HERA, Hyaluronic Mask


hera-hyaluronic-mask

Moja przygoda z pielęgnacją jest już na całkiem dobrych torach. Kiedyś, jako nastolatka unikałam wszelkiego rodzaju smarowania się kremem. Teraz nie wyobrażam sobie bez tego życia. Nie umiem też nakreślić alternatywnej wersji rzeczywistości, w której musiałabym zrezygnować ze stosowania maseczek. Tych złuszczających, oczyszczających, czy nawilżających. Jednak, prawdziwie wielką miłość poczułam do maseczek w płachcie. To coś, co mnie autentycznie kręci! 

Podczas przeglądania strony Jolse.com, na której polecam robić azjatyckie zakupy, natrafiłam na markę Hera. Dosyć sporo już o niej słyszałam. Sporo dobrego. Wybierając azjatyckie kosmetyki, staram się kierować dobrymi składami. Nie ulegam słodkim misiom i bananowym kształtom kremów. Te można śmiało wyrzucić do kosza. To, co jest dla mnie istotne, to prawdziwe nawilżenie, a nie doraźny efekt.

Zdecydowałam się więc na zestaw Hera Hyaluronic Mask klik, w skład którego wchodzi 6 sztuk bawełnianej maseczki w płachcie. W tym momencie produkt kosztuje 23$ i został przeceniony z 27$. Każda z maseczek zapakowana jest w osobne opakowanie utrzymane w klasycznym, fioletowym tonie. Żadnych przesadnych fontów, czy nadruków. Produkt ma się obronić sam. 


hera-hyaluronic-mask

Po otwarciu opakowania i wydostaniu płóciennego kawałka materiału na zewnątrz, należy rozwinąć całą płachtę i umieścić ją na twarzy. Powiem szczerze, że okolice oczu powinny być trochę lepiej wycięte, ale w kwestii całej reszty nie mam na co narzekać. Maseczka powinna leżeć na skórze około 15-20 minut. Ja jednak - posiadaczka cery mieszanej, ale bardzo przesuszonej, trzymam ją dłużej, aż cały materiał robi się względnie "suchy". Po jej usunięciu, wmasowuję resztę produktu w skórę twarzy. Jej lekko różany zapach jest przyjemny i bardzo relaksujący.

hera-hyaluronic-mask

Cera po takim zabiegu jest niezwykle nawilżona, gładka i napięta. Wyraźnie jej to służy. Produkt fantastycznie się wchłania, nadając cerze blasku i jędrności. Jestem w tych maseczkach autentycznie zakochana. I mimo że na pewno wypróbuję jeszcze masę innych (z czystej, babskiej ciekawości), to czuję, że do bohatera dzisiejszego wpisu jeszcze na pewno wrócę. 

Powiedzcie mi, czy Wy też używacie takich maseczek w płachcie? Jakie są Wasze ulubione?


POPRZEDNI
NASTĘPNY

No comments :

Post a Comment

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.

DO GÓRY