Co znalazłam pod choinką i przywiozłam z Norwegii haul zakupowy



Witam Was! W końcu jestem w Szczecinie. Na razie się nigdzie nie wybieram, bo sesja chucha mi już na plecy. Gdy już się skończy, a mnie uda się (trzymam kciuki) zdać wszystko przy pierwszym podejściu, to na pewno postaram się spędzić naprawdę przyjemne ferie zimowe. Nie dzielę jeszcze skóry na niedźwiedziu. 

Chciałabym się Wam dzisiaj pochwalić, co udało mi się przywieźć ze sobą z Norwegii oraz co znalazłam pod choinką. Oczywiście, nie robię tego po to, żeby komuś zrobić na złość. Nie wiem, jak Wy, ale ja bardzo lubię czytać/oglądać cudze zakupy. Zawsze sobie coś ciekawego podpatrzę i cieszę się razem z tą osobą, że ma coś nowego, co ją choćby odrobinę uszczęśliwia. Mam nadzieję, że i Wam dzisiaj coś wpadnie w oko. 




Na samej górze dodałam zdjęcie pędzli Bobbi Brown i zrobię to ponownie, wybaczcie :) 
W każdym razie, te dwa pędzelki to wcześniejszy prezent gwiazdkowy, który dostałam od Kuby. Od niego jest pędzel do podkładu, a pędzel do rozcierania cieni na powiece kupiłam sobie sama. Niestety, są one bardzo drogie, bo (analogicznie) kosztują 205zł i 149zł. Kupa kasy, ale powiem Wam, że spełniłam swoje "małe marzenie" i jestem przeszczęśliwa, że jestem ich posiadaczką. Są fenomenalne. 



Sprawiłam sobie również maseczkę GlamGlow, podczas promocji -25% w Sephorze. To zawsze zaoszczędzone parę groszy. Fakt, że czaiłam się na nią już od bardzo dawna dobrze znacie. Jej recenzja na pewno pojawi się na blogu. 


W Douglasie wpadłam na promocję na zestaw do oczu od Estee Lauder. W jego skład wchodzą dwie miniatury: kremu pod oczy i korektora Double Wear. Jako, że mam ten krem, ale w wersji do twarzy, postanowiłam, że z ogromną przyjemnością sprawdzę też jego mniejszego brata. Zestaw kosztował 40zł. 



W promocji 1+1 w Super-Pharmie kupiłam mój ulubiony korektor pod oczy z L'oreala. Serię Lumi Magique bardzo lubię, ale ograniczam się jedynie do korektora rozświetlającego oraz bazy. W każdym razie, była to dobra okazja, żeby zrobić sobie malutki zapas tego kosmetyku, więc sięgnęłam pod dwa egzemplarze. 


Zaczynamy już zakupy ze strefy wolnocłowej. W tym roku sporo poszalałam, chociaż znając mnie, to ile bym nie miała, tyle bym wydała. Naprawdę :)

Do koszyka wpadła jeszcze woda toaletowa LOUD od Tommiego Hilfigera, ale oczywistością jest, że została w Gdyni, u Kuby. To dla niego ją kupiłam, więc nie targałam jej do Szczecina by zrobić jej zdjęcie.

Sobie sprawiłam płyn złuszczający z Clinique i chyba sobie sama wykrakałam. Po powrocie zderzyłam się ze zmianą wody, która w Norwegii jest czysta, jak łza. No i niestety, walczę teraz z wysypem niekontrolowanych pryszczy. Także, dobrze zrobiłam, że się na niego skusiłam. Ma teraz pole do popisu.  (Cena: 169kr)


Nie mogłam przejść obojętnie koło kosmetyków Rituals, więc sobie je w końcu sprawiłam. Wybór był niemały, a ja nie wiedziałam na co się zdecydować na sto procent. Przez chwilę miałam ochotę na mgiełkę do ciała, ale ostatecznie odpuściłam. Sięgnęłam po olejek pod prysznic, bo takie nawilżenie przyda mi się o tej porze roku. Wybrałam zapach słodkiej pomarańczy i drzewa sandałowego. (Cena zestawu, to 139kr / olejek 59kr)


Moją uwagę na sobie skupił też zestaw z rytuałem Haamam. W jego skład wchodzi żel-pianka pod prysznic, szampon, pasta pod prysznic i scrub z glinką. Jeśli się orientujecie w tym temacie, to wiecie, że seria ta bazuje na eukaliptusie. To fantastyczna propozycja na wieczory, czy poranki, w które człowiek czuje się, jak kupa albo jest chory. Znakomicie oczyszcza drogi oddechowe, daje uczucie czystości i świeżości. Jestem nim szczerze zafascynowana.


Wielkim zaskoczeniem dla mnie było to, że udało mi się upolować nowość z Max Factora. Byłam przekonana, że nie znajdę jej w żadnej z szaf w Norwegii i jakie było moje zdziwienie, gdy spokojnie sobie stała i czekała na mnie. Tą nowością jest kremowy cień do powiek Excess Shimmer w kolorze 25 Bronze. Kompletnie nieporównywalny z cieniami z Maybelline. Jak na razie jestem bardzo, bardzo, bardzo, bardzo zadowolona. (Cena 109kr)


Małą przyjemnością zapachową okazała się tym razem być propozycja od Lancome. La vie est belle chodziło za mną dość długo, chociaż moja "chciejlista" zapachowa nosi w sobie jeszcze dwa zapachy, które chciałabym odhaczyć. To słodkie, pudrowe i kobiece perfumy. Skusiłam się na 50ml, zapakowane w przepiękny flakonik.  (Cena 559kr)


Udało mi się również spełnić małe marzenie z zakupami z amerykańskiej Sephory. Co prawda, jeszcze ich nie mam w ręku i pewnie trochę potrwa zanim do mnie dotrą (paczka będzie 8. w Norwegii), ale i tak niezmiernie się cieszę, że parę kosmetyków będzie moich.
Zdecydowałam się na paletkę Chocolate Bar z Too Faced, kultowego Tweezermana, mały zestaw czterech farbek z OCC oraz naturalny dezodorant LaVanila w wersji waniliowej. Teraz tylko czekam, czekam i wzdycham. 

Zrobiłam też zamówienie z Agnieszką (aGwer) i w przyszłym tygodniu będę mieć swoją upragnioną lampę pierścieniową. Mogę rzec, że nareszcie! Długo nosiłam się z zamiarem zakupu tego sprzętu i w końcu się zdecydowałam. Nie wspominam tutaj wszystkich prezentów świątecznych, ponieważ częścią z nich są ubrania i pieniądze, które wydałam właśnie na te zakupy. W każdym razie, odłożyłam już dość sporo grosza i niedługo stanę się posiadaczką wymarzonego aparatu! Tak! W końcu! :) 

I to tyle! Dużo, czy niedużo? Jakie były Wasze prezenty? Poszalałyście podczas przed- i poświątecznych promocji? Podobają się Wam moje zdobycze?
Ściskam Was mocno!




POPRZEDNI
NASTĘPNY

34 comments :

  1. Świetne nowości. Czekam na recenzję Glam Glow. Marzy mi się któraś z tych masek, ale jakoś ciągle mi nie po drodze do jej zakupu ;) Uwielbiam tonik z Clinique<3

    ReplyDelete
    Replies
    1. Chcę jej poużywać dość intensywnie zanim wystawię wyrok, więc nie będę się spieszyć z opinią :)

      Delete
  2. Ritualsa to zazdroszczę szczerze i błagam o sklep w PL :P

    ReplyDelete
    Replies
    1. Może w końcu wejdą do Polski. Tyle marek teraz do nas wchodzi, że może nam się trafi :)

      Delete
  3. Rituals <3 Miałam od nich balsam do rąk ( recenzja na blogu,jeśli ktoś jest ciekawy ;) i chcę zdecydowanie więcej :)
    Bardzo mi się podobają takie posty,bo nieraz dzięki nim zwracam uwagę na na jakiś kosmetyk,którego wcześniej nie zauważałam ;) Pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja już teraz wiem, że będę odwiedzać ich stoisko przy każdej wizycie u rodziców :)

      Delete
  4. u mnie się korektor lumi magique sprawdzał tak sobie:/

    ReplyDelete
  5. Tweezermana też sobie muszę sprawić, bo te moje pęsety doprowadzają mnie po prostu do granic cierpliwości. Ale to niebawem, niebawem... Poczekają sobie na mnie!

    Zazdro pędzli, chociaż mnie tak nie kuszą więc jakoś "bólu dupy" nie mam :*

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja też już mam dość zwykłych pęset i mam nadzieję, że ta okaże się naprawdę kickassem :)

      Delete
  6. Norwegia to tak na chwilę czy na dłużej? :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Moi rodzice tam mieszkają od kilku lat, a ja bywam tam kilka razy w roku "na chwilę" :) Czy na dłużej, to jeszcze czas pokaże :)

      Delete
  7. Patrzę, ze Mikołaj był bogaty :)
    Oj fakt sesja idzie już czuję jej oddech na karku :D
    Też zaczynam zbierać na aparat :) I również dostałam trochę kosmetyków :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Po prostu byłam bardzo grzeczna w tamtym roku :P
      Ja się już nie mogę doczekać, gdy kupię mój nowy aparat :)

      Delete
  8. Wow, same niesamowitości ;o Ale chyba jednak najbardziej zazdroszczę pędzli z Bobbi Brown :)

    ReplyDelete
  9. Ale fajnie!

    Chciałabym się tam wybrać!

    ReplyDelete
  10. fajne nowości, właśnie kupiłam sobie ten korektor rozświetlający i jestem pod wielkim wrażeniem, pozytywnie oczywiście:)

    ReplyDelete
  11. Szkoda że te pędzle są w takich cenach ;/

    ReplyDelete
    Replies
    1. No to jest niestety ich największa i jedyna wada. Tak, to miałabym już cały komplet :)

      Delete
  12. Ja też mam ostatnio coraz wiekszą ochotę na La Vie a Belle ;) Denerwuje mnie tylko trochę fakt, że ostatnio co druga spotkana kobieta nimi pachnie, wiec zakup odkładam aż staną sie mniej popularne ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. A ja się tym nie przejmuję :) Jakbym miała tak postępować, to na pewno nie zdecydowałabym się na zakup Mademoiselle od Chanel i Flowerbomb od Victora&Rolfa. Po prostu sięgam po zapachy, które mi się podobają. Na liście mam jeszcze Infusion D'Iris Prady i Si Intense od Giorgio Armaniego.

      Delete
  13. Bardzo ciekawe zakupy i prezenty :) Pędzli zazdroszczę bardzo, muszą być świetne!
    Muszę rozglądnąć się za takim duetem miniatur EL w swoim Douglasie, chętnie przetestowałabym coś od nich :)
    No i Rituals zazdroszczę, sama mam dwa produkty i coraz większą chęć na więcej :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie wiem, czy jeszcze będzie dostępny, ale w każdym razie, kieruj swój wzrok na szklane pojemniczki przy kasie :) Tam znalazłam właśnie ten zestaw miniatur.

      Delete
  14. Jak zawsze same smakołyki :) Nie pogardziłabym żadnym z tych kosmetyków, a niektóre już mam na zakupowej liście.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Czekam w takim razie, aż zrealizujesz swoją listę :) Chętnie się dowiem, co wpadło Ci w oko :)

      Delete
  15. To nie jest tonik oczyszczający tylko płyn złuszczający z Clinique:) Myślę, że ktoś uważający się za ,,kosmetyczną blogerkę" powinien dostrzec tę ,,subtelną"różnicę nie tylko w nazwie:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję Ci za to, że zwróciłaś mi na to uwagę. Pewnie dalej nazywałabym go tonikiem. Mimo wszystko słowo oczyszczający oraz złuszczający znaczą dla mnie mniej więcej to samo. Ten cudzysłów, to chyba trochę z ironią, ale nic. Człowiek całe życie się uczy, a ja nie nazywam siebie nieomylną. Jeszcze raz dzięki i już poprawiam wpis :)

      Delete

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.

DO GÓRY