Fenty Beauty w końcu w Polsce! Co warto kupić, a co omijać?


co-kupic-z-fenty-beauty

O tym, że Fenty Beauty wchodzi właśnie do polskiej Sephory, pewnie już wiecie doskonale. Informacja o tym praktycznie wyskakuje z serka w lodówce. Wiem, wiem, można się poczuć trochę przytłoczonym, ale wiecie co? Trzeba się cieszyć, że W KOŃCU w Polsce nie jest, jak w lesie. Mamy już naprawdę całkiem spory asortyment marek, których jeszcze kilka lat temu można było szukać ze świecą. Cieszy mnie to, że zauważa nas świat beauty, a myślę, że to jeszcze nie koniec niespodzianek, które zaskoczą nas swoimi premierami. 

Dzisiaj jednak chcę Wam przybliżyć markę Fenty na tyle, na ile mogę. Nie będzie w tym wpisie żadnego owijania w bawełnę. Powiem, co jest kiepskie, a co sprawdza się super. Dam Wam znać, na co powinnyście się wydać swoje wypłaty, a co powinno pozostać w strefie "ładne, ale nie ma sensu kupować". To co? Zaczynamy! 

fenty-beauty-polska

Najważniejszym punktem tego wpisu będzie na pewno baza pod makijaż Fenty Beauty,  PRO FILT'R INSTANT RETOUCH PRIMER (jej cena, to 139zł). To jeden z ciekawszych produktów tego typu na rynku. Mam okazję testować ten kosmetyk już od ponad roku i powiem z całą stanowczością, że jest to najlepsza baza pod makijaż, jaką kiedykolwiek miałam. Moje pierwsze opakowanie jest już praktycznie na wykończeniu (teraz już muszę odkręcać pompkę i wydłubywać resztki, bo całkiem sporo produktu osiadło na dnie, i nie daje się już wyciągnąć przy pomocy pompki). 
Jest zaskakująco ciekawa! Daje piękny, lekko rozmyty efekt. Możecie być pewne, że ustrzeże Was przed nadmiernym wyświecaniem się w ciągu dnia. Wszystko dlatego, że mimo swoich matujących właściwości, jest przede wszystkim nawilżająca. Porównałabym ją do jakiegoś kremu pielęgnacyjnego. Dzięki niej każdy, nawet najbardziej matowy podkład, nie sprawi, że po kilku godzinach wyglądam, jak zasuszona skórka chleba. Nie, nie z nią te numery. Pielęgnuje, nawilża, kontroluje sebum i ładnie bluruje skórę, pozbywając się w ten sposób rozszerzonych porów. Lubię ją też nakładać w okolice pod oczami - wtedy korektor wygląda o niebo lepiej! 
Jej kolor został nazwany dość przekornie invisipink. Nie widać go w żaden sposób po zaaplikowaniu, idealnie bowiem wtapia się w skórę twarzy. 
CZY POLECAM? TAK! TO NAJLEPSZA BAZA EVER!

najlepsza-baza-pod-makijaz

jaka-baza-pod-makijaz

Podkład Fenty Beauty, Pro Filt'r Soft Matte Longwear Foundation ( jego cena, to 145zł), to podkład stworzony wręcz do tego, by używać go wspólnie ze wspomnianą przeze mnie wcześniej bazą. Tak podobno robi też sama Rihanna. I powiem szczerze, że wydaje mi się właśnie, że idealnie sprawdzi się w duecie z jakąś dobrą, intensywną pielęgnacją przed. (niekoniecznie musi to być baza, po prostu zadbajcie o cerę). Sam podkład jest bardzo lekki w swej konsystencji i aż dziw bierze, że tak wiele w nim pigmentu. Jego krycie określiłabym średnim do pełnego. Przy dwóch warstwach podkładu daje naprawdę mocny efekt zakrycia wszystkiego, czego nie chcemy pokazywać na co dzień. Przy delikatniejszym makijażu na co dzień, dobrze sprawdzi się jedna warstwa. Szybko zastyga na twarzy, więc radzę się z nim nie bawić, tylko żwawo wpracować w skórę. Jak wiecie, testuję go dopiero chwilę, więc nie polecę go Wam z ręką na sercu. To za krótko, żeby już wydawać o nim opinię. Po dzisiejszym teście (w połączeniu z bazą) jestem bardzo zadowolona. Podkład zaczął mi się wyświecać w strefie T dopiero po około 8-9 godzinach od nałożenia. Nic się nie starło, nic nie zniknęło z twarzy. Wygląda tak samo, jak nałożony rano. Po zdjęciu nadmiaru sebum, spokojnie pozwala na dołożenie pudru. Pierwsze koty za płoty i jestem zadowolona. Zobaczę jednak, jak będzie spisywać się na dłuższą metę i czy nie zapcha mi cery (w składzie znajduje się talk, a na to cera może reagować naprawdę różnie). Mogę jednak śmiało powiedzieć, żebyście uważały na kolory (głównie przez oksydację) i dobrały sobie podkład przez próbki. Nie dobierajcie koloru w ciemno, czy w ostrych światłach perfumerii. Wyjdźcie na zewnątrz, czy sprawdźcie sobie spokojnie podkład w domu. Bo można się przejechać. 

fenty-pro-filtr-podklad-foundation-130-150-190

Poniżej prezentuję Wam swatche trzech odcieni podkładów Pro Filt'r Soft Matte Longwear Foundation. Dostępny w 40 odcieniach do każdego typu karnacji.  U mnie widzicie (od góry) najjaśniejszy kolor 130, 150 oraz 190. Jak widzicie, 130 ma wyraźnie żółte tony, mocno widoczne po zastygnięciu. Kolor 150 posiada całkiem neutralny odcień, jednak według mnie potrafi oksydować na lekko różowy ton. Natomiast kolor 190, to odcień, który jest już zdecydowanie cieplejszy. W Internecie znalazłam mnóstwo opinii, że nadaję się do odcieni jasnych karnacji oraz ma neutralne podtony. Nie zgodzę się, zdecydowanie bliżej mu do ciepłego odcienia, niż neutralnego. Zauważalnie oksyduje na twarzy i u mnie niestety kończy się pomarańczą. 
CZY POLECAM? JESZCZE NIE. JESTEM POZYTYWNIE ZASKOCZONA, ALE RĘKI SOBIE UCIĄĆ NIE DAM. 

ktory-rozswietlacz-fenty

Rozświetlacze Killawatt Freestyle Highlighter, to coś, do czego wzdychała chyba każda z nas. Swój pierwszy kupiłam rok temu w Barcelonie. Wybrałam się wtedy do największej Sephory w Europie (takie to właśnie jest ze mną wakacyjne zwiedzanie) i dorwałam odcień Lightning Dust/Fire Crystal sztuk dwie, dla mnie i Agnieszki (moje zakupy - klik). Na początki nie wiedziałam sama, co o nim myślę. Nie byłam zachwycona. Po tym jednak, jak zeszła z niego ta pierwsza, dość dziwna warstwa, zakochałam się! Tutaj recenzja. Oczywiście, mam już w nim całkiem niezłą dziurę, jak widzicie w odcieniu Fire Crystal. Głównie dlatego, że duet ten jest stworzony do dwóch rodzajów rozświetlenia - tego lekkiego, dla fanek naturalnego wykończenia i tego mocnego, dla fanek błysku widocznego z orbity okołoziemskiej. Ja należę do tych drugich :) 

fenty-beauty-mimosa-sunrise-sangria-sunset

Fenty Beauty, Killawatt Freestyle Highlighter (145zł), to jeden z najmocniejszych rozświetlaczy na rynku. Kolorów znajdziecie całe multum i naprawdę jest w czym wybierać. Najlepsze jednak jest też to, że można sobie dzięki nim nieźle poszaleć. Fenty Beauty szturmem podbiło rynek kosmetyczny poprzez wypuszczenie odcienia Trophy Wife. Takiego złota jeszcze nikt do tej pory nie miał. I powiem szczerze, że jest ono uzależniające. Wydawać by się mogło, że to kolor jedynie dla czarnoskórych. Jednak, jeśli jesteście fankami makijażu i lubicie szaleć - nic nie stoi na przeszkodzie. Sprawdźcie tylko, czy Wasz odcień cery nie wybije w tym rozświetlaczu zielonych tonów. Po mocniejszym rozblendowaniu, daje naprawdę piękny efekt tak zwanej kuli dyskotekowej i tylko delikatnie widać jego zabawienie. Cała zabawa jest w drobinkach i brokacie. 

czy-kupic-trophy-wife-fenty-beauty

ktory-rozswietlacz-fentybeauty-najlepszy

Na koniec jeszcze ta najbardziej szalona wersja, czyli Killawatt Foil Highlighter (155zł) w kolorze Mimosa Sunrise/ Sangria Sunset. Te dwa gagatki sprawiły, że moje serce mocniej zabiło. Nie odważę się ich nałożyć na szczyty kości policzkowych. Aż tak szalona nie jestem. Sprawdzę je za to w wersji makijażowej i na pewno dam Wam znać, jak się spisują. Zdecydowanie popracowano tutaj jednak nad jakością opakowania. Killawatt Foil Highlighter nie ma już holograficznej warstwy, jak Freestyle Highlighter, ale za to jest cięższy w dłoni i wydaje się być porządniejszy. Na wielkości zyskało również lusterko wewnątrz.

Ogólnie rozświetlacze te nadają się do wszystkiego. Na szczyty kości policzkowych, łuk kupidyna, w wewnętrzny kącik powieki, czy nawet jako cień do powiek. Nie musicie się ograniczać!
CZY POLECAM? Z RĘKĄ NA SERCU! TAK! 

fenty-beauty-blyszczyk-gloss-bomb

Gloss Bomb Universal Lip Luminizer (69zł), to błyszczyk, który chciałam szczerze ominąć szerokim łukiem. Jakoś tak mnie nie jarał. Jest ultrabłyszczący,  a jego uniwersalny kolor nude, będzie pasować dosłownie każdemu. Jest w nim jednak trochę beżowo-brązowego pigmentu, więc miejcie to na uwadze! Ogromny aplikator pozwala na szybkie pokrycie ust produktem. Nie klei się, nie rozlewa i pięknie pachnie (brzoskwiniowo-waniliowo). Ja lubię go w połączeniu z pomadką, ale sam też daje radę. I teraz najlepsze! Sądziłam, że to TYLKO błyszczyk, ale okazuje się, że zawarte w składzie masło shea, całkiem fajnie pielęgnuje usta. Dlatego nawet po zniknięciu z warg, nie mamy uczucia przesuszenia. Fajnie! 
CZY POLECAM? KU MOJEMU ZASKOCZENIU, TAK! 

stunna-lip-paint-czy-warto

fenty-beauty-stunna-lip-paint-swatche

Stunna Longwear Fluid Lip Color w kolorze Uncensored (99zł), to podobno czerwień idealna. Kolor, któremu nie oprze się żadna kobieta i żaden mężczyzna. Odcień idealnie dobrany tak, aby pasował każdej karnacji. Szokujące! I powiem szczerze, że kolor jest grzechu wart! Ma niebieskie tony, dzięki czemu ładnie wybiela zęby. Intensywnie czerwona czerwień naprawdę dodaje seksapilu i blasku oczom. Ma przepiękne opakowanie i ciekawy aplikator, który pięknie współpracuje. Daje się nim wyrysować precyzyjnie usta.  Konsystencja należy do tych lżejszych, bardzo płynnych i mocno napigmentowanych.  Jestem jednak zawiedziona. Stunna Lip Paint wcale nie zastyga. Jej matowe wykończenie jest całkiem ładne, ale brak zastygnięcia sprawia, że po jakimkolwiek posiłku, rozlewa mi się w kącikach ust. Niestety transferuje się też w dziwne miejsca (wystarczy nieuważnie wytrzeć nos, ściągnąć długie włosy z twarzy i macie gwarancję ciekawych bohomazów na policzku, brodzie, czy nosie). A to ją dla mnie dyskwalifikuje. Nie chcę nosić czerwieni, która nie pozwala mi o sobie zapomnieć i sprawia, że tylko zastanawiam się, czy przypadkiem nie usmarowałam sobie nią pół policzka. Fenomenalny kolor, ale nic poza tym. A szkoda. 
CZY POLECAM? NIESTETY NIE. 

fenty-match-stix

fenty-match-stix-sephora-jaki

kolory-match-stix-fenty-beauty

W swoich zbiorach mam również Fenty Beauty, Match Stix Trio (229zł), niestety w kolorach, które nie pozwolą mi na jakiekolwiek przetestowanie tych produktów. Nie powiem, spróbuję i będzie to niezłe wyzwanie, ale mam wrażenie, że nie uda mi się ich ugrać nawet, jako cienie do powiek. Zobaczymy jednak, jak się sprawdzą w akcji, nawet w charakterze którego się po nich nie spodziewałam. Wiem jednak, że ich ciekawa formuła jest stworzona tak, że nawet po zgubieniu zatyczki, produkt nie ma prawa nam wyschnąć (to bardzo ciekawe i myślę, że sprawdzę, czy to prawda). Podoba mi się jednak sam system magnetycznych sticków przeznaczonych do wszystkiego: konturowania, rozświetlania, brązowienia, do nakładania różu. Są naprawdę dizajnerskie i niecodzienne. A ich układ może wyglądać, jak plaster miodu. Całkiem ciekawe rozwiązanie, ale no niestety... nie powiem Wam o nich nic więcej, jak to, że taki zestaw opłaca się bardziej niż zakup pojedynczych sticków i w środku znajdziecie dwa o wykończeniu matowym oraz jeden błyszczący.
CZY POLECAM? NAWET NIE WIEM.  

fenty-beauty-flyliner-czy-warto

Fenty Beauty, Flyliner Longwear Liquid Eyeliner, to kolejny produkt, z którym mi kompletnie nie po drodze. Nie jestem może mistrzem malowania kresek, ale już dawno żaden liner nie sprawiał mi tyle problemu. Wiem jednak, że zdania na jego temat są bardzo mocno podzielone. Niektóre z dziewczyn są nim zachwycone i twierdzą, że lepszego nie miały (rzeczywiście, ma dużo mocniejszą w barwie czerń od swojego konkurenta, czyli kultowego już eyelinera Kat von D). Jednak, w moim przypadku strasznie się rozmazuje. Przez co nie jestem w stanie namalować równej kreski. Mam wrażenie, że włazi w każdą, najmniejszą zmarszczkę na powiece, a ja próbując wyrysować równą kreskę kończę, jak Amy Winehouse. Szkoda, bo ma wygodny aplikator. Jest długi i pozwala na szybką i sprawną aplikację bez zawahania ręki. Tylko ta formuła... coś mi nie halo. 
CZY POLECAM? ZDECYDOWANIE NIE. 

fenty-beauty-ktory-pedzelek

Na koniec zostawiłam sobie moje największe zaskoczenie. Z reguły nie jaram się żadnymi pędzelkami, które wypuszczają marki makijażowe, bo to nie moje klimaty. Kat von D mnie swoimi zawiodła i od tamtej pory podchodzę do takiego tematu z rezerwą. Jednak Fenty Beauty wyprodukowało coś nietuzinkowego. Cheek-hugging Highlight Brush (139zł), to coś czego jeszcze na rynku nie było. Nie będę się tutaj rozwodzić nad jego designem, który jak każda z nas widzi, jest po prostu miodzio. Wszystko w punkt, idealny mate w kolorze nude, miękkie włosie i stonowany wygląd z klasą. Jego włoski zostały ścięte (jak sama Rihanna twierdzi) w kształt zęba rekina. Coś w tym jest, bo jego kształt jest naprawdę nietypowy. Jednak, po obejrzeniu makijażu na kanale NikkieTutorials (z główną makijażystką Fenty Beauty, Priscillą Ono) zaskoczyła mnie wykorzystana technika aplikacji rozświetlacza właśnie przy użyciu tego pędzelka. Spróbowałam i wiecie co? Zakochałam się. Cały myk polega na tym, żeby omieść skórę pod łukiem brwiowym, zahaczyć o skroń i przejechać po kości policzkowej aż do miejsca, w którym aplikujemy róż. Efekt jest nieziemsko błyszczący a sam pędzelek, idealnie wpasowuje się w kształt policzka. Nie bez powodu został nazwany cheek-hugging! 
CZY POLECAM? ZDECYDOWANIE TAK! 

Wszystkie kosmetyki oczywiście są już dostępne w perfumerii Sephora online. Od jutra (7 września) trafią do sprzedaży stacjonarnie. W Szczecinie będziecie mogły dorwać Fenty Beauty zarówno w Centrum Handlowym Galaxy, jak i CH Kaskada.
To co? Macie już swoją listę zakupów, czy już swoje do koszyka dodałyście? ;)
Dajcie znać w komentarzach! 


POPRZEDNI
NASTĘPNY

No comments :

Post a Comment

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.

DO GÓRY