Makijażowy minimalizm z Chanel


Dziś o minimalistycznym podejściu do makijażu. Bywają bowiem dni, a czasami nawet i tygodnie, gdy nie chce mi się malować. Nie chce mi się, ale muszę, bo pracuję w branży, która wymaga ode mnie prezencji.

Bycie marketingowcem, to codzienne odpowiadanie sobie na poranne pytanie: "Dłużej pospać, czy się ładnie umalować?". Czasami chciałabym jedno i drugie, i właśnie wtedy stawiam na minimalizm w kwestii makijażu.

Na co wtedy najbardziej zwracam uwagę?

CERA
Gdy nie mam siły na wymyślne makijaże oka, zawsze stawiam na zdrową skórę, która wygląda na wypoczętą. Nie ma bowiem nic gorszego, niż zmęczona i poszarzała cera. By z tym walczyć, sięgam po sprawdzone podkłady, które są lekkie, ale konkretne w swych działaniach.
W tej kwestii ukochałam sobie już dawno temu jeden z pierwszych podkładów wysokopółkowych, na który się zdecydowałam, czyli Chanel Vitalumiere Aqua. Jest to produkt o wykończeniu, niczym druga skóra. Szalenie naturalny, a przy tym maskujący drobne niedoskonałości cery. Jest lekki i idealny na ciepłe miesiące roku.

RZĘSY
La Volume de Chanel, to moja maskara wszech czasów. Dawniej, nie wierzyłam we wszelkie zapewnienia, że tusze do rzęs marek selektywnych, to coś godnego uwagi. Zawsze kupowałam te tańsze, drogeryjne. Do czasu zetknięcia się po raz pierwszy z kultowym już tuszem do Chanel. Jest to produkt nietuzinkowy. Ma standardową szczoteczkę z włosiem, za którą ogólnie nie przepadam, bo jednak zawsze sięgam po te silikonowe. W tym wypadku jednak w ogóle mi to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie! Jest bardzo czarna i intensywnie pogrubia rzęsy od samej nasady. Jestem zachwycona efektem kociego oka, jaki gwarantuje. Warta każdej złotówki.

USTA
Lata temu kupiłam idealnego nudziaka, który ma w sobie dość sporo brązowych tonów. Jest to jedyna pomadka, którą posiadam, którą praktycznie wykończyłam i kupiłam kolejną. Nawilżająca formuła cudownie sunie po ustach i pozostawia je miękkie, odżywione, i błyszczące. To jeden z tych kolorów, którymi ciężko jest sobie zrobić krzywdę, więc nawet malowanie bez lusterka, wypada znakomicie. All time favourite!



ZAPACH
Gdy nie chcę przyciągać uwagi moim niezbyt wymyślnym makijażem oka, zawsze stawiam na zapach w stylu statement. Mam kilka takich w swojej kolekcji, które z powodzeniem robią całą robotę, ale tylko nieliczne pasują do charakteru takiego makijażu no makeup. Tutaj stawiam na minimalizm, prostotę, coś co jest białe i czyste. A do takich zapachów zalicza się właśnie Chanel No5 L'Eau, która to mimo mojej niechęci do klasycznej piątki, rozkochała mnie w sobie na dobre. Rozwija się bowiem na mnie ciepło i słodko, dlatego z przyjemnością sięgam po tę woń w dni, w których chcę czuć się elegancko.



A na co Wy stawiacie w swoim makijażowym minimalizmie?

POPRZEDNI
NASTĘPNY

No comments :

Post a Comment

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.

DO GÓRY