Szaleństwo nowości! Charlotte Tilbury, Zoeva, BECCA, Semilac, Maybelline i dużo więcej!

nowe-kosmetyki

Siedzę sobie dziś cały dzień w domu, nie wytykam z niego nosa. I nie bolałoby mnie to tak bardzo, gdyby nie fakt, że za oknem była dziś przepiękna pogoda. Ups, skłamałam. Byłam dziś tylko na szybkich zakupach, bo jednak coś jeść trzeba. 

Jeśli śledzicie moje InstaStories, to wiecie, że wczoraj wyrywałam swoją pierwszą ósemkę. Zostały mi jeszcze do usunięcia dwie, ale to raczej aktualnie dalsza perspektywa. Na pewno na kolejne miesiące. Wczoraj jeszcze byłam twardzielką i nie dawałam się bólowi, głównie przez silne znieczulenie i łyknięcie tabletki przeciwbólowej na wszelki wypadek. Jednak od 5 rano odchodzę od zmysłów i tylko kombinuję, jak pozbyć się tego bólu i paraliżu połowy twarzy. By the way, nie wiedziałam, że o piątej rano już robi się widno! I kurde, gdybym tylko miałam w sobie więcej siły, żeby nie spać w dzień, to może i udałoby mi się budzić tak codziennie. Gorzej, że jestem team ciepłe łóżko. 

Z nudów jednak szukam zajęcia i pomyślałam, że wrzucę Wam na bloga moje nowości kosmetyczne. Taki wpis był chyba ostatni raz wieki temu, więc chyba warto by było przedstawić Wam kilkoro z moich nowych znajomych. Do dzieła!

krem-pod-makijaz-glossier

NAWILŻENIE

Zacznijmy od tego, na czym skupiam się od kilku lat najbardziej. Kiedyś nawilżanie cery uważałam za krok dla naiwniaków, a przypominająca o kremie mama, była jedną z najbardziej irytujących rzeczy w okresie liceum. Na nic było tłumaczenie, że podziękuję jej na stare lata. 

Im jednak jestem starsza, tym bardziej dociera do mnie, że zmarszczki, to nie jest odległa przyszłość, tylko powoli rzeczywistość. Dbam o nawilżenie, tak jak potrafię, choć nie ukrywam, że czasami mojej cery nie rozumiem. Jest bardzo sucha, więc wymaga co najmniej dwóch kroków w nawilżaniu. Pierwszym z nich jest nowe serum marki Filorga Lift Designer Serum. Lekka formuła szybko się wchłania i napina skórę, a metalowy roller wspomaga masaż twarzy. Na razie w fazie testów, ale moje zdanie poznacie niebawem. 

Na dzień stosuję Priming Moisturizer od Glossier. Jestem w nim równocześnie rozkochana, jak i z lekka zawiedziona. Nie wiem, jednak czy jest sens opisywać Wam jego działanie i moje spostrzeżenia po kilku miesiącach używania TUTAJ, we wpisie o nowościach, więc pozwólcie, że potrzymam Was jeszcze chwilę w niepewności i obiecuję z ręką na sercu, że w najbliższych tygodniach powiem Wam, czy warto było zdecydować się na zakup całego trio do twarzy (krem, milk jelly clenaser oraz balm dot com do ust). Niekwestionowanie jednak jest moim numerem jeden, jeśli chodzi o primer pod makijaż! 

Na koniec okolice oka, czyli rozświetlający krem pod oczy od Origins. GinZing ma za zadanie rozświetlić i zredukować obrzęki. Zachwytów nad nim nie będzie, to wiem już teraz. Jest ultralekki, dobrze sprawdza się pod makijażem, ale nawilżenie niestety jest na niskim poziomie. Przynajmniej w moim przypadku. Zużyję jednak do końca, bo nie lubię marnować produktów. 

czarna-maska-na-pory-boscia

ZŁUSZCZANIE

Marka Boscia już niedługo pojawi się w perfumerii Sephora. Nawet nie wiecie, jak się  z tego powodu cieszę! Jest to moja ukochana marka pielęgnacyjna i niezwykle się jaram, że w końcu będzie można kupić ich produkty i u nas. Do tej pory musiałam sobie je sprowadzać z zagranicy. Na razie wejdzie tylko seria oparta o aktywny węgiel *wypatrujcie oczyszczającego żelka do twarzy <3
Czekam jednak na moment, w którym pojawią się też kosmetyki nawilżające. Zwłaszcza toniki z atomizerem z serii botanicznej. Czarna maska peel off ma za zadanie zminimalizować widoczność porów i oczyścić je z zanieczyszczeń i wągrów.

Peeling enzymatyczny marki Tołpa to u mnie totalna nowość. Głównie dlatego, że na kilka dobrych lat przestałam używać peelingów jakichkolwiek. Czy to mechanicznych, czy enzymatycznych. Wracam jednak do tego kroku pielęgnacyjnego z podkulonym ogonem. Same maseczki oczyszczające niestety nie dają rady. 

maska-do-wlosow-na-noc

WŁOSY

Maska do włosów Bumble and Bumble While You Sleep Demage Repair Masque, to produkt, który dzisiaj sprawdzę na swoich włosach pierwszy raz. Podobno działa cuda! O innym produkcie z tej serii pisała Agnieszka WhitePraline . Po moim mocnym farbowaniu włosów (jeśli nie śledzicie mojego Instagramu, dużo Was omija! ) chcę teraz jeszcze mocniej, niż dotychczas zadbać o moje końce. Długie włosy, jak moje, mają tendencję do tego, aby się rozdwajać i uszkadzać mechanicznie. A po rozjaśnianiu, wiadomo, trzeba o nie odpowiednio zadbać. Dlatego uzbroić się muszę w cierpliwość i dobrej jakości produkty do włosów. 

Na tę zmianę czekałam ponad rok! I czy muszę cokolwiek tłumaczyć? 😁😎 Po lewej widzicie moje włosy niefarbowane przez ponad rok! Kolor się sprał, choć z daleka wyglądał wciąż fajnie, to włosy straciły „to coś”, a miliard siwych włosów, które widziałam w lustrze, doprowadzał mnie do szału. Potrzebowałam zmiany, jakiegoś szaleństwa i koloru, który mnie odmieni. Wczoraj zaszalałam i zdolny @radoslawross sprawił, że wiosna przyniosła dla mnie zmiany 💛 Pozbyłam się moich siwych baby hair, a ciepły odcień zamieniliśmy na chłodniejszy blond. Wyszło niezwykle naturalnie! Włosy mam, jak z Pinterestu 💛 Dzisiaj kręcę loki 🔥 #włosy #włosomaniaczka #wlosomaniaczka #beauty #hairmakeover #hair #blondhair #pinterestinspired #pinteresthair #nowewlosy #newhair #newhaircut #blonde #blondombre
Post udostępniony przez Alicja Jarząbek | Ala ma kota (@alamakotaa)

Do grona nowości włosowych dołączył jeszcze szampon z czerwoną glinką od marki Christopher Robin, która niebawem pojawi się w perfumerii Sephora. Jeszcze musimy na nią trochę poczekać. Po kilku użyciach jestem zadania, że jest to naprawdę dziwny i ciekawy produkt.

szampon-christopher-robin-sephora

Jest jednak głęboko oczyszczający, więc użycie raz na dwa tygodnie, to maksimum. Przynajmniej w moim przypadku. Szybko bowiem przesuszyłam sobie nim skórę głowy i nabawiłam się swędzącego skalpu. Wszystko za sprawą faktu, że jest to niezwykle oczyszczający produkt, dzięki któremu pozbędziemy się wszelkich nagromadzonych produktów, gwarantując sobie efekt "skrzypiących" włosów. Dlatego nie popełniajcie mojego błędu - tylko raz na jakiś czas! Teraz będę używać go tylko raz w miesiącu, bo nie chcę zbyt szybko pozbyć się farby. 

nowe-pomadki-semilac-maybelline

USTA

O jednych nowościach już Wam niedawno pisałam. Są nimi bowiem Semilac Matt Lips , których prezentację pięciu kolorów możecie podziwiać w ostatnim wpisie. Zabieram dwa odcienie ze sobą na weekend do Warszawy, na konferencję Meet Beauty. Będę albo nude girl (bez takich myśli!) w wersji Indian Roses, albo mocno podkreślę swoją obecność kolorem Ruby Charm.

Pomadka Charlotte Tilbury Revolution Matte Lipstick w odcieniu Pillowtalk, była totalnym spełnieniem próżnego marzenia. Nie wspomnę, że marzy mi się znacznie więcej kosmetyków tej marki, ale na razie rozsądek wygrywa. Skusiłam się jednak na dwa produkty, w tym właśnie pomadkę w kolorze nude, którą mam nadzieję nosić codziennie.

Deborah Milano zaskoczyła mnie w tym miesiącu przesyłką PRową, która pozwoli mi wykonać praktycznie cały full face makeup. I chyba coś takiego dla Was stworzę, bo sądzę, że jest to marka zdecydowanie godna uwagi, choć nie jest tak popularna, jak inne. Ja mam jednak wśród jej asortymentu kilkoro ulubieńców, jak np. puder+podkład, ale też pomadki, o których pisałam Wam już kiedyś tutaj. Teraz sprawdzę dwa nowe odcienie!

Maybelline Matte Ink, których recenzję przeczytacie w przyszłym tygodniu. Pokażę Wam na ustach cztery odcienie, którą są według mnie najładniejsze z całej kolekcji i będziecie mogły same zadecydować, czy warto się na nie skusić, gdy pojawią się na półkach drogerii w maju.

Sephora rzuciła mi też wyzwanie w używaniu ich nowych ultra błyszczących, żelowych błyszczyków, które idealnie sprawdzą się wiosną i latem. Na razie moją miłością jest zdecydowanie odcień 01 Perfect Nude, który w połączeniu z pomadką Indian Roses od Semilac tworzy duet perfekcyjny!

puder-patrick-starr


CERA

Podkład Maybelline Fit Me w wersji nawilżającej/rozświetlającej udało mi się dorwać w Niemczech. Mieszkanie w Szczecinie jest jednak zaletą i to niemałą. Czekam jednak na moment, w którym pojawi się on w naszym Rossmannie. Wersja matująca nie przypadła mi jakoś szczególnie do gustu. Jest ok, ale bez szału. Jednak posiadaczki cery suchej, tak jak ja, powinny przyjrzeć się tej pozycji zdecydowanie bardziej. Jest to według mnie jeden z lepszych podkładów w drogerii. Jestem oczarowana.

Baza Mat & Blur Touch od Givenchy, to nowość. Jestem jej jednak bardzo ciekawa, bo jej forma (stick), to dla mnie coś, z czym do tej pory nie miałam do czynienia. Mam nadzieję, że sprawdzi się w mojej wyświecającej się w ciągu dnia strefie T oraz poradzi sobie z ukryciem rozszerzonych porów. Testy jednak dopiero rozpocznę, więc dam Wam znać, gdy już będę wiedziała, czy jest to produkt godny uwagi. Trzymam jednak mocno kciuki, bo przydałby się mi kosmetyk, który sprawiłby, że mogłabym zapomnieć o świecącym nosie.

nowy-puder-sypki-becca

Puder Becca Hydra-Mist Set&Refresh miał być totalną nowością na rynku kosmetycznym. Do perfumerii trafi w lipcu (o ile się nie mylę). Spodziewałam się istnego szału, bo ma w sobie aż 50% zawartość wody i aplikowany pędzlem, daje uczucie niezwykłego odświeżenia. Niestety... jego testy na razie wypadają wręcz tragicznie. Obrzydliwie zbiera się w zmarszczkach, każdy podkład się pod nim warzy, efekt ciasta gwarantowany.  Jeszcze sprawdzę go w innych kombinacjach, ale na razie wypada tragicznie. Nie wspomnę o fakcie, że na rynku nie jest to żadna nowość. Lata temu miałam coś podobnego z Revlonu. Notabene, produkt ten sprawdzał się super...

puder-z-woda-becca-odswiezajacy

Puder MAC, Patrick Starrr, to kosmetyk, który zapragnęłam ze względu na zamiłowanie jego twórcy do bejkingu. Wiedziałam, że to będzie hit. No i wiecie co? Na razie jest to dla mnie wielkie, ale to wielkie rozczarowanie. Pięknie wygląda pod oczami, fajnie utrwala makijaż (ale strefa T i tak żyje własnym życiem), ale... no, ma sporo wad. W tym jedną ogromną. Opowiem Wam więcej w osobnej recenzji. Na ten moment mam mocno mieszane uczucia i chyba nie polecam.

bronzer-charlotte-tilbury-bronzer-sephora

Puder brązujący Sephora Collection w odcieniu 01 Light, to produkt, który pozwoli na matowe wykonturowanie  policzków, ale równocześnie niepozbawienie cery blasku. Letnie glow gwarantowane! W ogóle, czy to tylko moje wrażenie, czy produkty Sephora Collection z sezonu na sezon są coraz lepsze i ciekawsze?

Filmstar Bronze&Glow Charlotte Tilbury, to ponowny zakup z powodu kosmetycznego chciejstwa, które musiało się w końcu wydarzyć. Chodziłam i dumałam nad nim już jakieś dwa lata. No i jakoś tak wyszło, że się zdecydowałam. Produkt kosztuje krocie, ale musicie mi przyznać, każde snobistyczne serce będzie ukontentowane ilością luksusu, jaki kupuje. Jestem zakochana!

zoeva-pedzle-do-oczu-i-twarzy

pedzle-zoeva-sephora

OCZY 

Zoeva Rose Golden, to kolejny zestaw pędzli tej marki, który mam okazję sprawdzać. Wszystkie chyba wiemy, że są to jedne z lepszych pędzli na rynku, po które sięga większość maniaczek makijażu. 

nowa-paletka-cieni-zoeva

Za to paletka Caramel Melange, której nie miałam jeszcze okazji testować, to dla mnie makijażowa nowość. Jestem jej jednak bardzo ciekawa, bo w sieci widziałam mnóstwo swatchy tych pięknych, złotych odcieni. Wydaje się być właściwie idealną paletką dla mnie, miłośniczki takich błysków i ciepłych tonów.

Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam! Ten post, to istny tasiemiec, zarówno pod względem tekstu, jak i zdjęć! Wszystkim, którzy dotrwali do tego momentu gratuluję :D
A teraz dajcie mi znać, czy coś Was zaciekawiło i na co Wy ostatnio się skusiłyście. Czekam na Wasze komentarze!
Części z Was mówię też do zobaczenia w ten weekend! Widzimy się na Meet Beauty <3 

POPRZEDNI
NASTĘPNY

No comments :

Post a Comment

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.

DO GÓRY