Szybkie nowości! NARS oraz Origins


 Cześć! Dzisiaj szybki i mały haul zakupowy. Chyba do wszystkich dotarła już informacja, że NARS,  który wszedł do perfumerii Sephora, miał swoją stacjonarną premierę wczoraj. Nie planowałam żadnych zakupów, ale jakoś tak wyszło, że razem z aGwer wybrałam się do szczecińskiej Kaskady. To ona miała zaplanowany zakup dwóch pomadek, ja miałam wyjść wolna od nowych kosmetyków. 

Nie wyszło. Dlatego też dziś wpis o takiej tematyce. 

Zacznijmy od tego, że bardzo chciałam się skusić na nową pomadkę w kolorze Annabella. To totalnie mój klimat, przepiękna czerwień naprawdę dobrze wygląda z moją cerą. Kręciłam się koło niej mocno, ale gdy sobie przypomniałam, ile ostatnio naliczyłam u siebie pomadek (film na YouTube możecie zobaczyć TUTAJ), postanowiłam nie brnąć w to uzależnienie już bardziej. Podeszłam do części stoiska, w której dostępne były bronzery. Od dawna marzył mi się odcień Laguna [175zł/8g]. Nie chciałam go jednak kupować przez Internet, bo nie byłam pewna, czy będzie to "mój" kolor. Spróbowałam go na policzku i okazało się, że to produkt, który znakomicie wpisuje się w moje preferencje. 



To produkt, który ma w sobie dużo złotych drobinek. Nie widać ich jednak na policzku. Dają one subtelny blask i glow, ale nie jest to efekt wielkich drobin brokatu. Cera dzięki niemu staje się naprawdę promienna. Nie wydaję jednak jeszcze ostatecznego osądu. Zobaczymy, jak się będzie utrzymywać przez cały dzień noszenia makijażu. Wrócę z jego recenzją za jakiś czas. 

Zaszłam też na chwilę do działu z pielęgnacją, na stoisko Origins. Do asortymentu (nareszcie) weszła nowa maseczka! Jej nazwa, to GinZing [99zł/75ml], a odcień rose gold, to chyba jedna z fajniejszych rzeczy, jakie ostatnio widziałam. Wypatrywałam jej debiutu na polskim rynku, gdy tylko zobaczyłam informacje o niej w zagranicznej blogosferze. To typowy peel-off, czyli maseczka, która zasycha na skórze i możemy ją z niej "zdjąć". Jej zadaniem jest oczyszczenie i odświeżenie skóry. Efekt ma być natychmiastowy. Pierwsze wrażenie? Mocny zapach, ale supermiękka skóra po.Według mnie, jest to typowa bankietówka. Recenzja niebawem! 



Skoczyłam też na chwilę na dział z perfumami. Tam znajdziecie najnowszy zapach Chanel, No5 L'Eau, który jest nową, odświeżoną wersją Chanel, No5. W przyszłym tygodniu na pewno pokażę Wam ten zapach na łamach strony!

A tymczasem, dajcie mi koniecznie znać, czy już sobie kupiłyście cokolwiek z NARSa, czy może jeszcze się wahacie :)

POPRZEDNI
NASTĘPNY

No comments :

Post a Comment

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.

DO GÓRY