Matowe pomadki Semilac Matt Lips - czy warto się na nie skusić?

plynne-pomadki-semilac

Jakiś czas temu kurier zapukał do mych drzwi i przyniósł totalną nowość, czyli pomadki marki Semilac. Tak, tak, jeśli uważnie śledzicie social media marki, to pewnie już doskonale wiecie, że wkracza ona aktualnie na podbój świata makijażowego. 

Do tej pory kojarzona była głównie z lakierami do paznokci, więc nie bez powodu ta nowość okryta jest niemałym zainteresowaniem. Matowe szminki, to początek przygody z makijażem twarzy, którego coraz więcej będziemy mogli się spodziewać w zbliżających się miesiącach. 

semilac-nowosci-szminki

Matowe pomadki w płynie Matt Lips od Semilac, to produkty zamknięte w standardowym, klasycznym opakowaniu, okrytym logo marki. Dziś przedstawię Wam pięć kolorów przewodnich kolekcji, czyli: Indian Roses, Pink Rose, Ruby Charm, Pink Cherry oraz Sexy Red. 

Każdy z kolorów pomadek, które wkroczyły właśnie na rynek, koresponduje z odcieniami, które znaleźć możecie w ofercie lakierów hybrydowych do paznokci. Czyż nie jest to genialny pomysł? Taki sam kolor na paznokciach i na ustach! Ja jestem urzeczona. 


Opakowanie zawiera 6.5 ml produktu i kosztuje 35.90zł. Wyposażone zostały w standardowy aplikator, który często znajdziecie zarówno w płynnych szminkach, jak i korektorach. Jest wygodny i pozwala na swobodne rozprowadzenie produktu tak, aby idealnie wyrysować kontur ust. Pomadki możecie kupić na stronie internetowej Semilac, bądź na wyspach w galeriach handlowych. 


Indian Roses, czyli przybrudzony nude, w którym widać wyraźnie różowe tony
Pink Rose, czyli jasny, ciepły odcień różu 
Ruby Charm, czyli przepiękna, neonowa fuksja
Pink Cherry, czyli mocna i silna, ciemna jagoda
Sexy Red, czyli jasna czerwień

semilac-indian-roses-swatch

Indian Roses, to mój absolutny faworyt, który nieustannie noszę na swoich ustach. Podoba mi się tak bardzo, że nawet nie ciągnie mnie do nałożenia w końcu pomadki Charlotte Tilbury w odcieniu Pillowtalk, która czeka na swoją kolej. Indian Roses, jak widzicie na swatchu, ma całkiem sporo różowego tonu, jednak mój typ urody, to jak trafić coś w rodzaju pecha na loterii. Po różowych, jasnych tonach ani śladu. W moim wypadku takie beżowe pomadki wyglądają ciemniej, niż na większości dziewczyn. Nie zmienia to jednak faktu, że znakomicie czuję się w tym kolorze i towarzyszy on mi niemal codziennie. Dobrze łączy się też z błyszczykami! To znaczy, że pomadka nie znika pod wpływem mokrego produktu, tylko podbija jego odcień, bądź drobinki, nie tracąc na trwałości. 

semilac-pink-rose-swatches

Pink Rose, to przygaszony róż utrzymany w ciepłych tonach. Jest delikatny, dziewczęcy i nada się do większości makijaży dziennych. Nie zwraca mocno uwagi, ale równocześnie jest wyraźny. 

semilac-ruby-charm-swatches

Ruby Charm, to intensywna, neonowa wręcz fuksja. Na myśl przywodzi mi dawną miłość, czyli Ole!Flamingo z Bourjois, którą niegdyś nosiłam niemal non stop w okresie letnim. I czuję, że podobnie będzie z tym kolorem. Ruby Charm wydaje się być idealnym wyborem do wszystkich letnich, jasnych i zwiewnych stylizacji. Do wypadów nad morze, czy na festiwale muzyczne. 

semilac-pink-cherry-swatches

Pink Cherry, to ciemna jagoda, czyli not my kind of jam... Kolor jest piękny i fajnie sprawdzi się jesienią, czy zimą. Dość mocno przypomina mi znaną każdej miłośniczce mocnych ust,  z MACa. Ja jednak nie jestem przekonana ostatnio to takich odcieni, choć Flat Out Fabulous kiedyś nosiłam, jak szalona. Teraz jednak stronię od fioletów i zdecydowanie częściej sięgam po stary, dobry nude, który nigdy mnie nie zawodzi. Jak mocniejszy kolor, to albo czerwień, albo mocna fuksja.  

semilac-sexy-red-swatches

Sexy red, to mocna, idealna czerwień, którą wyraźnie podkreślicie swoją osobowość. Jest dość jasna, ale ma na szczęście niebieskie tony, dzięki czemu śmiało może po nią sięgać każda z nas. Wybielone zęby gwarantowane. 

Formuła jest niezwykle lekka i przyjemna. Nie skłamię mówiąc, że jest to jedna z najbardziej komfortowych formuł matowych pomadek, jakie posiadam. Naprawdę dobra pigmentacja pozwala na pomalowanie ust już przy pierwszej aplikacji. Właściwie nie potrzeba dokładać produktu z opakowania. No chyba, że po prostu macie taki kaprys. Daje się pięknie łączyć z innymi kolorami, zastyga na mat, ale niezwykle komfortowy w noszeniu. Nie wysusza ust na wiór, choć pozostaje na nich na długie godziny. 

Zjada się równomiernie i nie wygląda przy tym źle, więc ukontentowane będą zarówno miłośniczki mocnych, wyrazistych kolorów, których nie brak w gamie Semilac Matt Lips, jak również te z Was, które ukochały sobie beżowe usta. 

matowe-pomadki-semilac

Dajcie mi koniecznie znać, czy któryś kolor wpadł Wam szczególnie w oko i czy planujecie zakup najnowszych pomadek marki Semilac, Matt Lips. A może już macie swoją?
Czekam na Wasze komentarze! 

POPRZEDNI
NASTĘPNY

No comments :

Post a Comment

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.

DO GÓRY