Ten problem dotyczy każdego. Każdego, wierzcie mi. Idę o zakład, że Marilyn Monroe też miewała gorsze dni swojej cery.
TMI - kilka miesięcy temu odstawiłam tabletki antykoncepcyjne i mój organizm przechodzi teraz przez hormonalne wzloty i upadki.
Jeszcze rok temu nie pamiętałam czym jest PMS. Zapomniałam też o nieprzyjaciołach na twarzy. Ostatnio jednak regularnie walczę z bolącymi wypryskami, które według mnie są mocno widoczne, ale otoczenie ich nie dostrzega. Podobno kobiety mają tendencję do wyolbrzymiania... Nie zapominam też o sytuacjach, w których dostarczam sobie całe mnóstwo emocji i stresu - to też potrafi się odbić na moim wyglądzie.
Bolące grudki, które jeszcze nie wydostały się na powierzchnię, są chyba najgorszym typem. Paraliżują obszar dookoła. Często wyskakują mi na skroniach i na brodzie. Podbródek z reguły woła wtedy o pomoc. Nieciekawie jednak dzieje się, gdy okazuje się, że nawet rozmowa może boleć. Nie przepadam też za tym, że zostawiają po sobie ślady w postaci przebarwień.
Trudno - trzeba przeczekać.
To prawda. Niestety, ale trzeba uzbroić się w cierpliwość. Ciężko o to, zwłaszcza jeśli jutro musimy wyglądać bosko, bo... mamy randkę/ważne spotkanie/przeprowadził się koło nas sąsiad, na którym chcemy zrobić wrażenie.
Podzielę się z Wami moimi złotymi zasadami, które wdrażam za każdym razem, gdy wróg stoi u bram.
Nadmienię tylko, że jestem posiadaczką cery mieszanej, ze skłonnością do przetłuszczania w strefie T oraz (wiecznie) przesuszającymi się policzkami. Nie mam problemu z trądzikiem jako-takim. Nigdy nie leczyłam się dermatologicznie i nie widzę u siebie takiej potrzeby. Co ważne, to że dane metody sprawdzają się u mnie, nie znaczy, że zadziałają również u Was.
1. DELIKATNE MYCIE
Nie ma mowy o żadnej muślinowej ściereczce, czy peelingu. Cera jest już wystarczająco podrażniona, więc nie róbmy jej jeszcze większej krzywdy. Używam wtedy do mycia twarzy mydła Aleppo i właściwie na tym koniec. Nie potrzebuję niczego więcej. Nie podrażnia mi skóry, a dobrze oczyszcza.
2. ZŁUSZCZANIE
W tym celu służy mi płyn złuszczający z Clinique. Naprzeciw może Wam wyjść tutaj każdy tonik z alkoholem. Delikatnie złuszczy obumarły naskórek. Ja cenię sobie go również za uczucie czystości, które przynosi mojej skórze (chociaż nie każdemu się ono spodoba).
3. KREM Z KWASAMI
Ja używam
Effaclar Duo z
La Roche-Posay. Słyszałam o nowej, podobno lepszej wersji z plusem na końcu. Nie miałam jeszcze możliwości jej sprawdzenia, ale jakoś nie śpieszy mi się w jej kierunku.Gdybyście jednak chciały dowiedzieć się więcej o nowej wersji, zajrzyjcie tutaj:
Effaclar Duo+. Krem nakładam punktowo w miejsce, w którym pojawił mi się wyprysk. Nigdy nie bawię się w takie "specjalne" punktowe kremy, czy plasterki. "Zwykły" złuszczacz działa u mnie świetnie w tej roli, więc nie widzę sensu gromadzenia kolejnych kosmetyków.
4. SERUM
W momencie, gdy już uporam się z wchłonięciem całej wcześniejszej ferajny, sięgam po serum. Moim rycerzem na białym koniu jest Kiehl's, Midnight Recovery Concentrate. To po prostu serum-ideał. Nie wiem, co zrobiłabym bez niego. 2-3 krople wystarczają na pokrycie całej twarzy. Rano budzę się z niesamowicie nawilżoną skórą, która jest wyraźnie uspokojona.
5. PORZĄDNE NAWILŻENIE
Zważywszy na to, że wcześniej użyłam samych kosmetyków, które mają tendencję do wysuszania, zwracam uwagę na to, by potem porządnie nawilżyć swoją cerę. Krem, który dogłębnie nawilży cerę sprawdzi się w tej sytuacji idealnie. Na noc nie żałuję sobie go kompletnie i uznaję, że to inwestycja w przyszłość. To, jak dbam o siebie teraz, będzie miało przełożenie na mój wygląd, gdy będę mieć co roku 27 lat ;) Ja uwielbiam krem Estee Lauder, Revitalizing Supreme. Już mi się kończy, więc muszę zainteresować się nowym opakowaniem lub czymś innym, ale... mogę go z ręką na sercu polecić. Nawilżenie, jaki mi daje, to piękna sprawa.
6. RANO - DOBRY KOREKTOR
Jeśli jeden wieczór i jedna noc nie wystarczyła mi na to, by poradzić sobie z niespodziankami - zawsze zostaje jeszcze użycie dobrze kryjącego korektora na dzień. Z reguły decyduję się na Pro Longwear z MAC albo Double Wear od Estee Lauder. Wieczorem powtarzam wszystko od początku i w dwa do czterech dni, pozbywam się wszystkiego, co zaskoczyło mnie na twarzy. Staram się nie rozdrapywać krostek, niczego nie wyciskać, ale nie zawsze mi się to udaje. Wiem, jak czasem potrafią świerzbić ręce, by pozbyć się pryszcza. Wyobrażam sobie wtedy, jak będę żałować za 5 minut, że w ogóle go dotykałam i w większości wypadków mi mija.
Jestem ciekawa, jakie są Wasze metody na radzenie sobie z niespodziankami na twarzy. Co robicie, by pozbyć się ich "na szybko"?
P.S. Dzisiaj pękłam i nie wytrzymałam. Zaczęłam dłubać przy wyprysku. Żałuję. Nie polecam.
a ja myślałam o tym Clinique jaka jest jego cena??
ReplyDelete200ml kosztuje 79zł na sephora.pl. Dodatkowo, mają teraz -20% zniżki ;)
Deleteooo dziekuje bardzo :)
Deleteooo super informacja, pewnie wypróbuję :)
DeleteBLOG CLICK CLICK
Tez mnie czasem korci, żeby coś łapkami usunąć :) Świetne kosmetyki :)
ReplyDeleteNo ja dzisiaj nie dałam rady i mnie poniosło ;)
DeleteOjj skąd ja to znam, że czasami dłubie łapkami tam gdzie nie powinnam :D
ReplyDeleteTonik Clinique to mój numer jeden w pielęgnacji:)
ReplyDeleteChcę mieć milion na kosmetyki do eksterminacji pryszcza, który mi właśnie wyskoczył:(.SRLY
ReplyDeleteMoja cera też ma ostatnio gorsze dni;( Cóż trzeba to przeboleć.
ReplyDeleteJa zawsze nakładam na pryszcza olejek z drzewa herbacianego i to jest najlepsze rozwiązanie ;]
ReplyDeleteJa w sumie nie mam jakiś swoich sposobów, głównie dlatego, że naprawdę RZADKO coś poważnego mi wyskakuje ;P
ReplyDeleteZamiast dłubać przy wyprysku lepiej potraktować go płatkiem nasączonym gorącą wodą ;) Prosty sposób, a skuteczny! Pod warunkiem, że zrobisz taki kompres na budującego się dopiero pryszcza. Spróbuje, może u Ciebie też się sprawdzi.
ReplyDeletemam ten tonik z clinique, czeka na swoja kolej:)
ReplyDeleteEffaclar duo to również mój faworyt :) zużyłam już chyba z 7 opakowań i wciąż do niego powracam :)
ReplyDelete