Masła The Body Shop

Jak wiecie z wpisu o majowym Glossyboxie, w pudełeczku znalazłam kupon na zakupy w The Body Shopie.
Kupon dotyczył zakupu dwóch maseł do ciała w cenie jednego. Biorąc pod uwagę, że 200ml tego produktu kosztuje 69zł, była to ciekawa okazja.

Przyznam się bez bicia, że nie używałam wcześniej żadnego masła tej marki. Do kupna skłonił mnie ten kupon i inaczej pewnie bym nie spróbowała. Na wycieczkę do sklepu wybrałam się z moim chłopakiem, który postanowił zrobić mi "przykasowy prezent" i kupił mi te masełka. W związku z czym, czuję się zobowiązana pozdrowieniem go w tej linijce tekstu :)

W moje ręce wpadły dwa ciekawe zapachy. Co prawda zastanawiałam się przez chwilę, czy czasem nie wybrać czegoś innego, zwłaszcza, że na półki trafiła nowość, która łączy sobie masełko i balsam, i nazywa się DUO. Opakowanie w środku jest rozdzielone, jak jin i jang, oddziela konsystencję bardziej zbitą od tej lżejszej i to właściwie koniec rewolucyjnej nowości.

Mimo, że pani w sklepie co chwilę mówiła nam "mamy promocję na zestawy", "wspaniałe na dzień matki", "jeszcze tylko dzisiaj", "jak się kupi żel, to...", a mnie powoli szlag trafiał, więc pokazałam kupon i powiedziałam, że "ja po masła".

A oto co upolowałam.




Masełko Pink Grapefruit, o zapachu takim samym, jak nazwa. Zawrotne, wiem :)
Pojemność, to 200ml i tak jak wspominałam, 69zł w stałej cenie. Znakomicie pachnie, po prostu niesamowicie. Ja wręcz uwielbiam zapach grejpfruta, co mam nadzieję, nic nie zmieni. W swojej skromnej kolekcji peelingów, mam jeden mały właśnie z tej serii. Fajnie pobudza i tak sobie właśnie pomyślałam, że chyba kupię sobie taki żel pod prysznic. Zaskoczyła mnie konsystencja. Tak, jak mówiłam, nie używałam ani balsamów, ani maseł ani innych mazideł. Nie i już, nie lubię, koniec, kropka. Po "pomyłce" z balsamem Victor&Rolf, stwierdziłam, że nie jest w sumie tak źle. Fakt, nadal nie smaruję całego ciała, ale pokonuję już kolejne bariery. Nogi, ramiona, dekolt, są postępy. Wracając do konsystencji, to to masełko, jest serio, jak masło! Rewolucyjne spostrzeżenie, ale uwierzcie mi, że ja pierwszy raz miałam z tym kontakt. Fajne, zbite, tłuste, ale bardzo szybko się wchłania, dobrze nawilża i przepięknie pachnie. Co dobre, zapach długo utrzymuje się na skórze. Ja używam na wieczór, do spania, a jak się budzę, to jeszcze je czuć. Fantastyczny zapach na ciepłą wiosnę i gorące lato.




Drugi zapach, to Satsuma. Dużo ta nazwa mówi, prawda? To po prostu klementynka. Dla mnie jednak pachnie Mirindą. Co dziwne, wąchając ją ma się wrażenie, że czuć nawet bąbelki gazu. Dałam je powąchać mojej kuzynce, a ta stwierdziła, że czuje zapach piwa. Powiem Wam szczerze, że się dobrze "wwąchałam" i też coś takiego czuje. Chociaż pewnie za bardzo się sugeruję. Mój chłopak mówi, że żadnego piwa nie czuje, a jak facet tak mówi, to chyba ma rację. W sumie jednak, na ciele wyczuwalny jest tylko słodki zapach mirindy, a w opakowaniu może odrobinę czuć tego "wymyślonego piwa", ale tak jak mówię - pewnie za bardzo się doszukuję. W każdym razie trochę zwątpiłam i mam momenty, że żałuję, że nie wzięłam innego zapachu. No nic, trzeba  będzie z tym żyć :)  Mam jednak nadzieję, że fajnie mi się sprawdzą, i to grejpfrutowe, którego jestem ogromną fanką i to drugie, z którego pewnie i tak będę zadowolona.


Miałyście któreś? Polecacie, czy raczej omijacie?

POPRZEDNI
NASTĘPNY

15 comments :

  1. nie lubię zapachu grejpfrutów. za to klementynka z opisu zapowiada się ciekawie. ja bym wybrała malinę jednak :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. zastanawiałam się, ale nienawidzę malin :D

      Delete
  2. Ale cuda! Chętnie bym przygarnęła oba, a przy opisie zapachu klementynki... :) ale na razie bardziej skłaniam się ku zakupowi wód toaletowych o owocowych zapachach właśnie z TBS, balsamów i maseł ci u mnie dostatek ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Przemyślę sprawę przy następnym rozdaniu :) Może znajdzie się jakieś małe masełko :)
      Nie wąchałam nawet wód w TBS, ale chyba właśnie dałaś mi powód do odwiedzin :)

      Delete
  3. Ja miałam dwa po 50 ml, ale inne zapachy i byłam zadowolona :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. mnie pewnie zajmie wieki wykorzystanie moich dwóch, ale jak narazie jestem bardzo zadowolona i chyba chętnie do nich wrócę.

      Delete
  4. Ja mam różane, 200 ml i pachnie przecudnie :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. a nawet nie powąchałam. Szkoda :)

      Delete
    2. Powąchaj, zapach naprawdę jest świetny. Chociaż nie spodziewałam się, bo na co dzień nie toleruję tego zapachu. Jestem mile zaskoczona. :)

      Delete
  5. Mam klementynkę i zapach jest koszmarny:(

    ReplyDelete
    Replies
    1. po tym, jak miniatura była w Glossyboxie, słyszałam wiele niepochlebnych opinii na temat tego zapachu. W gruncie rzeczy jest to jednak sprawa indywidualna. Mam do niego parę "ale", mimo to jednak mi odpowiada.

      Delete
  6. fajny blog, obserwuje ;*
    pzdr.i zapraszam
    http://kawaiimama86.blogspot.co.uk/

    ReplyDelete
  7. Panie w Galaxy w TBS są bardzo natrętne... Ledwo wejdę, a one już podchodzą i tutaj to, tutaj tamto.. Nie mogę nigdy nic w spokoju obejrzeć;)
    Jestem ciekawa, jak się u Ciebie sprawdzą masełka, bo ja je polubiłam :>

    ReplyDelete
    Replies
    1. myślałam, że tylko ja jestem taka "czepiająca" się tych pań, ale coraz częściej własnie słyszę, że nie da się tam normalnie zrobić zakupów. Mnie też to wkurza, nawet jak im mówię "Dziękuję, poradzę sobie", to mija minuta a one i tak podchodzą mi pomóc, bo przecież wyglądam, jakbym nigdy w sklepie nie była... Ehh...
      Masełka z dnia na dzień lubię coraz bardziej. Mam nadzieję, że tak zostanie :)

      Delete
  8. Zazdroszczę masełek :) sama z chęcią bym takie przygarnęła :) może kiedyś :)

    ReplyDelete

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.

DO GÓRY