Czy warto kupić rozświetlacz FENTY BEAUTY ?

Marka Fenty Beauty jeszcze w tym roku pojawi się na polskim rynku. Pewnie niejedna z Was ostrzy sobie pazurki na rozświetlacze, słynny podkład, czy czerwoną pomadkę pasującą każdemu. 

Mogę sprzedać Wam ploteczkę, choć już całkowicie potwierdzoną. Fenty Beauty zawita do nas w najbliższych miesiącach. Szczecin może się cieszyć - szafa marki pojawi się w Galerii Kaskada. 

Jakiś czas temu, podczas wizyty w Barcelonie, napadłam na Sephorę i postanowiłam sprawić sobie kilka kosmetyków z Fenty Beauty i padło wtedy między innymi na rozświetlacz KillaWatt Freestyle Highlighting Duo w kolorze Lightning Dust/Fire Crystal

Opakowanie, to plastikowe, lekkie puzderko z lusterkiem. Biały  kolor i proste logo sprawia, że mamy do czynienia z eleganckim kosmetykiem, pasującym do każdej kobiety i każdej kosmetyczki. Mamy tutaj jednak mały twist w postaci tęczowych refleksów, które widoczne są podczas otwierania i zamykania puzderka. Dodaje to niewątpliwie pazura.

Warto też wspomnieć o charakterystycznym tłoczeniu na samym kosmetyku. Nie wiem, jak Wam, ale mnie bardzo przypadło do gustu logo Fenty Beauty i uważam, że jest jednym z bardziej udanych na rynku. 


W środku znajdują się dwa kosmetyki prasowane o wykończeniu tak zwanym cream-powder. pod naciskiem palca mamy wrażenie, że kosmetyk jest kremowy. Jednak w zetknięciu z pędzlem, pozwala na taką samą aplikację, jak klasyczny, prasowany puder. Duet został wybrany z myślą o kobietach o jasnym typie karnacji, które dobrze czują się w beżowo-złotym błysku. Ten po lewej, czyli Lightning Dust, to ideał dla osób, które swoją przygodę z rozświetlaczami dopiero rozpoczynają. Jest nienachalny, delikatny, o cielistym, ciepłym odcieniu. Perłowy beż nie będzie rzucać się w oczy, ale równocześnie zagwarantuje Wam naturalny blask, zdrowo wyglądającej skóry. Jego jasny odcień beżu, w którym doszukać się można złotego blasku, nada się do makijażu dziennego. 

Od lewej: Lightning Dust oraz Fire Crystal 


Na policzku Fire Crystal

Fire Crystal jest natomiast spełnionym marzeniem każdej miłośniczki tak zwanych rozświetlaczy na bogato. Mamy tutaj do czynienia z bardziej błyszczącym, iskrzącym wręcz wykończeniem. W podtonie widać tutaj już wyraźnie cieplejsze odcienie złota. Jest odrobinę kremowy w swej konsystencji, zwłaszcza pod naciskiem palca. Jednak na skórze twarzy, przy użyciu pędzla, kompletnie tego nie czuć. Pięknie wtapia się we wcześniejsze warstwy makijażu i daje mocny blask. Co prawda, posiada mniejsze i większe drobinki, dlatego te z Was, które nie lubią tego efektu i drobinki w rozświetlaczu, to dla nich wielkie NOPE, radzę go omijać. 
Ja natomiast jestem z niego bardzo zadowolona. Pięknie się mieni i wygląda bosko zarówno na policzku, jak i na powiece. Właśnie tak lubię to też używać - zarówno jako cień, jak i rozświetlacz. 

Kosmetyk nie pyli się podczas użycia pędzla. Najlepiej do rozświetlacza sprawdza się pędzel z Inglota 4SS i to właśnie na niego stawiam podczas codziennego makijażu twarzy. 

Na policzku Lightning Dust

Na początku rozświetlacz Killawatt Freestyle Highlighting Duo mnie w sobie nie rozkochał. Będę szczera, byłam wręcz zawiedziona. Okazuje się jednak, że po kilku użyciach, zaczęliśmy się lubić znacznie bardziej. Mam wrażenie, że kosmetyk ten posiada jakąś dziwną wierzchnią warstwę, po starciu której, rozświetlacz nabiera zupełnie innego oblicza. Staje się wtedy zdecydowanie bardziej intensywny, mocniej napigmentowany i pozwala się lepiej stopniować. 

Kosmetyk Fenty Beauty kosztuje 38 Euro. Nie wiem niestety, jaką cenę będzie mieć po wejściu na rynek polski. 

Jestem zdania, że warto przyjrzeć się bliżej szafie Fenty, gdy już do nas dotrze (będzie dostępna w Sephorze). Co prawda, nie sądzę aby ten rozświetlacz wart był tylu pieniędzy, bo jednak jest to spora sumka, jak na 3.5g produktu. Dostajemy jednak dwa różne wykończenia i dwa różne rozświetlacze, więc jest to zakup całkiem sensowny dla tych z Was, które lubią dostawać więcej :) Noszę ten rozświetlacz ostatnio codziennie (i zeszło tak już chyba ze dwa-trzy miesiące). Co prawda mam już całą masę kosmetyków z tej kategorii, ale nie ukrywam, że mam ochotę na jeszcze dwa odcienie. Słynny Trophy Wife (i byłby to zakup czysto kolekcjonerski) i bliżej niesprecyzowany, jeszcze jeden duet. Już w jakimś bardziej różowym odcieniu. Ale - rozsądek na razie wygrywa :) 

A Wy? Cieszycie się, że Fenty wejdzie do Polski? Czekacie na tę markę, czy macie bardziej "meeh"? 

POPRZEDNI
NASTĘPNY

No comments :

Post a Comment

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.

DO GÓRY