Murier Paris, C-Shot by day - lekki i dobry krem na dzień



Pielęgnacja, to temat najmniej czytany na blogach. Może nie tyle najmniej czytany, co najmniej komentowany. Generalnie, z reguły nie chce się pisać o kremach i im podobnych, bo ma się wrażenie, że odzew jest minimalny. 

Ja jednak staram się to przełamywać i pokazuje Wam moją drogę pielęgnacyjną. Nie uważam się za żadne guru. Nie uważam się też za osobę, która zna się na pielęgnacji lepiej od innych. Sama metodą prób i błędów odkrywam, to czego potrzebuje moja skóra. Patrzę, jakie ma wymagania i staram się na nie reagować. Czasem wychodzi mi to lepiej, czasami gorzej. Jednak, żeby była jasność, muszę powiedzieć, że moja prawdziwa kremowa przygoda tak naprawdę dopiero się zaczyna.

Świadoma tego, że najlepszą bazą pod makijaż (ale też na dnie bez niego) jest odpowiednio wypielęgnowana cera, jestem od jakichś dwóch-trzech lat. Wcześniej notorycznie zdarzało mi się nie dbać o skórę twarzy prawie w ogóle. Mama całe życie powtarzała mi: "Dziecko, używaj kremu, bo będziesz na stare lata żałować". Nie słuchałam. Krem był dla mnie ostatecznością, zwłaszcza wtedy, gdy moja skóra zaczynała przypominać wiór. 


Na szczęście w porę się opamiętałam i teraz nie ma dla mnie czegoś takiego, jak dzień bez kremu. Po prostu, nie ma takiej opcji. Staram się też szukać kremu idealnego i testuję wiele różnych, z różnych półek cenowych. Czasami trafiam, czasami nie, ale wiem, że poszukiwania się jeszcze nie zakończyły. 

Wspomnę Wam jeszcze, że moja cera jest mieszana, ale z dużą skłonnością do przesuszeń. To znaczy, że strefa T lubi się świecić (może nie jakoś tragicznie, ale troszkę), ale za to policzki muszę nawadniać dwa razy dziennie koniecznie, a jak da radę, to nawet częściej. Te partie twarzy, czyli policzki, czoło i skronie, to miejsca w których moja skóra jest tak sucha, że czasem aż serce boli. Nie mam trądziku, ale od czasu do czasu zdarzają mi się niewielkie zmiany hormonalne. 

Niedawno poznałam krem z witaminą C od Murier Paris. Zdecydowałam się na wersję dzienną. Skusiło mnie przede wszystkim to, że moja cera po tej niekończącej się zimie, była po prostu poszarzała. Uznałam, że takie dodatkowe doładowanie jej czymś, co ją rozjaśni i poprawi jej kondycję, świetnie się sprawdzi. I jak się okazało?


Krem C-Shot by day zawiera w sobie wysokie stężenie witaminy C. Chroni skórę przed promieniowaniem UV i dymem papierosowym (o tak!). Mimo wszystko, nadal używam kremu z filtrem i to dość wysokim. 30, to standard, czasem nawet 50. W kremie mamy też zawarty olej migdałowy. Ten jest odpowiedzialny za zapobieganie nadmiernej utraty wody. Nawilża i chroni. Krem jest też dodatkowo napchany komórkami macierzystymi winorośli oraz kwasem hialuronowym, które regenerują uszkodzone tkanki, odnawiając cerę.


Jedyne, co bym zmieniła, to opakowanie. Z jednej strony jest bardzo wygodne. Ta tubka jest wykonana z materiału, który się nie odkształca. Jest lekka i idealna na wyjazdy. Mieści się w kosmetyczce, nie zajmuje dużo miejsca i generalnie, nawet nieźle wygląda. Z drugiej strony, ten kosmetyk kosztuje ponad stówkę... Chciałabym może coś bardziej... lepiej wyglądającego. Może nie od razu, jakieś ogromne luksusy, ale fajnie by było, gdyby bardziej cieszył oko.


Kremu używam już ponad dwa miesiące, zaraz będą trzy. Robię wszystko głównie z przeznaczeniem, nie nakładam kremu na noc, chociaż uważam, że najlepsze rezultaty przynosiłaby cała seria, a nie tylko jeden produkt. W każdym razie, zadowala mnie to, co się dzieje na mojej twarzy. Skóra jakby trochę pojaśniała i nabrała blasku. Może nie jest to bomba nawilżająca, ale daje komfort na cały dzień noszenia makijażu, jak i podczas jego braku. Ma lekką konsystencję i bardzo szybko się wchłania. Skóra go wręcz pije, a ten pięknie wtapia się w nią, nie pozostawiając tłustej warstewki, po której mógłby się rozjeżdżać podkład. Ma też bardzo ładny zapach. Pachnie lekko słodko i lekko cytrynowo. 

Podsumowując, jestem z niego naprawdę zadowolona. Podobał mi się i jeszcze trochę tak zostanie, bo wydaje mi się, że zostało mi go tak na miesiąc używania. Spisał się dobrze i rozjaśnił mi cerę, ale po wykończeniu tubki zacznę używać czegoś nowego, bo jednak zależy mi na trochę większym nawilżeniu.

Za 50ml trzeba zapłacić 119zł. 

Co o nim sądzicie? Macie może jakieś swoje doświadczenia z kremami z witaminą C? 

Przy okazji, co sądzicie o zmianach na blogu? Niedługo powiem o tym więcej ;) Mnie się bardzo, bardzo podoba! ;)


POPRZEDNI
NASTĘPNY

10 comments :

  1. Jestem ciekawa tego kremu. A co do bloga bardzo mi się podoba - tylko w treści bloga polskie znaki się źle wyświetlają i to jest trochę irytujące (przynajmniej dla mnie).

    ReplyDelete
  2. Ja tam lubię czytać o pielęgnacji. Czasem nawet komentuję :) Co do kremu opakowanie jak opakowanie, ale wysokie stężenie witaminy C, to coś co lubię. O kremie Murier dużo ostatnio na blogach. Może kiedyś wpadnie w moje ręce. Póki co ratuję się aktywatorem Avy i kremem z wit. C Bingospa :)

    ReplyDelete
  3. krem ze względu na wysokie stężenie witaminy C jest bardzo interesujący, skusiłabym się na niego. co do zmian to są super, blog jest subtelny i delikatny :-)

    ReplyDelete
  4. Normalnie jakbym czytała o mojej cerze! :P ( tylko u mnie dodatkowo są - niezbyt przyjemnie mówiąc - wągry na nosie, które są moim koszmarem :(
    Krem prezentuje się bardzo interesująco i być może kiedyś się na niego skuszę :)
    Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  5. Już od dawna zastanawia mnie ta firma :)

    ReplyDelete
  6. Że ile kosztuje, przepraszam? Opakowanie nie odzwierciedla jego ceny, o tak...

    ReplyDelete
  7. Ciekawy produkt ale raczej nie do mojej cery. Nowy wygląd bloga bardzo na tak :D

    ReplyDelete
  8. Produkty Murier bardzo ciekawią, ja sama nie miałam z nimi styczności nie mniej jednak są bardzo ciekawe. :)

    ReplyDelete
  9. Zapraszamy na naszą stronę www.murier.com dostawa zawsze gratis...tak,jak mleczko i tonik przy zakupie 3 produktów!;)

    ReplyDelete
  10. ja mam Acne Action Asr+ na dzień oraz Night Peel AHA by Night na noc. Rewelacyjne produkty. Opakowania fakt - nie zdradzają ceny produktu natomiast prawdopodobnie gdyby opakowania były bardziej ekskluzywne produkty byłyby jeszcze droższe

    ReplyDelete

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.

DO GÓRY