Co prawda już od pewnego czasu, ale dopiero dzisiaj mam siłę Was o tym poinformować. Niestety rozchorowałam się okropnie i chyba w końcu dała mi ta jesień popalić. Dość często się przeziębiam "na jeden dzień" i potem mi mija. Tym razem jednak okazało się, że nie tędy droga. Organizm zastrajkował i tyle było mojego pisania na blogu ostatnio. Czuję się już odrobinę lepiej, ale wiecie, szału nie ma.
Ostatnio jednak dostałam mały prezencik, jakim jest właśnie najnowsza paletka Sleeka "Vintage Romance". Wiecie doskonale, że miałam na nią chrapkę. W żadnej innej paletce tej firmy się nie zakochałam i żadnej nie chciałam. Z tą było jednak inaczej. Od momentu, gdy pojawiła się sprzedaży, gdy zobaczyłam jej zdjęcia - co tu dużo mówić, zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Taka prawda.
Zamówienie zostało złożone na stronie Minti Shopu. Jeśli jeszcze go nie znacie ( w co nie wierzę :)), to warto się z tą stroną zapoznać. Sporo tam fajnych kosmetyków. Paletka kosztowała 37.49zł. Moim zdaniem, to nie jest dużo. Zwłaszcza, że w zamian dostajemy 12 naprawdę fajnych cieni. Poza tym, bardzo podoba mi się to, że kosmetyki zawsze przychodzą ładnie zapakowane. Kawałek kolorowego papieru i naklejka z logo sklepu może zrobić wiele i właśnie to robi. Cieszy oko.
Fakt, Sleeki mają to do siebie, że się osypują podczas aplikacji, ale przecież da się z tym żyć i na wszystko jest sposób. Pod okiem nałóżcie grubszą warstwę pudru, którą po umalowaniu oczu usuniecie za pomocą pędzla i pozbędziecie się osypanego cienia, który nie przyklei się do podkładu / inne wyjście to umalowanie oczu w pierwszej kolejności, przed nałożeniem podkładu. Jednak nałożone na dobrą bazę pod cienie nie znikają przez cały dzień.
Co mnie zaskoczyło, bo ta paletka jest moją pierwszą, to fakt, że dołączona do paletki podwójna "pacynka" (nie lubię tego słowa) jest zupełnie innej jakości niż te, które miałam okazję dotykać do tej pory. Ogólnie nie używam takich aplikatorów do cieni, bo jest mi niewygodnie po prostu, ale ten mnie urzekł. Jest wykonany z przyjemnej, mięciutkiej i zbitej gąbeczki. Mam nadzieję, że będzie solidny i trochę mi posłuży. Nie rozcieram nim cieni, ale zdarza mi się czasem nakładać nim cień na powiekę, wciskając go, aby przykleił się do bazy i był mocno widoczny.
Kolory są typowo jesienne, "moje". Wśród nich jest jeden rodzynek, cień matowy. Reszta to zdecydowanie cienie błyszczące. Kosmetyki do oczu Sleeka mają ciekawą konsystencję, zwłaszcza te zawierające rozświetlające drobinki. Niektóre to kremowe maty z brokatem, inne mają lekko satynowe wykończenie. Prawda jest taka, że można nimi stworzyć naprawdę ciekawe makijaże i na pewno nie będzie nudno. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że przy niektórych cieniach trzeba się namachać, żeby fajnie wyglądały.
Jestem z tej paletki bardzo zadowolona i często jej używam. Pomaga mi wyczarować fajne, jesienne makijaże oka. A i ja jakoś mniej się boję takich różnych odcieni oberżyny na oku. Jestem nimi oczarowana. Mają parę wad, ale jestem im w stanie je wybaczyć i nie mam z nimi problemu.
Więc jedna z rzeczy z jesiennej listy już odhaczona. Czas na kolejne :) Ostatnio natknęłam się jednak na zapowiedź paletki, która zostanie wprowadzona zimą. Na pierwszy rzut oka bardzo mi się podoba, ale nie wiem, czy kupię. Niby fajna, ale chyba kolorki nie dla mnie. No nie wiem. A Wy, co o niej myślicie? Dajcie znać, czy podoba Wam się Vintage Romance:)
Pozdrawiam Was serdecznie i lecę dalej do łóżka, pić okropne lekarstwa, których mam już po zatkane dziurki w nosie :)
Ta paletka tez znajduje się na liście do kupienia :D
ReplyDeleteSzybkiego powrotu do zdrowia życzę :*
Trzymam kciuki, żeby szybko znalazła się u Ciebie :) Na pewno będziesz z niej zadowolona.
DeleteDziękuję :*
Nie moje kolory, ale mam nadzieje, że Tobie przypadną do gustu :)
ReplyDeleteOj, już dawno jestem w niej zakochana i zadowolona.
Deleteuwielbiam kupować w MintiShop!
ReplyDeleteCo do paletki ... niestety nie moje kolorki ;)) ale czekam aż zmalujesz nią coś ciekawego i podzielisz się z tym na blogu !
Ja mam coś zmalować? :) Aż jestem zdziwiona, bo mam wrażenie, że chyba to nie dla mnie :D W każdym razie, postaram się, ale nie obiecuję :)
Deletepodoba mi się vintage,ale o tej nowej marzę w nocy i w dzień;P
ReplyDeleteNo to jeszcze trzeba na nią niestety poczekać :)
DeleteBardzo podobają mi się jej kolory :)
ReplyDeleteJa jestem w niej zakochana! :)
DeleteVintage Romance też już mam,ale tej zimowej nie planuję zamawiać,bo niebieski na oczach to totalnie nie mój kolor :)
ReplyDeleteNo właśnie też się obawiam, że nie dla mnie niebieski. Jakoś nie wyglądam w nim najlepiej. Jedynie eyeliner fajnie wygląda. Cień już słabo :)
DeleteTa zimowa paletka to na pewno nie dla mnie. Ta jest ładna, oglądałam ją dzisiaj nawet w Superdrug, ale sama nie wiem.. Kolory nie do końca moje, ale mam nadzieje, że Tobie będzie służyć.
ReplyDeleteNo i zdrówka! :*
Ja się na nią bardzo napaliłam. Ogromnie podobają mi się te jesienne kolory. Ta zimowa, nie wiem. Chyba nie pasują mi takie kolory na powiece. Takie mam wrażenie :)
DeleteRomance cudna ;)
ReplyDeletea ta nowa nie dla mnie...
A ja właśnie jakoś się nie zachwycam tą wcześniejszą :)
DeleteCienie sleeka obsypywały się niemiłosiernie kiedyś, teraz mają całkiem dobrą jakość i tak naprawdę te matowe lub satynowe nie obsypują się bardziej niż większość cieni dostępnych na rynku. Muszę je bronić. Nawet te bardzo drogie, ciemne cienie, zawsze mają prawo się trochę obsypać. Wiele najlepszych wiazażystów, pracujących na dobrej jakości kosmetykach wykonując ciemne makijaże malują najpierw oczy zanim położą podkład.
ReplyDeleteTo prawda, ja sama też zaczynam od oczu. Jakoś tak instynktownie zawsze robiłam, a potem się dowiedziałam, że to dobry trik :)
DeleteCo do ich osypywania, to mam wrażenie, że widać to mocniej właśnie przez ich intensywne i mocne kolory.