Jak być bardziej produktywną? | 6 sposobów na pracę, która przynosi efekty


Te lifestylowe posty coś mi ostatnio dobrze idą, no nie? Chyba się trochę zmieniam... A razem ze mną, zmienia się też mój blog. Nie ukrywam, że nie jestem już tą dziewczyną, którą byłam, gdy pisałam swój pierwszy post. Lata temu, ponad cztery. Szmat czasu.

Teraz mam już blisko 26 lat, mimo że nie czuję się na nie kompletnie. Nie będę jednak dzisiaj poruszać tematu mojego kryzysu ćwierćwiecza. Ale obiecuję, a właściwie grożę Wam - jeszcze do niego tutaj wrócę!

Dzisiaj jednak o moich sposobach na lepszą produktywność.

1. Ubierz się.

Nie ma nic gorszego, niż praca w dresie, czy piżamie. Jeśli do komputera usiądziesz tak samo ubrana, jak chodzisz w luźny dzień po mieszaniu albo kładziesz się do łóżka - sama pod sobą kopiesz dołek. Nie ma sensu ubierać się może w garnitur, czy białą koszulę, ale warto wcisnąć się w ciuchy, w których wyszłabyś na zewnątrz bez zastanowienia się, czy nie wyglądasz, jak model z wybiegu designera hipsterów. To pomaga też w przeniesieniu swojego umysłu w stan pracy - zdecydowanie łatwiej myśleć wtedy o tym, że TERAZ PRACUJĘ, a potem MAM CZAS DLA SIEBIE. Im lepiej rozgraniczysz te dwie rzeczy, tym sprawniej będzie Ci szła praca.

2. Umaluj też.

Nie omijam makijażu, chyba że naprawdę nie potrzebuję go zrobić. Wiadomo, że warto dać cerze odpocząć, nie oszukujmy się. Nie mam też codziennie ochoty na mocny makijaż, w którym nie pomijam żadnego kroku. Jednak, na co dzień, gdy wystarcza mi cienka warstwa podkładu, puder, róż, kredka do brwi i maskara, to naprawdę - niecałe 5 minut roboty, a ja czuję się znacznie lepiej. Zwłaszcza, że czasami moje cienie pod oczami wyrażają więcej, niż chciałabym aby wiedział o mnie wszechświat.

3. Porządne śniadanie + kawa

Jeśli odmówisz sobie śniadania i przełożysz je na później, to nie będziesz myśleć przy komputerze o niczym innym. A to chyba nie o to chodzi, żeby ślinić się na myśl o jedzeniu. Dlatego polecam dzień zacząć od zajęcia się najważniejszą sprawą, czyli sobą. Ma być sycąco, ale bez przesady, żeby też nie obciążyć żołądka z samego rana. Dobre, owocowe smoothie, czy jajko z awokado powinno dać radę. Polecam o sobie nie zapominać!

4. Pomodoro

To moja ulubiona technika pracy. Dzięki aplikacji w telefonie z łatwością znajdziecie czas zarówno na pracę, jak i odpoczynek. Zegarek odlicza Wam czas na jedno i drugie. Z reguły ustawiam sobie blok 25 minut pracy i 5-7 minut przerwy. Co ważne, w trakcie pracy nie robię nic innego, ale nie omijam też przerwy! Jak wybija jej czas, odkładam wszystko na bok, nawet jeśli nie skończyłam jeszcze swojego zadania. Głowie też trzeba dać odpocząć i pozwolić jej nabrać sił.

5. Internetowy ban!

Wierzcie mi, jestem mistrzynią prokrastynacji. Sądzę, że gdyby nie to, że mama się pomyliła i dała mi na drugie Karolina, to miałabym pomiędzy imieniem i nazwiskiem właśnie to słowo! Znajdę miliard sposóbów na przesunięcie terminu, zaczęcie pracy później i tak dalej. Nie wiem, dlaczego SAMA SOBIE to robię, ale to chyba jakiś chromosom, który ni cholery nie chce przestać przejmować kontroli nad moim życiem. Wystarczy chwila na Facebooku, żebym przeszła z oglądania głupiego filmiku, na portal ze śmiesznymi obrazkami (tak, jestem Mirabelką #pdk), a skończyła na the best of Ron Swanson w Parks&Rec lub kompilacji filmików z najśmieszniejszymi tekstami u Jimmiego Fallona. Och, kocham Lip Sync Battle i Hashtags. Równie zdradliwy jest też Netflix. Dlatego wiecie co najlepiej zrobić?
Dać sobie bana! Nie ma żadnego używania Internetu w innym celu, jak praca plus ewentualny research, ale tylko taki, który naprawdę pomaga Wam wykonać zadanie. Warto też przełączyć telefon w tryb samolotowy. Mnóstwo czasu tracę przez powiadomienia z Instagrama, czy telefony koleżanek - najpierw praca, później przyjemności.

6. Zanim zaczniesz nowe, skończ to co zaczęłaś!

To chyba najważniejsza z zasad bycia produktywną. I choć z pozoru błahostka, okazuje się być najtrudniejsza do zrobienia. Mnóstwo w moim życiu niedokończonych spraw. Niełatwo jest mi ogarnąć swój kalendarz, gdy do mojej głowy wpada miliard pomysłów na minutę. Spisuję je, ale często o nich zapominam. Nie ukrywam jednak, że staram się, jak mogę, aby kończyć jedno i dopiero wtedy zaczynać drugie. W ten sposób jestem najbardziej produktywna, bo wiem już że coś mam za sobą i mogę się w pełni poświęcić kolejnym wyzwaniom. Dla blogerek może to być rada, by nie rozpoczynać pisania kilku postów na raz - jeden w danej chwili wystarczy. I dopiero, gdy uda się Wam napisać ostatnie zdanie, rozpoczynajcie zabawę w następny.

Mam nadzieję, że Wam dzisiaj odrobinę pomogłam i znalazłyście w tym wpisie kilka rad, które wdrożone w życie, pomogą Wam być bardziej produktywnymi.
Jakie Wy macie metody na pracę? Dajcie znać w komentarzach, bo ja ostatnio mam problemy ze zorganizowaniem mojego czasu!

POPRZEDNI
NASTĘPNY

No comments :

Post a Comment

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.

DO GÓRY