Oskia, Renaissance Cleansing Gel



Temat pielęgnacji jest mi coraz bardziej bliski. Jeszcze niedawno, kilka lat temu, traktowałam go po macoszemu i niespecjalnie przejmowałam się, co nakładam na twarz. I czy w ogóle coś nakładam (o zgrozo!) Od pewnego czasu, klepki w mózgu mi się poprzestawiały, na szczęście tylko na lepsze i teraz dwa razy pomyślę, zanim coś kupię. 

Mimo wszystko, mam upośledzenie jutjubowe. Wystarczy, że poleci coś Vivianna i co? I tak, Ala to chce. Ala chce to mocno. I Ala chce to teraz, zaraz. 
Tak było z żelem oczyszczającym Oskia, Renaissance Cleansing Gel. Udało mi się go dorwać poprzez znajomą. Jest dostępny w UK i niby można zamówić go ze stron, które wysyłają do Polski, ale jakoś nigdy nie chce mi się w to bawić.


Żel oczyszczający zamknięty jest w opakowaniu skrywającym 150ml tego produktu. Powiem szczerze, że osoby, które nie są zaznajomione z formułami typu "melting gel", mogą mocno się zaskoczyć konsystencją. Mnie na oczyszczenie całej twarzy wystarczają dwie pompki tego specyfiku. Jednak to dla mnie zdecydowanie za mało wieczorem, chociaż rano potrzebuję właśnie tylko tyle. 


Używam tego produktu rano i wieczorem. Rano, jako jedyny krok oczyszczający. Wieczorem, jako dodatkowe oczyszczenie przy zmywaniu makijażu. Sprawdza się w tej kwestii zadowalająco, w końcu jest olejkiem. I chociaż z opakowania wydobywa się żel, to po zetknięciu z ciepłem dłoni i podczas wmasowywania go w skórę twarzy, możecie zauważyć, że staje się olejkiem. Gdy zwilżymy go wodą, stanie się swojego rodzaju mleczkiem. Przecieram na koniec oczyszczania twarz ściereczką muślinową i pozbywam się wszelkich pozostałości żelu na twarzy.


Jego cena jest powalająca, bo wynosi 28 funtów. Tak, całkiem sporo. Daje nam to około 170zł. Jak na żel oczyszczający, to naprawdę wiele. Stoi za tym jednak mieszanina dobrych składników, które znakomicie wpływają na kondycję skóry. Mamy tutaj witaminę A, C i E, enzymy z dyni, rumianek, różę, Omega 6. I wydajność - gwarantuję Wam, że ten żel starcza na bardzo, bardzo długo! Przy okazji, przyjemnie pachnie. Nie jestem Wam jednak w stanie powiedzieć, co to za zapach, bo... po prostu się nie da.

Tutaj INCI dla ciekawskich: Caprylic/Capric Triglyceride, Glycerin, Aqua, Cetearyl Olivate, Sucrose Laurate, Benzyl Alcohol, Sorbitan Olivate, Sucrose Palmitate, Parfum (Natural), Geraniol, Dimethyl Sulfone, Citronellol, Dehydroacetic Acid, Lactobacillus/Cucurbita Pepo Fruit Ferment Extract, Borago Officinalis Seed Oil, Sucrose Stearate, Linalool, Retinyl Palmitate, Ci 77491, Jojoba Esters, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate.




Na początku byłam do niego dość sceptycznie nastawiona i mówiłam nawet, że szału nie robi. Może oczekiwałam od niego cudów. W końcu polecała go moja ulubiona blogerka, nie jest dostępny w Polsce i generalnie, można go nazwać ósmym cudem świata. No nie, nie jest cudem :) Ale przy dłuższym stosowaniu zaczęłam zauważać różnicę, jaką robi. Cera zdecydowanie jest bardziej błyszcząca, jędrna i mniej się przesusza. Rzadziej też pojawiają mi się na twarzy niespodzianki. Nie jestem ich w stanie zlikwidować do zera, ale widzę, że nie ma ich już tyle, co kiedyś.

Jestem z tego kosmetyku naprawdę zadowolona i myślę, że gdy mi się skończy, to sięgnę po kolejne opakowanie. Spodobał się Wam?

Jaki jest Wasz ulubiony żel do oczyszczania twarzy?


POPRZEDNI
NASTĘPNY

No comments :

Post a Comment

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.

DO GÓRY