FOREO LUNA mini - moja opinia po 3 miesiącach używania


Szczoteczka, którą dzisiaj Wam przedstawiam, to spełnienie pielęgnacyjnych marzeń. Bardzo długo się na nią czaiłam, chociaż od samego początku bardziej podobała mi się wersja mini, która jest genialna na wyjazdy.

Od samego początku wiedziałam, że będę zakochana. Po prostu, nie dopuszczałam do siebie innej myśli, niż to, że szczoteczka zrewolucjonizuje moją pielęgnację. Chwalili ją wszyscy, ale gdy Siouxie powiedziała mi, że przy niej zapomnę, co to są suche skórki, wiedziałam, że będzie ona odpowiedzią na moje potrzeby.

Ten maluch co roku zbiera nagrody lub jest do nich nominowany, w kategorii najlepszy produkt. Nie dziwię się. Jego tajemnicą jest specjalnie opatentowana technologia soniczna. Luna mini wykonana jest z silikonu, który bardzo łatwo się czyści. Nie ma się co dziwić więc, że powinna starczyć na całe życie. Nie ma potrzeby wymieniania żadnych główek, tak jak u konkurencji. Jest przy okazji bardziej higieniczna. W końcu nic nie zostaje w środku, bakterie się nie namnażają, a szczoteczka wysycha w mgnieniu oka. Maluszek kosztuje 499 zł, a za jego standardową, większą wersję musimy zapłacić 719zł. I teraz sobie pomyślcie, bo na pewno stwierdziłyście: "O matko, jaka droga, nie ma mowy". Clarisonic jest znacznie droższy. Fakt, jednorazowo zapłacicie za szczoteczkę ok. 650zł, ale potem co 3 miesiące musicie zmieniać nakładkę, która nie kosztuje mało, bo ponad 120zł. I co? I tak przez rok robią nam się dodatkowe pieniądze, które z Foreo można zaoszczędzić.

Mój model, czyli Foreo Luna mini jest wyposażony w dwie powierzchnie myjące. Ta z przodu jest przeznaczona do cery wrażliwej i normalnej, tył do mieszanej i tłustej. Ja zdecydowanie częściej chwytam i korzystam z tej przedniej części.


JAK TO DZIAŁA?

Przede wszystkim, wyposażcie się w dobrej jakości żel do mycia twarzy. Ja najchętniej używam Foreo z pianką Shiseido, Ibuki. Jest kremowa, ale przy kontakcie z wodą przyjemnie i obficie się pieni, a ja jednak wolę, jak produkty się pienią.  Musicie jednak zwrócić szczególną uwagę, żeby w produktach, które używacie, nie było ani grama glinki, peelingu, czy silikonu. No, nie wspominając o tym, żeby unikać takich substancji, jak alkohol, benzyna, czy aceton. Szkoda by było zniszczyć szczoteczkę z własnej nieuwagi.


Po wciśnięciu przycisku, który znajduje się na dole szczoteczki, przystępujemy do działania. Na zwilżoną twarz nakładam trochę pianki do mycia i zaczynam. Na oczyszczenie twarzy mamy przeznaczone 60 sekund. Szczoteczka sama wibruje co 15 sekund, tak żebyśmy mogły zmieniać części twarzy, które oczyszczamy. I tak, najlepiej robić to od prawego policzka, przez lewy, potem czoło, nos i broda. Przynajmniej mnie ta technika odpowiada najbardziej. Po minięciu czasu, szczoteczka wibruje kilkukrotnie wskazując, że minuta minęła. Nie musimy kończyć rytuału oczyszczania, szczoteczka popracuje jeszcze przez dwie minuty, a my możemy się w tym czasie zrelaksować. Po 3 minutach szczoteczka sama się wyłącza. Mamy dwa stopnie prędkości, które pozwalają na szybsze i wolniejsze ruchy pulsacyjne.  Po wszystkim płuczę wodą twarz i tak samo czyszczę szczoteczkę z resztek żelu.

Producent zapewnia, że fale soniczne T-Sonic osiągają wynik 8000 razy na minutę. Miałam to sprawdzić i policzyć, ale zgubiłam się na 100;) Dlatego wierzę na słowo.

Foreo wystarczy naładować raz (trwa to około godzinę) i cieszyć się nią przez 300 użyć. Daje to nam 150 dni bez ładowania. Ja używam swojej szczoteczki już 3 miesiące i na razie nie wymagała ani kawałka dodatkowego prądu. Ładowarka jest mała i nie zajmuje dużo miejsca. Także, w porównaniu do tego, jak długo wytrzymują nam teraz telefony, to ja jestem zachwycona. Luna mini jest też wodoodporna. Nie trzeba się martwić tym, czy dostanie się do niej woda, bo po prostu się nie dostanie. Możecie ją śmiało zabrać do wanny, pod prysznic - można jej używać wszędzie.

Przyznam, że bardzo podoba mi się też to, jak wygląda. Jest po prostu prześliczna i myślę, że się ze mną zgodzicie. Fakt, ma trochę futurystyczne kształty, ale myślę, że to nic złego. Wygląda bardzo nowocześnie i skupia na sobie uwagę. Nie ma osoby, która by mnie nie zapytała, co to takiego. Wszyscy się dziwią, że taki maluch potrafi zdziałać takie cuda.


JAKIE DAJE REZULTATY? 

Na pewno pozbyłam się suchych skórek. Jest lepsza niż niejeden peeling, bo nie podrażnia mi skóry i nie działa źle na moje pęknięte naczynko na policzku i koło nosa. Sprawia, że cera nabiera blasku, ma zdrowszy koloryt i po prostu pięknie się prezentuje. Nie wiem, jak działa na wągry, bo raczej nie mam z nimi problemu, ale wiem za to, że moje pory na pewno się trochę zmniejszyły. Liczę na to, że przy dłuższym używaniu zminimalizuję je do granic możliwości. Cera jest dogłębnie oczyszczona, a ja zdecydowanie rzadziej martwię się przykrymi niespodziankami na twarzy. Mam też wrażenie, że mniej się przetłuszczam w strefie T. Nigdy nie miałam z tym jakiegoś wielkiego problemu, ale teraz jest na pewno jeszcze mniejszy, niż kiedyś, a ja zaczynam odchodzić od matujących pudrów w tej okolicy, zastępując je tymi o satynowym wykończeniu. 


Na koniec trochę ciekawostek.

Standardowa wersja Foreo nadaje się dla starszych pań, które już borykają się z problemem walki ze zmarszczkami. Dzięki temu urządzeniu, mogą wykonywać masaż, wykorzystując funkcję anti-age podczas używania kremu i redukować np. kurze łapki. Szczoteczki dla nich, dostępne są w trzech wariantach: do cery bardzo wrażliwej, wrażliwej i normalnej, oraz mieszanej.

Foreo Luna mini jest dostępna w 5 kolorach i jest dedykowana kobietom poniżej 25. roku życia. Ja skusiłam się na fioletową wersję, bo... kocham fioletowy ;) Ale w gamie kolorystycznej znajdziecie jeszcze turkus,dwa odcienie różu i szarość. Ta ostatnia też jest piękna i wahałam się właśnie między nią, a fioletem.

Urządzenie ma dwa lata gwarancji producenta i 10 lat gwarancji jakości, która w razie awarii, gwarantuje, że po dwóch latach używania, drugi egzemplarz będzie można zakupić z 50% zniżką.

Istnieje też wersja dla mężczyzn i nie ukrywam, że jest po prostu piękna i stylowa. Zalecana jest do używania przez panów przed goleniem, tak by zminimalizować podrażnienie.

Znajdziecie ją na stronie producenta oraz w polskich Douglasach, gdzie warto ją upolować podczas zniżek.


Co  sądzicie o Foreo? Macie już swoją szczoteczkę, czy nadal do niej wzdychacie? Może warto wspomnieć bliskiej osobie, że byłaby świetnym prezentem na Gwiazdkę ;)



POPRZEDNI
NASTĘPNY

No comments :

Post a Comment

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.

DO GÓRY