ulubieńcy sierpnia


W tym miesiącu ulubieńcy są wyjątkowo spóźnieni. Nie zmienia to jednak faktu, że są dość okazali. Nazbierało mi się sporo produktów, które uwielbiałam w tym miesiącu i pora je Wam pokazać. 


Konturówka do brwi Inglot

Zakochałam się w tym produkcie od momentu zakupu. Długo się nie musiałam zastanawiać, czy jest dobry, czy nie. Jest po prostu świetny. Troszkę drogi, ale wart swojej ceny. Maluszek, którego wybrałam, to kolor 12. Opakowanie jest minimalistyczne, lekkie i świetnie nadaje się na wyjazdy. Wielki plus i na pewno niedługo opublikuję jego bliższą recenzję. Muszę tylko zrobić ładne zdjęcia moim brwiom :) 

Maybelline, Color Tattoo 

Seria jest dostępna w Polsce, ale nie mamy niestety wszystkich kolorów. Jestem ciekawa tych najnowszych matów, które dopiero co weszły na polski rynek i pewnie w końcu się na nie zdecyduję. Teraz jednak mam kolor Metallic Pomegranate i jestem z niego bardzo, bardzo zadowolona. Świetnie się spisuje z pewnym cieniem z MACa, jak i solo, ale o nim na pewno jeszcze Wam napiszę. 

Shiseido, Multi Solustion Gel

Produkt marzenie, który powinien być w każdej torebce. Tak, w każdej. Czy to w damskiej, czy to w męskiej. Nie ma lepszego sposobu na przesuszone miejsca na twarzy i zaszczycające nas swoją obecnością niespodzianki spod znaku pryszcza. A wpis o nim, już był - tutaj! 


MAC, Burgundy Times Nine

Na tę paletkę namówiła mnie aGwer. To znaczy... wzdychałam do niej wcześniej, jak kolekcja się pojawiła, ale Aga tak jakoś mi podesłała link i powiedziała, że koniecznie potrzebujemy jej obie w naszym życiu. No i miała rację. Ja jestem zachwycona cieniami, chociaż wydaje mi się, że mają trochę inną jakość od tych do kupienia osobno. Mimo wszystko podobają mi się i są wszystkim, czego mi ostatnio potrzeba. 

Kobo, Matt bronzing & contouring powder

Wrócił do łask! Nie to, żeby wcześniej w nich nie był. Po prostu zawędrował gdzieś w odległą krainę szuflady i o nim zapomniałam. Niepotrzebnie, bo to bardzo dobry produkt. Ma przepiękny odcień, w sam raz do imitowania cienia i wyszczuplania twarzy. I do tego jest tani! Love! 


Mary Kay, True Dimension Sheer Lipstick

Pisałam o nich niedawno i wspomniałam Wam tam, że Sparkling Rose jest moją ulubioną. Nie bez powodu wiecznie ląduje w mojej torebce. Podoba mi się opakowanie, to że można sobie nią kliknąć i przede wszystkim fakt, że wygląda na ustach fenomenalnie. Warto ją mieć. A recenzja trzech kolorów z serii znajduje się tutaj - klik!

Chanel, Rouge Coco

Pomadki Chanel są klasykiem wśród szminek i nie mogło tutaj też zabraknąć nudziaka, który jest moim różanym ulubieńcem. Kosmetyki Chanel, to jedyne produkty o różanym zapachu, który mi nie przeszkadza. Wszystkie inne lądują od razu u mojej mamy, bo nie jestem miłośniczką tej woni w kosmetykach. Ten nude widziałyście już na blogu, a jeśli nie - zapraszam tutaj!

Bourjois, Aqua Laque

Zauważyłyście, na co mnie w tym miesiącu naszło? Same nudziaki! Wrzesień to dla mnie zawsze okres przejściowy. Nie mam już ochoty na mocne i soczyste usta w letnich barwach, ale jeszcze odrobinkę za wcześnie dla mnie na ciemne i intensywne kolory jesieni. Ale już za chwileczkę się to zmieni. W między czasie dobrze sprawdzała się u mnie też ta hybryda Bourjois. Uwielbiam ją za to, że daje na ustach taki przyjemny efekt wody. A kolor jest prześliczny! 


YSL, Le teint touche eclat

Podkład moich marzeń. To idealny produkt do wyrównania kolorytu, który daje mi sto procent naturalności. Naprawdę, czuję się w nim, jakbym nakładała sobie drugą skórę. I wiem, że nie ma na rynku żadnego, który uznałabym za lepszy (przynajmniej jeszcze na taki nie trafiłam). Lubię wiele podkładów, wiele się u mnie dobrze sprawdza, ale to jest chyba ten jeden-jedyny, który chcę mieć w swojej kosmetyczce do końca życia. I to rozświetlenie, które daje! Marzenie, naprawdę marzenie! 

Bourjois, Aqua blush

No tak, tego produktu nie dostaniecie w Polsce. Bourjois nie planuje wprowadzić ich do naszego kraju i ... są dość głupi, że nie chcą, bo podejrzewam, że byłby u nas niemały szał. Róże są wygodne w użyciu, nauczyłam się już wydobywać połowę pompki (bo cała, to jednak przesada idąca w ruską lalę). Efekt jest świetlisty, błyszczący, ale zdrowy. I podoba mi się trwałość. Jako osoba uzależniona od różu, mówię "tak!" :)


Shiseido Full lash volume mascara

Już się nią tutaj zachwycałam - recenzja klik! 
Warto jednak wspomnieć, że to nowość na rynku i naprawdę, naprawdę Wam polecam ją upolować. Może trafią się jakieś fajne akcje promocyjne w Douglasie albo Sephorze. Wierzcie mi, to masakra idealna. Kurde, no jeszcze się taka u mnie nie zdarzyła, żebym nie miała się do czego w niej przyczepić. A tutaj nie mogę do niczego. Jest trwała, dobrze i łatwo się zmywa, trzyma się cały dzień, nie osypuje się, nie odbija, ma wygodną, i przyjemną szczoteczkę i do tego wszystkiego ma piękny design - uwielbiam te czarne, minimalistyczne opakowania Shiseido. 

Maybelline, the eraser eye concealer

Produkt dorwany w UK, dzięki uprzejmości znajomej. Mam jeszcze dwa w zapasie (tak, jestem nienormalna i mam 3 takie same korektory, bo back-up się zawsze przyda i nie pytajcie, ile jeszcze korektorów mam, bo naprawdę pomyślicie, że jestem jeszcze bardziej nienormalna :) ). Ta gąbeczka wydaje się być trochę niehigieniczna, ale usprawnia pracę z korektorem i nakłada go cieniutką warstwą. Przyjemnie się blenduje, ładnie zakrywa cienie (chociaż nie robi tego w 100%). Lubię go, po prostu. 


A na koniec zapachy, które towarzyszyły mi w tym miesiącu. 

Giorgio Armani, Si Intense

Intensywne, jak sama nazwa wskazuje. Ciepłe, kobiece, słodkie i z gatunku tych cięższych. Mają w sobie mój ulubiony jaśmin, długo utrzymują się na ciele i pięknie ewoluują. Jesienią będą męczone intensywnie. 

Stella McCartney, Stella EDT

Perfumy kupione w ciemno i trafione w dziesiąteczkę. Urocze opakowanie skrywa w sobie uroczy zapach. Woń jest bardzo kwiatowa, świeża i należy do grup tych orzeźwiających. Świetna na lato, ale jeszcze przyjemniejsza będzie na wiosnę. Mimo to, gdy szalały upały, lubiłam się nią otulić, bo daje przyjemne uczucie lekkości i świeżości. 

thisworks, deep sleep pillow spray

A to już zapach zupełnie inny, bo poduszkowy. Pisałam Wam już o tym specyfiku tutaj. Teraz pokazuję pełnowymiarowy produkt. Jestem przeszczęśliwa, że go mam, bo to rzecz, która naprawdę usprawnia moje zasypianie, a sen jest głębszy i bardziej regenerujący. Polecam każdemu, kto ma do niego dostęp i kocha lawendę. 

Znacie produkty, które królowały u mnie w tym miesiącu? Jacy są Wasi ulubieńcy?



POPRZEDNI
NASTĘPNY

No comments :

Post a Comment

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.

DO GÓRY