Hej!
Tak, jak wspominałam, planuję wprowadzić na bloga serię podpatrzoną u zagranicznych blogerek. Ogromnie podoba mi się pomysł pokazywania makijażu, który najczęściej wykonywałam w danym miesiącu. Zawsze przy okazji mogę się wypowiedzieć w minirecenzji na temat jakiegoś kosmetyku. Ponarzekać, że coś jest nie tak albo się pozachwycać.
W każdym razie, czerwiec dał mi nieźle w dupę i nie chciało mi się spędzać godzin przy makijażu. Owszem, naprawdę lubię się malować, ale czasami jest tak, że chce się ten makijaż ograniczyć do absolutnego minimum. Czerwiec równał się też dla mnie z wieloma wyjazdami (a lipiec wcale się nie zapowiada inaczej ;)), więc nie chciałam też zabierać ze sobą miliona rzeczy. Co ratowało mnie z opresji i sprawiało, że nie dawałam po sobie poznać, że makijaż zajął mi 5 minut?
Clarins, Instant Concealer 01
Nie wiem dlaczego tak długo czekałam z jego zakupem. Nie jestem w stanie tego racjonalnie wyjaśnić, po prostu się nie da. Jaki jest? Fenomenalny. Bardzo kremowy, ale nawilżający. Ładnie stapia mi się z cerą, chociaż może minimalnie się odcina (jak ktoś ma naprawdę dobre oko ;)). Co prawda staram się go rozblendować na maksa i chyba mi się udaje. A, bo nie wspomniałam! Teoretycznie jest do używania na przebarwienia, świetnie się też sprawdza pod oczami. Ma ładne krycie i naturalne wykończenie. Nie potrzeba go zbyt wiele. I właśnie dlatego, często lądował u mnie "na całej twarzy". To znaczy, że rozcierałam go w miejscach, w których potrzebowałam go najbardziej i tyle. Podkład poszedł na razie na bok.
KIKO, Precision Eyebrow Pencil
Bez brwi z domu nie wyjdę. I nie, nie mam parcia na to, żeby były idealne, od linijki i sztuczne. Trochę je wypełniam, przeczesuje szczoteczką, żeby wyczesać nadmiar produktu i nie kombinuję z nimi jakoś szczególnie. Ważne, żeby miały w miarę podobny kształt i nie były zaokrąglone lub przesadnie wypełnione.
I tak, wiem, że jest w jednej trochę prześwit, ale wierzcie mi, że mam aktualnie na brwi totalne whatever.
Maybelline COLORdrama, 05 Light it up
Ukochana w ostatnim czasie. Piękna, intensywna czerwień, która dość długo utrzymuje się na ustach. Nie znika z nich brzydko i jest komfortowa. Może nie nawilża ust, ale ich też nie wysusza. Daje satynowe wykończenie, optycznie wybiela zęby i... no, po prostu ją bardzo lubię :)
Bourjois, Rose D'or
Maluszek, który daje efekt zdrowej cery. Porównam go niedługo z Orgasmem z NARSa i nie będę Wam nawet teraz nic wspominać o tym, że ten wypada znacznie lepiej ;)
Jest wydajny, ładnie pachnie nawet na policzkach, długo się utrzymuje. Nic więcej mi nie trzeba.
Bourjois, Silk Edition Powder
Czymś musiałam utrwalać tę kremową formułę korektora z Clarinsa. Uwielbiam ten puder i już powoli sięgam dna. Jest taki delikatny i nie wygląda pudrowo na twarzy. Mój absolutny ulubieniec. Jestem w nim ogromnie zakochana i nie ukrywam, że będzie to miłość na lata.
Maybelline, Lash Sensational Mascara
Mnie sprawdziła się świetnie. Daje mi efekt rzęs, na którym mi zależy. Ładnie trzyma podkręcenie, nie osypuje się w ciągu dnia i nie odbija na powiekach. Robi z moimi rzęsami cuda, chociaż ostatnio nie ma za bardzo z czym robić cuda, bo rzęsy mi się trochę przerzedziły i teraz je faszeruję nową odżywką na rynku. Mam nadzieję, że się sprawdzi i będę mieć firanki.
Wibo, Diamond Illuminator
Latem zwracam uwagę na rozświetlacze jeszcze bardziej, niż o innych porach roku. Przecież słońce tak pięknie świeci i widać wszystkie te cudowne drobinki, które nakładam na szczyty kości policzkowych. Ten tani rozświetlacz jest chyba najlepszym jaki miałam. Lubię go zdecydowanie bardziej, niż rozświetlacz z theBalm, a cała reszta innych, które posiadam, poszła w odstawkę. Jest idealny na dzień i na wieczór. Pasuje do mojej bladej karnacji. Trafiał nie tylko na szczyty kości policzkowych, bo nakładałam go też na powieki. Trochę skłamałam, bo używałam też minimalną ilość bronzera w załamaniu, żeby coś tam się jednak zadziało, ale... to mikroskopijne ilości były ;)
W każdym razie, jeśli jeszcze go nie macie, to nie wiem, na co czekacie, ale ja na Waszym miejscu gnałabym do Rossmanna!
A całość prezentowała się na twarzy właśnie w ten sposób.
Jaki makijaż lądował na Waszej twarzy w zeszłym miesiącu? Czy już stawiacie na lekkie produkty? Ja ostatnio wyciągnęłam z szuflady kremowe róże. Coś czuję, że będą one rządzić moim światem w tym miesiącu ;)
Ciekawe kosmetyki, masz piękne usta :)
ReplyDeletePozdrawiam serdecznie, Mój blog/ KLIK :))
Dziękuję ;)
DeleteMam ten rozświetlacz, fajny jest.
ReplyDeleteJest fenomenalny!
DeleteCzerwone usta, to totalnie Twój styl! :*
ReplyDeleteTak? ;) Dziękuję Koleżanko :*
DeleteEjj, oddaj mi swoje brwi, piękne są :p
ReplyDeleteTaki makijaż jak najbardziej na TAK ;)
Meeh, ja mam im trochę do zarzucenia ;) Ale tak, jak wspomniałam, chwilowo mam whatever ;)
DeletePiękny ten Twój makijaż! U mnie niestety ten tusz z Maybelline dał..ciała, poszedł do śmieci, jestem totalnie na nie:/
ReplyDeleteNajważniejsze, że zajmował 5 minut ;)
DeleteNo wiem właśnie, strasznie szkoda! Liczyłam, że zmienisz zdanie :)
fantastycznie Ci w tym odcieniu czerwieni!
ReplyDeleteZgadzam się z Science Woman :)
DeleteUwielbiam czerwone usta ;) Dziękuję! :)
DeletePasuje Ci taki kolorek na ustach :)
ReplyDeletechyba skuszę się na ten rozświetlacz z wibo :)
ReplyDeleteLubię róże Bourjois :) Używam od lat.
ReplyDeleteMam ochotę na rozświetlacz wibo, ale co idę do rossmanna to nigdy go nie ma :( a ten concelear z clarins również używam i jest fantastyczny :)
ReplyDeleteRozświetlacz z Wibo uwielbiam ;]
ReplyDeleteSoczyście czerwone usta w sferze blogosfery kojarzą mi się właśnie z Tobą :)
ReplyDeleteJetsem bardzo ciekawa tego tuszu i jego efektu na moich rzęsach:)
ReplyDeleteU mnie Lash Sensational wpada w zagródkę "byle jakich". Ostatecznie przestał się odbijać, ale wciąż mam wrażenie, że powoduje wypadanie rzęs. Być może u Ciebie to właśnie on jest winowajcą?
ReplyDelete