Smashbox, Photo Finish Primer Oil




Bazy, to temat, który kiedyś traktowałam po macoszemu. Być może działo się tak ze względu na fakt, że zwyczajnie nie przywiązywałam dużej wagi do trwałości mojego makijażu. Parę lat wstecz nie malowałam się prawie wcale, więc wszystko, czego się przez te lata nauczyłam, było metodą prób i błędów. Nadal nie czuję się alfą i omegą w tej kwestii, więc staram się, jak mogę, żeby mój makeup wyglądał coraz lepiej. I lepiej się trzymał. 

Zdecydowanie bardziej wolę postawić na porządną bazę, która utrzyma mi cieniutką warstwę podkładu, niż bawić się w wydziwianie z "pieczeniem" itp. Dlatego od pewnego czasu inwestuję w bazy, które - mam nadzieję - mi się sprawdzą. 

Jedną z takich wysokopółkowych baz jest Smashbox, Photo Finish  Primer Oil. Marka jest znana w światku kosmetycznym głównie ze względu na swoje bazy pod makijaż, które pozwalają osiągnąć efekt, którego nie dają inne marki. Dlatego zamiast sięgać po napakowaną silikonami bazę w tubce, zdecydowałam się na bazę w formie olejku. 

Photo Finish Primer Oil (30ml/159zł), to baza która składa się z 15 olejków bogatych w lipidy, które przywracają skórze młodzieńczy blask. Jego bezzapachowa formuła sprawdza się zwłaszcza osobom, które mają nadwrażliwe nosy. Podczas jednej aplikacji (na którą składają się jedna-dwie krople olejku), wmasowuję produkt w miejsca, w których mój makijaż jest problematyczny. Mam tutaj na myśli głównie strefę T, z której podkład potrafi mi zniknąć bardzo szybko, jak zaczarowany oraz policzki, które swoim przesuszeniem potrafią czasami zrujnować naturalne wykończenie makijażu. W miejscach, gdzie moja cera ma rozszerzone pory, wygładzam je starannie rozsmarowując bazę tak, by umiejętnie "weszła" w nierówności i załamania cery. Produkt szybko się wchłania, chociaż ja zawsze daję mu kilka minut ekstra, ponieważ make up zaczynam od pomalowania oczu i brwi. 


Poniżej dzielę się z Wami składem produktu:


Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Prunus Armeniaca (Apricot) Kernel Oil, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Tocopheryl Acetate, Squalane, Tocopherol, Anogeissus Leiocarpus Bark Extract, Coffea Arabica (Coffee) Seed Extract, Hordeum Vulgare (Barley) ExtractExtrait d’Orge, Triticum Vulgare (Wheat) Germ Extract, Arania Spinosa (Argan) Kernel Oil, Calophyllum Inophyllum (Tamanu) Seed Oil, Chamomilla Recutita (Matricaria) Flower Oil, Oenothera Biennis (Evening Primrose) Oil, Rosa Canina (Rose) Fruit Oil, Rubus Idaeus (Raspberry) Seed Oil, Cholesterol, Water, Polysorbate 60, Linoleic Acid, Linalool, Tetrahexyldecyl Ascorbate.

Myślę, że jak na cenę, jaką trzeba za niego zapłacić - wart jest każdej złotówki. Owszem, to niemało pieniędzy, ale biorąc pod uwagę fakt, że starczy on naprawdę na bardzo długi czas - jego okres ważności to 24 miesiące - uważam, że warto w niego zainwestować. 


Moja cera jest nawilżona w miejscach, w których borykam się z przesuszeniem, odżywiona oraz wygładzona w obszarach, które sprawiają największe trudności w zachowaniu efektu naturalnego wykończenia. Promienna cera towarzyszy mi z nim przez cały dzień. Nie zauważyłam, żeby baza mnie zapychała. Wręcz przeciwnie - gdy na mojej twarzy pojawia się jakiś wyprysk, ona delikatnie go wycisza. 

Warto dziewczyny, naprawdę warto. Polecam :) 

Miałyście już z nią do czynienia? Macie może swoją ulubioną bazę? Czy jesteście szczęściarami i tego typu kosmetyk Was nie obchodzi?

POPRZEDNI
NASTĘPNY

No comments :

Post a Comment

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.

DO GÓRY