Lumi Magique od L'Oreal

Hej!

Ostatnio dostaję od mojego Kuby regularny opieprz, że na blogu jest zbyt wiele lakierów. Wam też to przeszkadza? W każdym razie, nie chcę już, żeby mi suszył głowę, dlatego postanowiłam zmienić lakierową passę i przeplatać ją z moją kolorówką oraz pielęgnacją. W sumie ma chłopak rację, ostatnio tych tematów u mnie jakby mniej. 

Dlatego postanowiłam, że będę się regularnie dzielić z Wami moimi spostrzeżeniami na tematy produktów, które już od dawna czekają na swoją kolej, aby trochę o nich porozmawiać. Niektóre już od jakiegoś czasu można nazwać produktami kultowymi, część jest trochę omijana. Nie wszystkie jednak skradły moje serce.
Dzisiaj kilka słów o korektorze, który rozświetla mi moje "ciemne doliny" pod oczami. Mianowicie, porozmawiamy sobie dzisiaj o Lumi Magique marki L'oreal.


Zakupiłam go podczas promocji w Rossmannie i nadal uważam, że normalnej ceny za niego nie dam. Nie chce mi się tutaj dywagować na temat tego, że marka L'oreal jest w Polsce dosyć droga. Bo jest. Na szczęście udało mi się go kupić w rozsądnej cenie. Zapłaciłam około 26zł i mam nadzieję, że dotrzyma mi do następnej promocji w Rossku. Wtedy kupię go ponownie.

Wybrałam sobie kolor 01 i nie narzekam, wydaje mi się że nie jest specjalnie za jasny dla mnie. Chociaż ja bardzo lubię, gdy okolice oczu mam dość mocno rozświetlone. Taka moja paranoja ze względu na "naturalne" ciemne podkówki.


Bałam się, że będzie równie niewydajny, jak moja korektorowa wtopa życia - PhotoReady korektor i primer w jednym od Revlonu. Próżno szukać recenzji na moim blogu, kupiłam go jeszcze zanim zaczęłam blogować. I wybaczcie - nie kupię go ponownie tylko po to, żeby zrobić jego recenzję. Pamiętam, że bolało mnie płacenie ponad 50zł za 2.5 ml produktu w Douglasie, ale byłam pewna, że będzie rewelacyjny. Skończył mi się po miesiącu używania. A wcale nie przesadzałam z jego ilością. Wolę więc o nim zapomnieć raz na zawsze...


Dlatego też bałam się, że kolejny korektor w formie "pstrykanego" pędzleka okaże się wtopieniem pieniędzy. Cieszę się, że się nie zawiodłam. Służy mi już ładnych kilka miesięcy i nie wydaje mi się, żebym musiała zastanawiać się, czy mi się za chwilę skończy.  Taka sama pojemność, jak Revlonu, a taka różnica. Jest wydajny.

Ładnie rozświetla okolice oczu i nie błyszczy się przy tym chamskim brokatem. Jest po prostu jasny i pięknie odbija światło. Czasem nawet, jak mam dzień "walę to, nie maluję się" i muszę gdzieś wyjść, to nakładam jego cienką warstwę pod oczy, tuszuję rzęsy i mogę wychodzić. (Nie chcę straszyć ludzi, jak zombie)
Przy czym zapomnijcie, że ma on jakieś specjalnie krycie. Nieee, to korektor typowo rozświetlający. I ja używam go właśnie w takim celu.


Jego pstrykające pokrętełko działa bez zarzutu. Przekręcam je kilka razy i wychodzi mi odpowiednia ilość produktu. Pędzelek też niczego sobie. Ja korektor rozblendowuję BeautyBlenderem, ale serdeczny paluszek, czy dobry pędzelek też się do tego nada.

Odrobinę wchodzi w zmarszczki, ale co w nie nie wchodzi? U mnie to norma. Nawet jak stosuję się do odpowiednich zasad, przypudrowuję w odpowiednim kierunku, to i tak. Trzeba się z tym pogodzić. Z resztą, nie mam aż takiego fisia na punkcie "doskonałości" rodem z PhotoShopa. Dla mnie ważne jest to, że ładnie rozświetla mi te okolice i trzyma się na mojej twarzy cały dzień.

Macie? Lubicie? Bo ja baaardzo. I na pewno kupię kolejny.

Wybaczcie mi brak zdjęć pod oczami, postaram się je jeszcze za jakiś czas zaktualizować. Mam ostatnio jakiś marny czas i nie wiem, co się dzieje ze mną. Wierzycie w sny i w to, że mogą Wam coś powiedzieć?
Mnie śniły się ostatnio moje zęby i to, że sama sobie jednego, bolącego wyrwałam. Naczytałam się, że może to symbolizować jakiś wypadek, chorobę. I wiecie, co się dzisiaj wydarzyło? Wyrąbałam się na schodach, jak długa. Po prostu z nich spadłam. I nie zasłużyłam na złoty medal, jak Kamil Stoch, bo nie dość, że miałam obniżoną belkę, to jeszcze skoku nie ustałam :D Śmieszna historia, bo wybierałam się z Kubą do Lidla, kupić kilka ciuszków na siłownię ( KTO NIE WIDZIAŁ <KLIK> DO GAZETKI. BARDZO FAJNE, SPORTOWE CIUSZKI SĄ! Jeśli chcecie post z moimi siłowniowymi zakupami-dajcie znać! ). I spadłam z tych schodów, adrenalina zadziałała i nie czułam, że coś mi się stało, tylko nie mogłam ruszyć nogą. I Kuba do mnie: "Chodź, wracamy do domu, zobaczymy co się stało". Na co ja: "Przestań! Jeszcze mi wszystko wykupią i będzie!" Taki ze mnie łowca promocji :P Dla tych z Was, które mnie nie znają powiem, że jednak jest to szczęście w nieszczęściu, że mam genetyczną chorobę zwaną wiotkością stawów. Pewnie znacie niejedną osobę, która może wyginać palcami u rąk w różnych kierunkach. Tak samo potrafię ja. Dzisiaj ta choroba mnie naprawdę uratowała, bo to jakiego wywijasa zrobiła moja stopa, to nawet Wam opowiadać nie będę. Powiem tylko, ze nie był to klasyczny upadek. Na szczęście torebka stawowa jest jeszcze cała. To moje pierwsze w życiu skręcenie kostki i przeżywam, jak widać dość mocno, ale jestem jakoś pozytywnie nastawiona. Nie ma tego złego, prawda? :) Postanowiłam ten tydzień przyjąć z uśmiechem, mimo że nie zapowiada się kolorowo. 

Pozdrawiam Was serdecznie i koniecznie uważajcie, jak chodzicie!
Ala

POPRZEDNI
NASTĘPNY

26 comments :

  1. Kochana szczerze Ci współczuję upadku i bólu,ale tak to pozytywnie opisałaś,że się roześmiałam do monitora:D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Hihi. Uznałam, że wolę się pośmiać z tego, niż płakać nad swoją niezdarnością :D

      Delete
  2. fajny ten korektor :) a upadku współczuję

    ReplyDelete
  3. Dla mnie najjaśniejszy jest w kolorze skóry, a ja wolę jednak produkty ciut jaśniejsze od podkładu i z tego względu sie nie zdecyduję na ten pstrykaczek

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja na szczęście nie mam takiego problemu i jest dla mnie w sam raz :)

      Delete
  4. Dla mnie najjaśniejsze zazwyczaj są i tak za mało jasne niż bym chciała ale zobaczę przy najbliższej okazji tester jak się ten prezentuje :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Sprawdź sobie koniecznie ten tester. Wydaje mi się, że najjaśniejszy jest naprawdę jaśniutki. Może akurat będzie w sam raz :)

      Delete
  5. Ja jeszcze nie miałam takich pędzelkowych korektorów ale chętnie bym po niego sięgnęła :D

    ReplyDelete
  6. Fajny ten korektor. No jeszcze 20parę złotych to mogę dać. Współczuję kostki, no ale z braku laku lepsze to niż złamanie czy cokolwiek gorszego.

    ReplyDelete
    Replies
    1. O tak, taką cenę przełknę, ale te ponad 40, to już przesada. I to gruba.
      Miałam sporo szczęścia, więc cieszę się, że to tylko kostka. Będę żyć :D

      Delete
  7. Ja tam w sny wierzę. Może to i naiwne, ale coś w tym jest. Współczuję upadku, ale jak widzę humoru nie obniżył :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja sama nie wiem, czy wierzę, w każdym razie... tutaj jakoś wszystko mi pasuje :) Nie obniżył, nie obniżył. Żałuję, że nie mam monitoringu na klatce w mojej kamienicy, bo chętnie bym siebie pooglądała :D

      Delete
  8. Może skuszę się na ten korektor, mam nadzieję że u mnie też się spisze. :)

    ReplyDelete
  9. Miałam dwa "pstrykane" korektory i każdy zawodził ;/ Po jednym pstryknięciu nie było nic, a jak przekręciłam 3 razy to wylewało się jego mnóstwo. Jak w moim domu komuś śnią się zęby to zaraz moja mama obdzwania rodzinę, że jej się śniły :p Ale to chyba przesąd bo jeszcze nic złego się nie stało. Niestety nie w Twoim przypadku :( Współczuję skręconej kostki..

    ReplyDelete
    Replies
    1. To mój trzeci taki korektor i sprawdza się powiedzenie "do trzech razy sztuka", bo dopiero z niego jestem zadowolona :)
      Niespecjalnie czytam senniki, ale od czasu do czasu zdarzy mi się, że sen jakoś mocno mnie przerazi i wierząc w te "znaczenia" mniej lub bardziej, to i tak z ciekawości przeczytam. Nigdy mi się jakoś nie sprawdzały. I to pewnie zbieg okoliczności, cały ten wypadek. Ale nie powiem, jakoś to się ze sobą połączyło:)

      Delete
  10. Cała seria Lumi Magique jest super! Zarówno rozświetlacz, jak i puder rozświetlający, no i ten korektor, stanowczo im się udało!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Naczytałam się, że puder, to bubel i ta wierzchnia-rozświetlająca warstwa szybko schodzi, pozostawiając nieciekawy puder. Chociaż bazy jestem ciekawa! Może się jeszcze skuszę.

      Delete
  11. OOO korektorek bardzo mnie zainteresował, będę musiała przyjrzeć mu się nieco bliżej.

    ReplyDelete
  12. Mam podobny (nawet z opakowania) z Yr i też rozświetlający. Tyle że jest za ciemny i od razu dałam na rozdanie. Opakowanie piękne ;]

    ReplyDelete
  13. Ja przekonałam się do korektorów w paletkach i takich używam. Chociaż jakieś małe i poręczne rozświetlające cudo by się przydało..

    ReplyDelete

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.

DO GÓRY