Moja kolekcja ulubionej biżuterii


Nowy rok zaczynamy na bogato, więc dzisiejszy temat wydaje się być oczywisty! Mogę o sobie śmiało powiedzieć, że jestem sroką. I choć kiedyś kompletnie nie było to moim słoikiem dżemu, to jednak dzisiaj niejednokrotnie zachwycam się biżuterią, którą mam lub którą mieć będę.*

Niestety jestem uczulona na sztuczną biżuterię i noszenie pierścionków, czy kolczyków z Aliexpress kończy się u mnie zielonymi i niebieskimi odbarwieniami. Dlatego od kiedy pamiętam noszę prawdziwą biżuterię. Tak właśnie pomalutku tworzę swoją kolekcję idealną. Wciąż brak mi w niej kilku elementów, które z tyłu mojej głowy krzyczą "byłybyśmy idealne!", ale nie można od razu mieć wszystkiego.
Zawsze jednak, gdy na swoim profilu na Instagramie pokazuję Wam choćby kawałek jakiejkolwiek biżuterii, dostaję wiadomości co to-skąd to-gdzie to. Dlatego dzisiaj postanowiłam przybliżyć Wam trochę moją kolekcję i choć nie do wszystkiego udało znaleźć mi się bezpośrednie linki (część jest już niedostępna), to myślę, że gdy zobaczycie wszystko z bliska, łatwiej Wam będzie szukać podobnych akcesoriów. 

*Nie ukrywajmy, dobra biżuteria, to spora inwestycja, a ja mam na liście kilka takich dość konkretnych planów, na które muszę zaoszczędzić. Ot tak się w mojej kolekcji nie pojawią. 

PIERŚCIONKI

Bardzo lubię ten element mojej kruszcowej garderoby, jednak wśród moich kilkunastu pierścionków mam dwa, które noszę najczęściej. I mimo to, wciąż czekam na moment, w którym magiczny guzik sam się wciśnie i będę mogła swobodnie nosić kilka pierścionków równocześnie. Na razie mam na to niespecjalną ochotę. Być może też dlatego, że gdy decyduję się na jakiś konkretny pierścionek, z reguły jest on dość pokaźny, rzucający się w oczy i po prostu widoczny.


Ten był moim prezentem-wyborem od taty. Parę lat temu był w mojej głowie czas, w którym zafascynował mnie fakt, że istnieje taki kamień, jak cytryn. Wciąż jestem nim oczarowana i myślę, że kiedyś jeszcze pokuszę się o jakieś kolejne świecidełka z nim w roli głównej. Dorwałam go w Aparcie i wydawał mi się być idealnym, urodzinowym prezentem. Trafiłam w dziesiątkę, bo sięgam po niego chyba najczęściej. Noszę go właściwie do wszystkiego, nie zważając czy jest ku temu okazja, czy nie.


A ten był moim prezentem-wyborem od dziadków. Stwierdziłam, że chciałabym mieć jakiś pierścionek, który będzie mi o nich przypominać. Niestety już go nie dostaniecie, bo przestał być produkowany. Jednak szczerze polecam mieć w swojej kolekcji choćby jedną prawdziwą perłę. Byłam nią tak samo oczarowana w momencie zakupu, co jestem teraz. Ten pierścionek jest dla mnie jednak dużo bardziej elegancki i dystyngowany, dlatego sięgam po niego, jako dodatek do klasycznych sukienek. Uważam, że nie pasuje do normalnych stylizacji na co dzień. 


KOLCZYKI

Moja największa miłość od małej, polskiej firmy z Łodzi, czyli Animal Kingdom - kolczyki z motywem monstery. Są już niestety wyprzedane i była to edycja limitowana. Być może jeszcze kiedyś pojawi się u nich coś podobnego, ale postanowiłam nie zostawiać Was z niczym - tutaj macie link do kategorii z kolczykami. Osobiście ślinię się aktualnie na kolekcję Make a wish. Uważam, że jest prześliczna i bardzo dziewczęca, dlatego być może niedługo coś stanie się moje. Na razie tylko ślinię monitor.

Wracając jednak do tych, dość odważnych kolczyków - KOCHAM. Są wyraźne, zawsze rzucają się w oczy i bałam się odrobinę, że nie będą mi pasować. Jednak nic bardziej mylnego - wyglądają bosko! To właśnie dzięki nim przekonuję się, że pasują mi większe, masywniejsze lub bardziej zwracające uwagę kolczyki. Dodatkowo same kółeczka przygarnęłabym w wersji saute ;)

Co tu dużo mówić. To takie kolczyki, które zagwarantują Wam uwagę otoczenia i pytania koleżanek. Modny ostatnio liść monstery został tutaj przedstawiony w dość niecodzienny sposób wraz ze sznureczkami złotych, cienkich łańcuszków. Cudo! 



Te proste kolczyki, to kwintesencja minimalizmu, w kierunku którego będę chciała zmierzać w moich kolejnych wyborach biżuteryjnych. I chociaż prawdę mówiąc kocham błyskotki zupełnie, jak krab Tamatoa, to czuję, że taka codzienna biżuteria, to coś czego mam deficyt w swojej szkatułce. Proste wzory, linie, koła, trójkąty - to przemawia do mnie najbardziej. Te kolczyki są wręcz ideałem nawet do grubego, wełnianego swetra po same uszy. Niby są takie niewinne i nic w nich specjalnego, ale jakoś dodają uroku i mam wrażenie, że zawsze wyglądam lepiej, gdy mam je na sobie. Polecam szukać takich kształtów! 


Zdaję sobie sprawę, że kolejna propozycja bardzo się Wam spodoba i trochę mi głupio, że ją pokazuję wiedząc, że nie da się ich dostać. Właściwie zawsze dostaję o nie masę pytań i z przykrością muszę powiedzieć, że nie widziałam ich już w WKruk. Mam wrażenie, że już ich nie produkują, ale na pewno znajdziecie modele podobne do nich. Mimo wszystko jednak miał to być post o mojej kolekcji biżuterii i niestety niektóre z tych cacek nie jestem w stanie wygrzebać w Internecie.

W każdym razie, to jedyne tego typu kolczyki w mojej kolekcji i bardzo cieszę się, że je mam. Dawno temu, gdy dostałam je w prezencie, nie byłam do nich szczególnie przekonana, ale z wiekiem dotarło do mnie, że bardzo, ale to bardzo się lubimy i do siebie pasujemy. To kolczyki na specjalną okazję. Wyjątkową randkę, uroczystość, wyjście do teatru. Obowiązkowo do stylowej małej czarnej w akompaniamencie Chanel, Mademoiselle oraz czerwonej szminki. Takie połączenie jest według mnie idealnie seksowne.


BRANSOLETKA

Gdy myślę o tej kategorii, to wiem jedno - dawniej byłam prawdziwą maniaczką bransoletek. Nosiłam ich dużo, często i chętnie. I chętniej sięgałam po srebro, zwłaszcza na początku swojej sroczej drogi. Teraz jestem dużo bardziej zakochana w złocie, do którego podobno trzeba dojrzeć. Ja jednak uważam, że po prostu trzeba odnaleźć takie modele biżuterii, które będą nas zachwycać - wtedy nieistotny jest kruszec, z jakiego powstała. Ta bransoletka oczarowała mnie od samego początku. Te konkretną z kolekcji Queen B znajdziecie tutaj.  I mimo swojego miodowego wzoru, dość nietuzinkowego, jest według mnie idealna do codziennych, zwykłych stylówek. Zwłaszcza, gdy nie mam ochoty na dobieranie do niej czegoś nie-wiadomo-jakiego.  I mimo że jest piękna, i mimo że ją kocham - uważam, że ma ogromny minus: ZAPIĘCIE. Niemal z cudem graniczy zapięcie jej samodzielne, bo kółeczko jest tak małe, a łańcuszek tak wyliczony, że prawie nie daje możliwości manewru. A nawet przy pomocy osób trzecich nie jest to prosta rzecz. Także YES, jeżeli to czytasz, zmień zapięcie, bo jest do bani.

NASZYJNIK

Nie jestem jeszcze przyzwyczajona do tego rodzaju biżuterii i tak naprawdę nie znalazłam jeszcze żadnego łańcuszka, który rozkochałby mnie w sobie na tyle, że mocno chciałabym go nosić codziennie. Marzy mi się coś nieco dłuższego od tego, co prezentuję Wam na zdjęciu, ale nadal w minimalistycznym klimacie. Jeśli uda mi się znaleźć coś sensownego, na pewno podzielę się z Wami radosną nowiną.

Ten kupiłam jeszcze zanim weszła moda na nazywanie ich celebrytkami - czego kompletnie nie rozumiem. Różowe złoto mówiło wtedy do mnie najgłośniej i poszukiwałam czegoś, co  nada się do sweterka, czy sukienki. Niestety łańcuszek ten nie jest już produkowany, więc nie podam Wam bezpośredniego linku do jego zakupu, jednak śmiało możecie dostać wiele podobnych do niego. W poszukiwaniu takich ażurowych elementów wybrałabym się na zakupy do WKruk. Tam najczęściej decyduję się na zakupy biżuteryjne. Choć, warto powiedzieć, że "decydowałam się". Teraz coraz częściej doceniam małe, polskie firmy i twórców, którzy tworzą unikatowe akcesoria.


W tej kategorii postanowiłam również dodać broszkę-pin, która noszona jest przeze mnie bardzo często właśnie w taki sposób, jaki widzicie na zdjęciu. Po prostu w zastępstwie naszyjnika, mam wrażenie że idealnie pasuje do prostych swetrów oraz do prostych, eleganckich sukienek. Motyw ważki bardzo mi się podoba, a tę złoconą wersję jeszcze dostaniecie na stronie Animal Kingdom - w przeciwieństwie do kolczyków, nie jest edycją limitowaną. 


No i na koniec małe pytanie. Może byłybyście zainteresowane taką biżuteryjną wishlistą? Mnie przydałby się taki wpis (usystematyzowałabym sobie konkretne wybory i nie zapomniałabym o żadnym), a wydaje mi się, że mógłby to być ciekawy temat. Co myślicie?

Nosicie na co dzień biżuterię? Wolicie srebro, czy złoto? 

POPRZEDNI
NASTĘPNY

No comments :

Post a Comment

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.

DO GÓRY