Ulubieńcy czerwca
Sunday, June 28, 2015 - makijaż pielęgnacja
Czerwiec mija i właściwie się już z tego ogromnie cieszę. Jeszcze nigdy w życiu ten miesiąc nie dał mi popalić tak, jak w tym roku. I mimo tego, że zawsze dobrze mi się kojarzył, bo był dla mnie miesiącem rozpoczynającym wakacje, piękną pogodę, jak i przynoszącym mnóstwo niespodzianek związanych z moimi urodzinami, tak w tym roku naprawdę odetchnę z ulgą, gdy w końcu będzie lipiec. Mam ogromne nadzieje, że będzie dla mnie lepszym miesiącem i uporam się z paroma problemami, które mam w głowie.
Za chwilę przyjeżdżają do Polski rodzice i spędzimy fajne wakacje, zwiedzając kilka ciekawych miejsc. Nie mamy zamiaru siedzieć na tyłku, więc w tym roku wybierzemy się na pewno w polskie góry i zahaczymy o Pragę albo Wiedeń, jeszcze ostatecznie nie zdecydowaliśmy. Spędzimy też kilka dni razem w Szczecinie, a pod koniec miesiąca wybieram się do Gdyni i razem z Agnieszką będziemy się dokształcać i integrować na See Bloggers.
Jutro jadę do Warszawy na event Shiseido, który zapowiada się bardzo obiecująco, więc zabieram ze sobą aparat. Chciałabym przenieść Was w to miejsce i pokazać Wam, jak wyglądają takie spotkania od kuchni. Mam nadzieję, że moje zdolności zza aparatu podołają, bo w terenie się jeszcze dobrze nie spisałam. Chyba będę jechać na automatycznych ustawieniach ;)
Na początku miesiąca chciałabym też wybrać się na szybką wycieczkę do Poznania. Muszę w końcu zjeść prawdziwy ramen ;)
6. lipca wybieram się też na włosową metamorfozę. Chyba zabiorę ze sobą aparat, żeby pokazać efekt przed i po. Jak dobrze pójdzie (a mam naprawdę wielkie nadzieje i oczekiwania), to podzielę się z Wami namiarami na świetnego fryzjera w Szczecinie.
I dobra, dość tego co u mnie, mam nadzieję, że Was nie zanudziłam. Czułam jednak, że muszę Wam wspomnieć o paru rzeczach. Przejdźmy jednak do tego, co jest kluczem dzisiejszego wpisu, czyli kosmetycznych ulubieńców miesiąca.
To absolutnie moja ulubiona kredka do brwi. Nie ma niczego lepszego na rynku. Nawet Brow Wiz z Anastasia Beverly Hills się jej nie równa. Ma idealny kolor dla mnie, ale też nie obyło się bez rzeczy, które mnie w niej denerwują. Szkoda, że nie jest automatyczna, jak ABH i nie ma też tak dobrej szczoteczki do wyczesywania nadmiaru produktu z włosków. Cała reszta - idealna.
Czekam, naprawdę czekam, aż pojawi się ta seria w Polsce. Olejek pięknie wygląda na ustach, nadaje im fajny kolor i zostaje na nich, tak jak prawdziwy tint. Przy okazji ma idealny aplikator, dzięki któremu aplikacja jest dziecinnie prosta, nawet bez lusterka. A zapach! Nie ma osoby, która by się nim nie zachwycała.
Stosunkowo krótko w mojej kosmetyczce, ale miłość rozkwitła dość szybko i nie mam zamiaru z niej rezygnować. Ląduje na moich powiekach praktycznie codziennie. A jak nie na powiekach, to chociaż w wewnętrznych kącikach, by rozświetlić spojrzenie. Cudak!
To również dość niedawny zakup, ale już zdążyłam się w nim zakochać. Idealna ilość brązu, zmieszana z różowymi tonami, to coś po co naprawdę często i z ogromną chęcią sięgam. Dobry na co dzień, ale też na wieczory w klimacie randki. Pięknie się mieni, szybko nakłada, ładnie blenduje i jest długotrwały.
Chyba nie ma lepszego żelu do brwi w drogeriach, niż ten. Po prostu nie ma. Daje lekki kolor, ale to co w nim mnie urzekło, to to, że naprawdę trzyma moje niezdyscyplinowane brwi w ryzach przez cały dzień. Raz zaaplikowany, nie pozwoli się im ruszyć choćby o milimetr.
To mój ulubiony rozświetlacz. Ląduje na policzkach dosłownie codziennie. Przebił dla mnie każdy inny rozświetlacz i uważam, że za taką cenę, powinna go mieć każda z nas. Jest po prostu fenomenalny.
Kocham. Po prostu kocham tę mozaikę kolorów. Niedługo pokażę Wam ją z totalnego bliska, bo jest tego warta. Róż jest intensywnie napigmentowany, pięknie wygląda na policzkach i ląduje na nich praktycznie codziennie.
Wiem, że niektórym z Was się nie sprawdził, ale u mnie spisuje się najlepiej. Nie osypuje się w ciągu dnia, nie odbija mi się na powiekach, ładnie trzyma podkręcenie zalotką. Daje mi właśnie taki efekt rzęs, na jakim mi zależy.
Uwielbiam te perfumy! Po prostu uwielbiam! Są lekkie, świeże, kwiatowe. Idealne na wiosenne i letnie miesiące, w których chcemy pachnieć świeżo i dziewczęco. Stella, to świetna propozycja dla kobiety w każdym wieku. A jej zapach wydaje się być zadowalający wiele nosów. No i te kropeczki na opakowaniu!
Idealna czerwień, która świetnie współgra z moją, dość jasną karnacją. Jest fenomenalna. Mat, który oferuje jest bardziej po satynowej stronie, ale nic nie szkodzi. Jest bardzo miękka i ładnie się nakłada. Dodatkowo, nie ma żadnego problemu, żeby ją poprawić w ciągu dnia. Szkoda tylko, że wymaga temperowania.
Postanowiłam sobie, że będę go używać w tym miesiącu, bo jakoś odepchnęłam go na bok. Z niewiadomych mi przyczyn. Troszkę szkoda, ale nic się nie poradzi czasem na to, że coś nie zwracamy uwagi. Mimo to, że się do niego zmusiłam, to jestem z niego dość zadowolona. Trochę martwi mnie lichy wybór kolorystyczny, ale może producent coś z tym zrobi.
Pod moje oczy się nie nadaje. Jest zbyt tępy w obsłudze, zbyt ciężki i ogólnie, nie na te rejony. Za to na niedoskonałości sprawdza się świetnie. Ja ostatnio zakrywam nim przebarwienia i naczynka, i właśnie w tej roli spisuje się wyśmienicie. Pięknie stapia się z cerą, długo utrzymuje krycie. Jestem zadowolona.
Ostatnio dość intensywnie nawilżam moje usta. Wzięłam się za nie mocno, bo zdarzało mi się je zaniedbywać. Na noc używam maski BiteBeauty, ale do torebki powędrował właśnie ten błękitny przyjemniaczek. To mój absolutny ulubieniec pod względem
I to tyle! Znacie coś z moich ulubieńców? Polecacie lub odradzacie któryś z produktów?
Mam nadzieję, że czerwiec minął Wam fantastycznie i macie ciekawe plany na wakacje. Chętnie je poznam! ;)
Subscribe to:
Post Comments
(
Atom
)
Świetne grono ulubieńców :)
ReplyDeletetestuję teraz różne tusze i czegoś mi w nich brakuje... Maybelline ma świetną szczoteczkę i to jest chyba to! :)
ReplyDeleteSzczoteczka i efekt, jak na razie jest to moja maskara idealna. Nie mam zastrzeżeń ;-)
DeleteNiestety nie miałam nic
ReplyDeletedo zobaczenia jutro :]
ReplyDelete:-*
DeleteJestem ciekawa włosowej metamorfozy ;) A z kosmetyków to miałam w ręce tą kredkę do brwi z KIKO i żałuję, że jej nie kupiłam :/
ReplyDeleteJa też! Trochę się boję, ale zobaczymy co to będzie ;-) Raz się żyje ;-)
DeleteKoniecznie wypróbuj tę kredkę do brwi. Ja ją kocham!
Ja również jestem zakochana w tej maskarze MNY!
ReplyDeletezapowiada się, że będzie się dużo u Ciebie działo :))
ReplyDeleteA Twoich ulubieńców nie znam...
pozdrawiam serdecznie
Marcelka Fashion :)
Tusz Maybelline jest na mojej liście zakupowej. Dużo o nim dobrych opinii, więc sprawdzę jak się u mnie spisze. Nasze góry są piękne, byłam w maju w Szklarskiej Porębie i na nowo się zakochałam :)
ReplyDeleteMoi rodzice mają na co dzień góry i morze, ale jednak polskie, to co innego ;-)
DeleteBardzo ciekawi ulubieńcy, sama sobie muszę coś kupić.:)
ReplyDeleteJestem ciekawa, co sobie sprawisz ;-)
DeleteTakże lubię rozświetlacz z WIbo;]
ReplyDeleteNie dziwię się. Jest cudowny ;-)
DeleteKupiłam ten żel do brwi L'Oreala, ale chwilowo czeka w zapasach, bo dostałam do testów nowość z Maybelline. No i właśnie Maybelline BrowDrama jest tak genialnym produktem, jeśli chodzi o utrwalenie moich ekstremalnie niesfornych brwi, że tym bardziej jestem ciekawa, żeby go porównać z L'Orealem :)
ReplyDeleteMam i jeden, i drugi, ale uważam, że Maybelline może się przy L'Orealu schować.
DeleteOlejek YSL na pewno będzie mój tylko nie wiem, który kolor wybrać. Ahh, te problemy ;)
ReplyDeleteJa chciałam 05 Cherrie my cherrie (chyba), ale niestety, Kicks pokazuje go ciągle, jako wyprzedany. Chociaż nie żałuję zakupu 08, bo okazał się być świetny dla mojego typu urody ;-)
DeleteWibo DI jest świetny :) tak tani, a tak dobry :)
ReplyDeleteU mnie ta mascara Maybelline zupełnie się nie sprawdziła :( Marzę aby powąchać każdy dostępny zapach od Stelli:))
ReplyDelete