4 najlepsze balsamy i olejki nawilżające do ust!

nawilzajace-produkty-do-ust-revlon-kiss-balm-artdeco-pupa-clarins

Cieszę się, że wczorajszy wpis przypadł Wam do gustu. Dzisiaj już jednak wracam do standardowej tematyki, którą poruszam na mojej stronie. Kosmetyków nigdy dość, dobrze o tym wiecie.

W związku z tym, że ostatnio coraz rzadziej sięgam po matowe pomadki, na dobre zaczynam zaznajamiać się ze wszystkimi w mojej kolekcji, które mają błyszczące i nawilżające wykończenie.
I to właśnie takie lekkie formuły trafiają na moje usta. Ze szczególnym uwzględnieniem balsamów i olejków. Chciałabym Wam przybliżyć 4 produkty do ust, które służą mi ostatnio na zmianę.

Clarins, Moisture Replenishing Lip Balm, 15ml 75zł
Znacie go doskonale, bo to jeden z najpopularniejszych produktów nawilżających. Tubka 15ml kosztuje 75zł i można ją dostać w perfumerii Douglas. Jego regeneracyjne właściwości oparte są o wosk różany, masło shea, olejek ryżowy oraz ceramidy.  To świetny produkt przed i po mocnej szmince. Lubię też nakładać jego grubszą warstwę przed snem. Wtedy budzę się rano z pełnymi, wolnymi od podrażnień warg.

Mimo że ten produkt wygląda, jakby był lakierem do paznokci, to nie jest. Za 6 ml tego olejku trzeba zapłacić 57.90zł i dostaniecie go również, tylko w Douglasie. Jego wygodny aplikator pozwala na szybkie rozprowadzenie produktu na ustach. Dlatego właśnie nadaje się na wrzucenie go do torebki i szybkie poprawki w ciągu dnia. Z trzech dostępnych kolorów, posiadam nr 4, który ma w sobie odrobinę pomarańczowo-czerwonego tintu, który jest niezwykle subtelny na ustach. W składzie znajduje się olejek z pestek malin (podobnie, jak w przypadku kultowego olejku Clarinsa, który już mi się skończył, a ja obiecałam nie kupować sobie na razie żadnych kosmetycznych pierdół, dopóki nie zużyje swoich zapasów). No i pięknie się błyszczy, zapewniając ustom prawdziwą taflę wody. A taki efekt bardzo lubię.

Olejek z limitowanej kolekcji marki Pupa, pokazywałam Wam już kiedyś na blogu. Jest dostępny w czterech różnych kolorach, ale u mnie widzicie numer 001 Sunny Honey, który na ustach praktycznie nie daje żadnego koloru. Jedyne czym się wyróżnia, to mocna, błyszcząca tafla.  Do dostania był w Douglasie za 66zł. Podobnie, jak produkt Artdeco, zawiera w składzie olejek z pestek malin, który intensywnie nawilża i odżywia spierzchnięte wargi. Nadaje się do torebki, ale nie polecam go, jako kuracja nawilżająca na noc. W tej kwestii zdecydowanie stawiam na balsamy i maski. Olejki są dobre w ciągu dnia.

Na koniec nowość w perfumerii Douglas, czyli Revlon, Kiss Balm. Jego cena to 21.99zł. Dostępny jest w czterech kolorach/smakach i zapachach. Dzisiaj pokazuję Wam Tropical Coconut, który prócz SPF 20 (świetnie na wiosnę/lato!), pachnie zupełnie, jak pinacolada. I tak też smakuje! Jest słodziutki i noszenie go, to sama przyjemność. Co w składzie? Oczywiście olejek z pestek malin. Już chyba wszystkie nauczyłyśmy się, że to świetny produkt nawilżający :) Prócz olejku z pestek malin, dodano też olejek z pestek winogron oraz granatu. Tropical Coconut nie ma koloru, ale reszta z rodziny daje na ustach delikatny efekt. Jako jedyny z pokazywanej dzisiaj rodzinki, jest w formie sztyftu, ale kompletnie mi to nie przeszkadza. Formuła pozwala na szybką aplikację w ciągu dnia, a dzięki temu śmiało można go wrzucić do torebki albo w kieszeń kurtki. To coś w stylu pomadek ochronnych, więc nawilżenie jest raczej krótkotrwałe, ale smak i zapach tego produktu, wynagradza każdą ponowną aplikację. 


Te produkty ostatnio noszę na zmianę w mojej torebce. Tak naprawdę wrzucam do niej co mam pod ręką, więc nie mam w tej kwestii ulubieńca. Wszystkie lubię z taką samą siłą.  A Wy? Też nosicie w torebce miliard produktów do ust? Jaki jest Wasz ulubiony kosmetyk do pielęgnacji w tej kwestii? 
Dajcie znać w komentarzach! :)


POPRZEDNI
NASTĘPNY

No comments :

Post a Comment

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.

DO GÓRY