Too Faced, Hangover Primer


Nie do końca rozumiem nazwę tego produktu. W końcu, nie oszukujmy się, bazy pod makijaż można używać nie tylko na kacu. Chociaż ta tutaj, sprawdzi się świetnie we wszystkich sytuacjach. Nawet, gdy musicie dobrze wyglądać na kacu. Ok, już zrozumiałam, dlaczego się tak nazywa :)
Najfajniejszym zaskoczeniem jest dla mnie opakowanie tego produktu. Tubka, która zakończona jest pompką na myśl przywodzi mi słynne już kremy bb od Diora. Świetnie to wygląda, fajnie się aplikuje i przy okazji - jest lekkie, więc w sam raz na wyjazdy. Super! Opakowanie zawiera w sobie 40ml produktu za które musimy zapłacić 149zł. Czy to dużo - nie wiem, nie wypowiem się. Przy stosunku do jakości i wydajności, uważam że nie, ale każdy może mieć w tej kwestii swoje zdanie. I dobrze, trzeba mieć swoje zdanie :) 

Na zdjęciu wydaje się mieć kremową konsystencję i tak jest. Porcelanowo biały kolor może więc Was zmylić, ponieważ przy rozsmarowywaniu produktu nie poczujecie nic innego, jak to, że jest lekki i lepki. Nie jest to jednak nieprzyjemna lepkość. Ciężko mi ją opisać, ponieważ nie ma nic wspólnego z niczym, z czym miałam do czynienia do tej pory. 

Jej głównym składnikiem jest szeroko reklamowana woda kokosowa. Ma ona dawać idealną dozę nawilżenia przez cały dzień i przeciwdziałać przesuszeniom. Baza według mnie idealnie sprawdzi się u osób z normalną i suchą cerą. Bardzo sucha powinna jednak zainwestować w bazę olejkową ze Smashboxa (KLIK), a cerom mieszanym polecałabym używanie jej tylko w miejscach, które nie wybłyszczają się Wam za dnia. 


Jako posiadaczka cery mieszanej, z błyszczącą się strefą T oraz suchymi policzkami, kocham ją właśnie na tych ostatnich partiach twarzy. W strefie T ląduje bardzo, naprawdę bardzo rzadko i w niewielkich ilościach (tak się sprawdza). Zdecydowanie częściej decyduję się na nią w miejscach przesuszonych, bo tam działa idealnie. 



Czy przedłuża trwałość makijażu? Sądzę, że tak. Czy jest warta zakupu? Jeśli spełnia Wasze wymagania, tak. Wygląda świetnie z każdym podkładem. Daje skórze dodatkowe nawilżenie i pięknie trzyma makijaż przez długie godziny. Nie powoduje, że pokład się utlenia, warzy, czy znika z twarzy. Nic z tych rzeczy. Kurczę, no naprawdę fajny z niej produkt!

O przetestowanych przeze mnie bazach pod makijaż możecie przeczytać tutaj:
O olejku Smashbox!
O matującej bazie z Melkiora!
O bazie z Laura Mercier!

Macie swoją ulubioną bazę pod makijaż?


POPRZEDNI
NASTĘPNY

No comments :

Post a Comment

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.

DO GÓRY