Naturalny makijaż + fake piegi


Pamiętajcie, prawdziwy bloger pisze na kolanie. Wszędzie, gdzie się da. W tym momencie, mimo że znów zorganizowałyśmy z Agą blogerski tydzień, nie mam napisanego żadnego wpisu. Mam pomysły, spisane w moim notesie (za który dziękuję raz jeszcze Norinommo - sprawdza się, jak żaden inny). Mam też trochę zdjęć, ale nie za dużo, żeby nie czuć się zbyt przygotowana. Lecę na żywioł.

Jadę tramwajem do Agi, mijam nerwowo przystanki, żeby nie przeoczyć tego, na którym mam wysiąść. W słuchawkach (Sudio ratuje mi życie przed śmiercią przez zaplątanie) leci Depeche Mode "Enjoy the Silence", ale żebym ja tę ciszę ostatnio za bardzo enjoy, to Wam nie powiem. Przy okazji chcę Wam wspomnieć, że na hasło ALICJA15 macie w sklepie internetowym marki aż 15% zniżki na wybrane słuchawki. 


2017 miał być dla mnie lepszy, ale ja na razie okazuje się być mocno przeciwko mnie. Tego się nie spodziewałam. Muszę Wam jednak opublikować jakiś wpis i tak się dobrze składa, że na dysku mam pewien niewykorzystany makijaż. Dziękuję w tym momencie samej sobie sprzed kilku tygodni, która nudziła się chyba i postanowiła pobawić się w coś, co zazwyczaj mi się nie zdarza.

Od razu mówię, że makijaż ten nie spodoba się każdemu. Na co dzień przecież znakomita większość mijanych przeze mnie na ulicy kobiet robi wszystko, żeby zakryć swą prawdziwą twarz i namalować sobie nową, lepszą, idealną. Jeśli w ogóle to umie.

Ja osobiście na co dzień staram malować się lekko i delikatnie. Mocne makijaże lecą na imprezy, wyjścia ze znajomymi, czy na wieczory, w które odzywa się we mnie psycholka, która szepcze mi do ucha "pomaluj się...".

Jesień i zima, to dla mnie okres mocnych ust. W macie, najlepiej. Jednak, gdy choć odrobinę poczuję, że wiosna jest już bliżej, niż dalej, od razu zaczyna mnie ciągać do lżejszych, bardziej naturalnych makijaży. Takich rozświetlających, pastelowych, błyszczących. I ostatnio mój codzienny makijaż opiera się na wykonywaniu tych samych kroków. Pomijam tylko domalowywanie sobie piegów. Ten zabieg zrobiłam tak naprawdę na potrzeby bloga.

Moda na sztuczne piegi wraca, jak bumerang. Mam je naturalnie i w ogóle się ich ni wstydzę. Wręcz przeciwnie, bardzo je lubię. Nie zakrywam ich na co dzień mocnymi podkładami i warstwami korektora. A gdy przychodzi lato i mam ich zdecydowanie więcej, z roku na rok cieszy mnie ten fakt coraz bardziej.



Na twarzy maluję poproszę nieregularne kropeczki. Mniejsze, większe, o dziwnych kształtach. Nie starajcie się, żeby były identyczne i idealne. Prawdziwie piegi są rożne! Najlepiej w tej kwestii sprawdza się brązowy eyeliner. Tutaj mogę osobiście Wam polecić MAC Teddy (jeden z moich ulubionych, który aktualnie diabeł ogonem nakrył) oraz NARS w  kolaboracji ze znaną fotografką Sarah Moon, w kolorze Sachuan, o którym pisałam Wam już kiedyś tutaj. 

Pamiętajcie jednak, że nie wolno ich sobie tak po prostu zostawić. Trzeba przyklepać je dodatkowo palcem(to według mnie najlepsza metoda) lub delikatnie przycisnąć w ich miejscu duży, puchaty pędzel. W ten sposób będą wyglądać naprawdę naturalnie! 

Co więcej, nie wiem, czy wiecie, ale domalowywanie takich sztucznych piegów, a nawet pieprzyków, znakomicie sprawdza się do oszukiwania otoczenia! To znany już trik youtuberki Desi Perkins. W ten sposób świetnie ukrywa swoje wypryski. Taka nic nieznacząca brązowa kropeczka potrafi sprawić, że można "pozbyć się" niespodzianki. 


Wpadajcie też poczytać, co napisały dziewczyny! 
Agnieszka: www.agwerblog.pl pisze dzisiaj o 7 kosmetykach, które się u niej nie sprawdziły.
Klaudyna: www.ekstrawagancko.com napisała dziś o azjatyckich kremach bb
Agnieszka: www.agnieszkabloguje.pl napisała o 5 ulubieńcach kosmetycznych ostatnich tygodni
Justyna: www.okiemjustyny.blogspot.com zdradza dzisiaj swoje makijażowe triki
Paulina: www.simplistic.pl podzieliła się dzisiaj swoją metodą na konturowanie twarzy
Małgosia: www.candykiller.pl zrobiła makijaż cut crease przy wykorzystaniu kosmetyków Bikor.

Zapraszam Was serdecznie do dziewczyn! W social mediach znajdziecie nas pod hashtagiem #makijażowelove

Mam nadzieję, że natchnęłam Was do zabawy ze sztucznymi piegami i post się Wam spodobał, mimo że wypadł trochę chaotycznie. Jutro już - daj Boże - wróci wszystko do normy :)

EDIT. Blogger ewidentnie chce mi dzisiaj zrobić pod górkę, ale się nie dam! Publikuję raz jeszcze! 

POPRZEDNI
NASTĘPNY

No comments :

Post a Comment

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.

DO GÓRY