Clinique, High Impact Mascara

Hej!
Wiecie pewnie o tej promocji, która panuje albo jest już tylko wspomnieniem. Miała trwać do wyczerpania zapasów, więc nie wiem, jak to wygląda w Waszych Douglasach. Ja wybrałam się do sklepu na drugi dzień od ogłoszenia całej akcji wymiany starego tuszu na miniaturę nowego i było ich jeszcze całkiem sporo. 

Podobają mi się takie akcje, bo ja pozbywam się starych kosmetyków, a dostaję w zamian coś, na co pewnie sama bym się nie skusiła. Kompletnie obce są mi tusze Clinique i nawet nie zwracałam na nie uwagi. A w ten sposób mam możliwość przetestowania produktu. 


Pech chciał, że tydzień wcześniej robiłam taki NAPRAWDĘ generalny porządek i pozbywałam się rzeczy, które leżą a ja ich nie używam. Wyrzuciłam w ten sposób cztery maskary. I Bogu dzięki, że jedna się jeszcze uchowała, bo pewnie serce by mi pękało, że nie mogę sobie wymienić tuszu. 


Miniaturka maskary z Clinique ma 3,5g, podczas gdy jej cała wersja ma 8. To całkiem spora próbka. Producent obiecuje, że ma ona zwiększać objętość i długotrwale podkręcać. 

Moja opinia:

Tusz jest pięknie czarny i ma przyjemną konsystencję. Nie jest ani za rzadki, ani za gęsty. Nie uczula, co jest dla mnie bardzo ważne, bo ostatnio zaczynam płakać przy każdym malowaniu rzęs albo ni stąd ni zowąd oko mi płacze w ciągu dnia. Z nią na szczęście tego nie mam. 


Szczoteczka jest standardowa, z normalnego włosia. Osobiście wolę sylikonowe szczoteczki i szczerze mówiąc nie wiem dlaczego ostatnio je odstawiłam na rzecz tych normalnych. Wykończę swoje aktualne tusze i na pewno kupię jakiś z sylikonową szczoteczką. Ta w tuszu nie jest cudem świata i niestety nie oszalałam na jej punkcie. Jest niewygodna, trochę za długa - przynajmniej dla mnie.



Mimo to, bardzo podoba mi się efekt, jak nią uzyskałam. Nie pogrubia spektakularnie, ale ja nie lubię dramatycznych rzęs. Wolę naturalny look i ta maskara taki gwarantuje. Fajnie podkręca i rozdziela rzęsy , a efekt utrzymuje się dość długo. Nie odbija się i nie rozmazuje, więc mogłam zapomnieć o oku pandy. Jest jednak konkretny powód, dla którego jej nie kupię. Jaki? Taki sam efekt mogę uzyskać każdą, dużo tańszą maskarą.

Występuje w dwóch kolorach, czarnym i czarno-brązowym. Jej cena, to 115zł, a z kuponem dostaniemy gratis w postaci 30ml płynu do demakijażu. Skusicie się? Ja raczej nie.




POPRZEDNI
NASTĘPNY

29 comments :

  1. Ja mam bardzo krótkie rzęsy krótsze niż Twoje i z moich wydłużyło zrobiło drut a nie podkręciło :(

    ReplyDelete
    Replies
    1. U mnie podkręca i nawet długo ten efekt utrzymuje.

      Delete
  2. To jedyna maskara, która mnie uczuliła, no i wg mnie nie jest warta swojej ceny

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dlatego nie kupię pełnej wersji- za bardzo ją "cenią".
      Chociaż mnie nie uczula.

      Delete
  3. Na moich rzęsach ona nie robi nic i gdybym ją kupiła za swoje to bym się mocno wkurzyła. Lepszy efekt daje mi mascara z GR za 15 zł

    ReplyDelete
    Replies
    1. U mnie daje efekt, jaki uzyskuję innymi tuszami. A wolę właśnie te inne ;)

      Delete
  4. Cena raczej nie zachęca do zakupu. Mimo to efekt jest fajny ;)

    ReplyDelete
  5. Replies
    1. Ja się cieszę, że przetestowałam, ale szału nie ma:)

      Delete
    2. Oj nie ma. Jakbym kupiła ten tusz byłabym mocno rozczarowana za taką cene :)

      Delete
  6. Zaliczyłam przygodę z tą maskarą i kupowałam ją w zawrotniej cenie 68zł na Truskawie swojego czasu :))) Nie jest zła, na co dzień w sam raz. Poza tym tak jak widać na zdjęciu ładnie wydobywa i podkreśla rzęsy. Jednak tam jak piszesz, nie jest warta pełnowymiarowej ceny jaką serwują polskie perfumerie, ponieważ w tym przedziale można znaleźć lepsze produkty.

    Obecnie zachwycam się maskarą Gosh Growth, po prostu jestem w szoku :) co czyni z moimi marnymi rzęsami. Niestety po odstawieniu nieszczęsnego RapidLasha nie dzieje się za dobrze. Liczę, że sytuacja się unormuje a ja wyleczyłam się z odżywek do rzęs.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Niestety "polskie" ceny często są kompletnie do bani i o ile rozumiem, że produkt jest wysokopółkowy, o tyle nie rozumiem, dlaczego ceny są tak wysokie w porównaniu do zwykłej pensji. Moi rodzice mieszkają w Norwegii, a ja często korzystam z ich niższych cen albo strefy na lotnisku. Zwyczajnie nie lubię przepłacać.

      Ja teraz sprawdzam działanie odżywki do rzęs i mam nadzieję, że nic złego się nie stanie. Na razie jestem bardzo zadowolona. Naczytałam się (chyba nawet u Ciebie to było) właśnie tych niepożądanych efektów i aż ciarki przechodzą.

      Delete
  7. mam próbkę, jednak jeszcze nie miałam okazji wypróbować. :) jednak nie będzie tragedii jak nie spełni moich oczekiwań, bo to w końcu gratis. :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dlatego cieszę się, że dostałam ją w tej akcji wymiany tuszu. Gdybym wydała te pieniądze, to bym się wściekła.

      Delete
  8. ja miałam iść ale nie poszłam i takim sposobem nie mam nic ;(

    ReplyDelete
  9. jestem fanką tej maskary i tej nowszej wersji z silikonową szczoteczką :) rewelacyjne :)
    Efekt u Ciebie super:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Utrzymuje się świetnie i ładnie podkręca, ale troszkę się spodziewałam nie wiem czego... cudów na kiju i jakiegoś większego wow, jak za taką cenę :)

      Delete
  10. Kocham ten tusz i szkoda że dowiedziałam się dopiero teraz:(

    ReplyDelete
    Replies
    1. Może jeszcze zostały jakieś. Sprawdź w Douglasie :)

      Delete
  11. mi się ten efekt bardzo podoba i w zupełności wystarcza;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mnie też się podoba efekt i na co dzień właśnie tak maluję rzęsy, dorzucam czasem jeszcze jedną cieniutką warstwę.
      Tylko, że taki efekt - a czasem nawet lepszy - można uzyskać tańszym tuszem.

      Delete
  12. Uwielbiam tusze z tej marki, chyba najlepsze jakie ever miałam. Aczkolwiek z tym nie miałam jeszcze styczności. W każdym razie nie zachęca :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja się cieszę, że wypróbowałam, bo nawet nie wiedziałam, że mają maskary. Clinique kojarzyłam z pielęgnacją. (Tak wiem, jest przecież Chubby Stick, ale nawet to mi nie dało do myślenia, że mają kolorówkę)

      Delete
  13. Dla mnie efekt zbyt delikatny. A co do samej akcji, ale w tamtym roku wydaje mi się, że było fajniej, bo były do wyboru 4 tusze, jeśli dobrze pamiętam:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tak, ale ja w tamtym roku byłam jakimś nieogarem i nawet o tym nie słyszałam :) Co prawda, fajnie że był wybór, ale i to dobre. Paranoją była dla mnie akcja w Sephorze z podkładem Clinique w numerze "soczysta pomarańcza"... Nie rozumiem, jak można dawać do wymiany tylko jeden odcień i to jeszcze tak ciemny.

      Delete
  14. Czyli taki sobie ten tusz... Ja pamiętam jak kiedyś się wściekłam, gdy kupiłam tusz Lancome na promocji w superpharmie. To była porażka! Nigdy nie używałam gorszego!!

    ReplyDelete

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.

DO GÓRY