Kolekcja makijażu Artdeco Wild Romance


Dawno na blogu nie prezentowałam Wam nowości makijażowych. W ogóle, zrobiło się u mnie mocno paznokciowo i pora to zmienić. Bo testuję sporo ciekawych kosmetyków z branży "na twarz" i pora się teraz zacząć dzielić moimi wrażeniami. Na pierwszy ogień idzie w takim razie kolekcja Artdeco Wild Romance. 

Nowości wiosenne stawiają przede wszystkim na wyraziste oko, wachlarz pięknych rzęs oraz mocne, matowe usta. Proponuję, byśmy własnie od nich zaczęły. 


Full Precision Lipstick w kolorze no. 40 Mellow Mauve dostaniecie w perfumeriach Douglas w cenie 59.99zł. W kolekcji znajduje się sześć nasyconych kolorów, oczywiście wszystkie o matowym wykończeniu. Mój na myśl przywodzi fiołkowe odcienie nude, dla tych odważniejszych dziewczyn, które nie boją się wyrażania siebie poprzez makijaż. Pomadka zamknięta została w opakowaniu przypominającym te stosowane do cieni w kredce. Jej trójkątna, innowacyjna końcówka pozwala na swobodne wyrysowanie konturu ust. Trwałość określiłabym, jako przyzwoitą. Nie wyróżnia się tutaj na tle swoich koleżanek konkurencyjnych marek, aczkolwiek na ustach jest naprawdę komfortowa. To jej zdecydowana zaleta. 




W kolekcji Artdeco Wild Romance znajdziecie również ciekawe rozwiązanie w kwestii kosmetyków do makijażu oka. Eye designer, to połączenie aplikatora z wymiennymi wkładami cieni. Sam aplikator posiada dwie końcówki, które mogą służyć, jako podróżna wersja makijażu. Obie końcówki to gąbeczki, którymi możemy zaaplikować cień umieszczony we wkładzie i swobodnie go rozetrzeć. Cienie z wymiennymi wkładami znajdziecie w dwóch odcieniach: no 23 Warm Hazel oraz no 31 Golden Rose. Mój (czyli Warm Hazel), spokojnie nadaje się do przydymienia górnej linii rzęs i wykonania makijażu w stylu "cool". Wiecie, że się niby nie starałyście i samo tak świetnie wyszło ;) Ciepły, orzechowy odcień tego kosmetyku zwiera w sobie również sporo złotych drobin, odbijających światło w nienachalny sposób. Cena pojedynczego cienia, to 39.90zł. 



No i na koniec gwóźdź programu, jak dla mnie :) Curling Mascara, to tusz do rzęs, który ma niesamowicie podkręcić rzęsy i dodać im objętości od samej nasady. Szczoteczka jest zaokrąglona oraz odpowiednio zwężona (tak, aby dotrzeć do wewnętrznego kącika) i poszerzona (by pogrubić rzęsy). Jestem nią absolutnie oczarowana, głównie przez fakt fenomenalnego podkręcenia rzęs, które po prostu kocham i szukam w każdej maskarze idealnej. Jej cena, to 62.90zł. 



Powyżej prezentuję Wam szybki make up przy użyciu tych dwóch kosmetyków do makijażu oka. Mam nadzieję, że tak samo, jak ja, jesteście pod wrażeniem umiejętności tego tuszu. 


Dajcie znać, czy ta kolekcja w ogóle przypadła Wam do gustu! Czekam na Wasze komentarze! 

POPRZEDNI
NASTĘPNY

No comments :

Post a Comment

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.

DO GÓRY