MAKEUP MENU: Pierwsze half cut crease


Zaczęłam ostatnio eksperymentować przy makijażu. Co prawda, jest to tak naprawdę intensywne eksperymentowanie przy makijażu oka i gwoli ścisłości, jest to mejkap na bloga i social media, ale się liczy. Na co dzień nadal maluję się w moim zestawie obowiązkowym, czyli podkład+puder+brwi+rzęsy+rozświetlacz i coś na usta. Lubię siebie w takim lekkim, naturalnym wydaniu i z tego co widzę po wiadomościach od Was, Wam również się taka wersja mnie podoba. Fajnie! Bardzo mnie to cieszy, ale to nie zmienia faktu, że chcę się rozwijać. 

Nigdy nie nazywałam siebie żadną specjalistką od makijażu, ale bawić się nim lubię. I chciałabym wskoczyć na wyższy level umiejętności. A niby jak inaczej mogę to zrobić, jak nie poprzez metodę prób i błędów? No właśnie! 

Zaczęłam próbować stworzyć cut crease. Nie mam do tego idealnej powieki, więc łatwo nie jest. Nie mam też jeszcze umiejętności, żeby wyglądało to tak, jakie mam wyobrażenie w mojej głowie. Na razie jest po prostu ok i mam nadzieję, że z czasem dojdę do perfekcji. 


Makijaż, który wykonałam do dzisiejszego MAKEUP MENU, to tak naprawdę wykorzystanie w dużej ilości paletki Huda Beauty w wersji Rose Gold Edition. Te wszystkie fioleciki mocno do mnie ostatnio przemawiają, więc nie mogę się od nich odkleić. I choć nie uważam, że jest to paletka bez wad (jej recenzja jeszcze ukaże się na blogu), to jednak niektóre z kolorów są hipnotyzujące. Jako cień rozświetlający, użyłam koloru Rose Gold dostępnego w asortymencie marki Glam Shadows. To piękny cień, prawie że foliowy. 

Na zdjęciach widzę wiele niedociągnięć. Wciąż mam problem z równym pomalowaniem oczu. Gdy robię makijaż wydaje mi się, że oczy tworzą lustrzane odbicie. Podczas robienia zdjęć jednak wychodzi na jaw prawda, jaką jest fakt, że jeszcze długa droga przede mną. Muszę też przyzwyczaić moje oczy do większego gmerania przy nich, ponieważ mam problem podczas mocniejszych makijaży ze łzawieniem. A jak się domyślacie, to może zepsuć wszystko - zwłaszcza eyeliner (nawet Kat von D) w wewnętrznym kąciku. Powolutku też uczę się przyklejać rzęsy - to moja największa bolączka, bo nie ukrywam, że nie jest to dla mnie prosta sprawa. Jednak, jakoś się to ostatnio udaje. Podobno trening czyni mistrza, prawda? ;) W tym makijażu użyłam modelu Monica dostępnego w Visage Shopie. 

Dajcie mi koniecznie znać, co sądzicie o mojej makijażowej zabawie! Czy Wam się podoba, czy też niekoniecznie. No i czekam na Wasze sugestie, co powinnam poprawić, bo - nie ukrywam - słowa krytyki też się przydadzą. W końcu chcę się czegoś nauczyć! ;) 


POPRZEDNI
NASTĘPNY

No comments :

Post a Comment

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.

DO GÓRY