MONDAY MORNING MAKEUP

Hej! 

Przełamuję się i powoli chcę wkroczyć w rejony, w których nie czuję się najlepiej. Nie, nie, makijaż bardzo lubię i nie mam z nim problemów, ale chodzi mi jednak o pokazywanie go na blogu. Mam nadzieję, że takie posty zapoczątkują swego rodzaju rutynę, w której będę się z Wami dzielić moimi propozycjami, a przy okazji będę się powolutku rozwijać w robieniu zdjęć. 

Jednak mała uwaga na początku. Tak, nadal nie umiem robić zdjęć makijażu oka, chociaż bardzo, bardzo mocno się staram. Obiecuję jednak starać się jeszcze mocniej i może za jakiś czas uda mi się wygiąć przed aparatem na tyle dobrze, żeby zdjęcie było ekstra :) Na ten moment musimy zadowolić się tym, co mamy.

Poniedziałki bywają trudne. Zwłaszcza, jeśli chodzi o zwleczenie się z łóżka. Jestem śpiochem i wolę, żeby nie było tego widać. Dzisiaj pokażę Wam moją wersję makijażu porannego, w którym mam na przygotowanie jakieś 20-25 minut.  Wersja 10-minutowa pojawi się w kolejnym poście z tej serii. 

Nie ukrywam, że w dni, w które czuję, że moja dusza została w łóżku, chciałabym zatuszować makijażem wszystko, co tylko się da. Staram się wtedy pomalować na tyle naturalnie, na ile mogę. Często też oszukuję robiąc makijaż, który wygląda, jakbym siedziała nad nim naprawdę długo, długo. W rzeczywistości, zajmuje mi naprawdę jakieś 20 minut (gdy robię to naprawdę ślamazarnie i w międzyczasie popijam poranną herbatę)

Pamiętajcie, że nie jestem profesjonalistką i też zdarza mi się popełniać błędy, jak każdemu :)


Lista smakołyków, które wylądowały na mojej twarzy: 
Chanel, Vitalumiere Aqua, B10
Benefit, They're Real Mascara
Anastasia Beverly Hills, Brow Wiz, Taupe
Tarte Amazonian Clay 12-hour Blush, Tipsy
MAC, Pearlglide, Lord It Up
Anastasia Beverly Hills, Contour Powder, Fawn
Estee Lauder, Double Wear Concealer, Medium 02
Bourjois, Silk Edition Powder, 52 Vanilla
Shiseido, Lacquer Rouge, Ophelia
Cienie: Kobo 116, 117, MAC Naked Lunch, Inglot 351, AMC 53


Na całą powiekę i pod łuki brwiowe nakładam najjaśniejszy cień, Inglot 351. Następnie, od wewnętrznego kącika do połowy powieki ruchomej nakładam Naked Lunch. Swoją drogą, mam dwa cienie MAC i powiem Wam szczerze, że nie wiem, czy zdecyduję się na więcej. Nie powaliły mnie specjalnie. Są piękne, dobre, ale... jakoś nie jestem ich największą fanką. Miało być wow, a jest meeh. Wracając do makijażu! Wzdłuż linii rzęs nakładam moją ulubioną kredę MAC, w kolorze brązu zmieszanego ze złotymi drobinkami. Pięknie daje się rozcierać by po chwili zastygnąć i być nie do ruszenia. W każdym razie, rozcieram ją i pakuję w zewnętrzny kącik mieszaninę cieni Inglot AMC 53 oraz Kobo 116. Przyciemniam to miejsce na tyle, na ile mam danego dnia ochotę. Rozcieram wszystko Kobo 117. Nakładam go też w załamanie oraz na powiekę dolną. Nie omijam etapu podkręcenia rzęs zalotką! Rzęsy tuszuję maskarą They're Real, Benefitu. Oczy zrobione! 


Brwi wypełniam kredką ABH w kolorze Taupe. Nie jestem w stu procentach przekonana, czy Taupe, to mój kolor, chociaż jestem z niego bardzo zadowolona. Jak  i w ogóle z kredki samej w sobie. Za jakiś czas kupię ją w dwóch wariantach kolorystycznych. Na pewno kupię ponownie Taupe, ale spróbuję jeszcze innego odcienia, by mieć pewność, że trafiłam. W każdym razie, jest to produkt do brwi, z którym bardzo ciężko jest mi się rozstać. 

Na twarzy ląduje jeden z moich ulubieńców podkładowych, czyli Chanel, Vitalumiere Aqua. Od dłuższego czasu nie bawię się w drogeryjne podkłady, bo zwyczajnie nie spełniają one moich oczekiwań. Zawsze było coś nie tak. Te wysokopółkowe jakoś lepiej grają z moją cerą. Vitalumiere jest bardzo lekki, daje delikatne do średniego krycie i przepięknie wygląda na twarzy. Pozostawia nawilżone, zdrowe wykończenie. Nie ściera się w ciągu dnia.

Pod oczami i w miejscach,w których potrzebuję krycia, nakładam korektor Double Wear Estee Lauder. Nie wydam Wam jeszcze o nim ostatecznej opinii, ale na pewno niedługo się ona pojawi. Jeszcze nie wiem do końca, czy się lubimy, czy jest między nami średnio. 


Na policzki ląduje dodający życia róż Tarte w kolorze Tipsy. Dodaję też minimalną ilość mojego ulubionego bronzera ABH, w kolorze Fawn. To moje dwa ulubione produkty na ten moment i nie rozstaję się z nimi prawie w ogóle. Oba dają mi bardzo naturalne i zdrowe wykończenie. A co najważniejsze, utrzymują się cały dzień.


Na koniec nakładam moją ulubioną pomadkę Shiseido, którą uważam za typowy odcień "my lips but better". Idealnie mi się sprawdza w takie dni, w których nie chce się bawić w precyzyjne poprawianie szminki w ciągu doby. Na blogu od dłuższego czasu wisi o niej notka, więc więcej na jej temat możecie przeczytać TUTAJ.

Twarz przypudrowuję pudrem Bourjois, który jest nowością w mojej kosmetyczce, ale wydaje mi się, że już wiem, czy będzie między nami dobrze, czy nie. Zrobił na mnie ogromne wrażenie i jak tak dalej pójdzie, to niebawem pojawią się o nim tutaj peany. 
I to koniec! :)
-----------------

Jaki jest Wasz sposób na szybki makijaż? Lubicie któryś z produktów, o których dziś napisałam?
Jak minął Wam weekend? Ja miałam fantastyczną imprezę, którą na drugi dzień trochę odżałowałam, ale cóż - domówki są najlepsze na świecie :) 

_____
Jeśli śledzicie mój fanpage, na który Was serdecznie zapraszam TUTAJ, to już pewnie wiecie. Dzisiaj mam dzień niespodzianek, Wygrałam w konkursie Sephory nowości. Paletkę Chocolate Bar z Too Faced (jedną już mam, więc pewnie będzie rozdanie ;)), podkład Cushion z Lancome, najnowszą mascarę Sephory oraz zieloną maseczkę GlamGlow. Żeby tego było mało, dostałam się do testów Ofeminin i sprawdzę nowe pomadki od Astora. Przyszła też nowa kolekcja Shiseido... A ja? A ja żałuję, że nie puściłam dzisiaj kuponu Lotto :)


POPRZEDNI
NASTĘPNY

22 comments :

  1. no ładnie Ci wyszło i do twarzy! ten puder bourjous też jest u mnie nowy i czuję, że będzie z tego miłość! :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. U mnie już jest miłość ;) Mam nadzieję, że Tobie też się spodoba ;)

      Delete
  2. Ja poproszę pościka o podkładzie, czy masz może porównanie jego z wersją Velvet? :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oczywiście ;) Mam jeden i drugi, i dziękuję za podpowiedź. Postaram się niedługo opublikować porównawczą recenzję jednego i drugiego :)

      Delete
  3. Delikatny, bardzo ładny makijaż.
    Ja nie umiem robić zdjęć makijażu. Jest to dla mnie jakaś masakra!!!! Tyle razy próbowałam....
    może lampa pierścieniowa by coś zmieniła...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja od niedawna mam lampę pierścieniową i sporo zmienia, ale myślę, że to nie jest jedyny klucz do sukcesu. Ja się jeszcze jej do końca nie nauczyłam. A zdjęcia twarzy zawsze robię w dzień, przy oknie :)

      Delete
  4. Taki delikatny... Bardzo mi się podoba :)

    ReplyDelete
  5. Ej koniecznie musisz lotto puścić!!! KONIECZNIE!!! :)

    ReplyDelete
  6. Bardzo ładny i delikatny makijaż :)

    ReplyDelete
  7. Z kuponem Lotto to jeszcze nic straconego. Może fart potrzyma dłużej :) A makijaż śliczny. Lubię taki minimalizm na co dzień :)

    ReplyDelete
  8. Niestety, też ostatni walczyłam z dobrym makijażowym zdjęciem i przegrałam, szczególnie właśnie ten makijaż oka trudno uchwycić, tym bardziej, że nie mam statywu (sic!) i lampy żadnej :/ No ale cóż, ja na razie sobie makijaże odpuszczam. Twój jest świeży i delikatny, niestety nie posiadam żadnego z użytych przez Ciebie produktów, ale jak widać razem prezentują się całkiem nieźle. Dodatkowo - śliczne brwi!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję! :)
      Ja też nie mam statywu! :) Tak, jak i nie mam lustrzanki. Mam nadzieję, że wkrótce się to zmieni. A lampę mam dopiero od niedaaaawna :)

      Delete
  9. zbieram się do zakupu jednego cienia z Mac a mianowicie naked lunch, znasz może jakiś tańszy zamiennik z Inglota albo kobo?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Inglot ma i jest to 397 pearl. Ja się na niego nie skusiłam. Kolor prawie taki sam, ale różni je wykończenie. Mianowicie, Naked Lunch jest specyficznym cieniem, nie daje się "dobrze" nabrać na pędzel, daje delikatny błysk i smugę kolor, pozostając jakby minimalnie transparentnym, a ten z Inglota jest w pełni kryjącym cieniem, o takim samym kolorze. Musisz sama zdecydować, czy wolisz zamiennik, czy nie. NL jest dziwny i nie wszystkim się spodoba :)

      Delete
    2. Dzięki za info. na pewno przejdę się i zobaczę czy ta różnica której piszesz jest dla mnie do zaakceptowania :)

      Delete
  10. Jak dla mnie naprawdę świetny codzienny makijaż! Ah te perdglide'y z MACa są najlepsze <3

    ReplyDelete
  11. Ostatnio zaczynam się naprawdę lubić z cieniami KOBO, które omijałam szerokim łukiem ze względu na "tępą" konsystencję ;) Myślę, że są naprawdę podobne do Inglotowych ;)

    ReplyDelete
  12. Wygląda ładnie, naturalnie i świeżo.

    ReplyDelete
  13. Pięknie, delikatnie i naturalnie! Super wyglądasz :) Pięknie Ci w tej pomadce :)

    ReplyDelete

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.

DO GÓRY