Benefit, Hervana

Mam ten róż już na tyle długo, że śmiało zasiadam do tej recenzji. Z marką Benefit nie muszę nikogo zapoznawać. Ma fantazyjne nazwy produktów i ich opakowania, a ponadto szczyci się naprawdę fajnymi kosmetykami. Niestety jest też bardzo drogą marką. Standardowo róż Hervana kosztuje 145zł.



No dużo, dużo... Ja swoją otrzymałam w prezencie, a i tak mi szkoda pieniędzy. Żałuję trochę, że nie było na nią wtedy promocji, bo na pewno byłabym bardziej zadowolona, gdyby kosztowała stówkę. Jeśli chodzi o regularną cenę - nie jest jej warta albo wart, bo to róż.

Już mówię dlaczego. W prześlicznym opakowaniu dostajemy 8g produktu. Całkiem sporo, żeby nie powiedzieć, że bardzo dużo. Starczy na naprawdę długi czas. Nie ma się więc co martwić, czy poużywamy go sobie długo.



Efekt "anielskich policzków" uzyskujemy po zmieszaniu wszystkich kolorów w pięknej mozaice. A kolory do zmieszania są aż cztery: róż, jagoda i dwa odcienie beżu. Na jednym ze zdjęć udało mi się uchwycić, jakie ten róż ma drobinki. Chociaż nie ma się co martwić, one kompletnie znikają na twarzy, pozostawiając ładny efekt rozświetlenia.

Kiedy ją kupiłam, byłam chora i nie czułam jej zapachu. Potem węch mi wrócił i zapach mogę określić, jako przyjemny, lekko słodki. Nie jestem jednak jakąś jego ogromną fanką. Są dziewczyny, które twierdzą, że pachnie on bosko. Ja wychodzę z założenia, że pachnie ładnie.


Nałożony na kości policzkowe daje piękny, lekki i promienny wygląd. Policzki są naturalnie zaróżowione i naprawdę fajnie wyglądają. I mimo, że produkt używam namiętnie, kocham go i w ogóle, to ponownie (w regularnej cenie) go nie kupię! W promocji, jak najbardziej.

                        
Nałożyłam go na policzek więcej niż zwykle, żebyście mogły zobaczyć jego faktyczny kolor. Chociaż na zdjęciu tego za mocno nie widać, to na żywo wyglądałam, jak lalka.  Ja preferuję na co dzień raczej delikatny efekt. 

Jest zwyczajnie za drogi. Jest świetnym produktem, ale no kurczę, przesadzili z ceną. Co z tego, że jest go dużo. Za tę cenę można mieć kilka różnych odcieni różu np. z Bourjois, który jest równie dobry. Także jedynym minusem, jaki widzę w Hervanie, jest jej cena. Starczy mi pewnie do końca świata, a jak się skończy, to upoluję go w jakiejś korzystnej cenie. Nie ma bowiem sensu wydawać na niego takiej kwoty. Nie jest produktem niezbędnym w kosmetyczce, ale nie powiem - używa się go bosko.
Dostaje 9/10, bo tej ceny, to im nie wybaczę.

POPRZEDNI
NASTĘPNY

24 comments :

  1. Piękny efekt :) Ciągle mnie kusi.

    ReplyDelete
  2. cena wysoka, to fakt, ale na policzkach prezentuje się nieziemsko ;)

    ReplyDelete
  3. Z ceną faktycznie przesadzili ;/ A jaką datę ważności ma ten róż? Ostatnio musiałam wyrzucić mój stary róż, który miał 6g i 2 lata ważności. Nie mogłam go skończyć przez te dwa lata, a nie lubię używać przeterminowanych produktów, bo kiedyś mnie jeden mocno uczulił.
    A szkoda by było wyrzucać róż, który aż tyle kosztował.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Na opakowaniu widnieje słoiczek z 12M. Mało, ale przeczytałam i obejrzałam mnóstwo opinii, z których jasno wynika, że dziewczyny używają sobie go nawet dwa lata(czasem i dłużej). Mam nadzieję, że ze dwa lata wytrzyma, bo jeśli padnie wcześniej, to się wkurzę :)

      Delete
  4. Taa, wszystkie Douglasy i Sephory strasznie z nas zdzierają. Dziewczyny w Stanach mogą sobie na te produkty pozwolić, bo tam kosztują tyle co jakiś nasz Loreal, ale po nałożeniu wszelakich ceł i dodatkowych opłat cena jest zupełnie nieadekwatna do produktu. Ja strasznie cierpię, że pędzle MACa są u nas w horrendalnych cenach, a za granicą chyba każda blogerka ma je jako swój niezbędnik:(

    ReplyDelete
    Replies
    1. niestety, ale to prawda. W Stanach dla dziewczyn MAC jest tym czym dla nas Inglot.

      Delete
  5. faktycznie, cena powala na kolana

    ReplyDelete
  6. Zapraszam na konkurs w którym można wygrać pędzelek Hakuro;)
    http://agathevanilla.blogspot.com/2013/06/konkurs-hakuro-h50s.html

    ReplyDelete
  7. Ja się zbiertam do kupienia Dallas zwłaszcza, że do końca miesiąca minus 20%

    ReplyDelete
  8. a ja zapłaciłabym nawet regularną cenę ze względu na to że przy codziennym używaniu starcza na około 2 lata :D

    ReplyDelete
  9. Wygląda fajnie, lubię tego typu mozaiki. Ja, mając chyba z kilkanaście różnych róży, nie byłabym w stanie przeboleć wydania 150 zł na kolejny. Jest to dobra inwestycja dla kogoś, kto ma mało kolorówki i faktycznie zużywa uczciwie dany kosmetyk. Albo dla kogoś, dla kogo ta cena nie jest straszna :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Odkąd dostałam Hervanę, to praktycznie nie używam innego różu. Cena tragiczna, ale zawsze można sobie zażyczyć w prezencie :D

      Delete
    2. Nawet sama mogłabym sobie sprezentować ale po prostu mam tego za dużo. Myślę, że prędzej zainwestowałabym w Naked Urbana. Tak, cienie to moja większa słabość :)

      Delete
    3. Już ja widziałam te Twoje "kolekcje" kosmetyków :P Pokaźne :)

      Delete
    4. Hehe. Ale widzę, że u Ciebie też idzie w podobnym kierunku. Ja zaczynałam powoli mniej więcej też w Twoim wieku i spójrz jak to się kończy :) Oczywiście niczego nie żałuję :)

      Delete
    5. Ej no! Ja sobie zdaję sprawę, ale Twoim postem się pocieszałam, że nie jest aż tak źle :) Swoją drogą, jest to przyjemne mieć tyyyleee :)Gorzej, jak się okazuje, że wcale potrzebne nie było.

      Delete
  10. kurcze ,strasznie mi się podoba ten róż. Możliwe, że go kupię. No chyba, że znajdę jeszcze piękniejszy :)

    ReplyDelete

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.

DO GÓRY