba jest droższy... Wg GlossyBox kosztuje 65.00 zł / 200 ml ... Wiec sporo ;) ja za płyn z Douglasa zapłaciłam 39,90 za 400 ml, wiec dużo taniej, ale ten z Lierac jest o niebo lepszy! :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oj, wkradł mi się błąd wzorowany na cenie z wizażu :) Dzięki, że zwróciłaś uwagę :)Oczywiście chodziło mi o 200ml :) Ja aktualnie zużywam 4 płyny micelarne równocześnie, ale najbardziej chwalę sobie Biodermę. Tego z Douglasa nie próbowałam.

      Delete
  6. Ja jeszcze żadnego z tych kosmetyków sama nie wypróbowałam ale to już kolejna dobra opinia jaką czytam o kremie. Jutro wyjeżdżam i z kolei zabieram płyn micelarny do testowania ale jestem po recenzji dobrej myśli :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mam nadzieję, że się sprawdzi :) Naprawdę fajny kosmetyk.

      Delete
  7. Jestem bardzo ciekawa tego kremu z Clareny. Moja twarz również domaga się porządnego nawilżenia :)

    ReplyDelete
  8. Na mojej buzi ten krem nie zrobił nic, a żeby poczuć jego nawilżająca moc muszę go nakładać bardzo dużo.

    ReplyDelete
    Replies
    1. U mnie na szczęście się sprawdził. Nie wierzyłam w takie kremy, które nie zostały wcześniej wybrane przeze mnie. A tutaj się idealnie wpasował :)
      Szkoda, że się nie sprawdził u Ciebie. Masz pecha, nie dość, że ostatnio dostawałaś krem za kremem, to w sumie chyba żaden nie był super...

      Delete
  9. Jestem bardzo ciekawa tego płynu micelarnego :)

    ReplyDelete

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.

DO GÓRY