Moja kolekcja kremowych cieni do powiek
Wednesday, February 10, 2016 - makijaż
Jego recenzja już dawno temu pojawiła się na blogu. Możecie o nim szerzej poczytać tutaj.
Stalowa szarość, którą posiadam, przepięknie się blenduje. Uwielbiam nakładać ten cień palcem. Jego formuła jest specyficzna, przy zetknięciu ze skórą czuć, że produkt jest pudrowo-kremowy. Pięknie się nakłada, nie tworzy plam i świetnie się utrzymuje.
Kupiłam go podczas wakacji w Portugalii. Brąz, w którym zatopione zostały delikatne drobinki złota. Kremowa konsystencja pozwala na przyjemną i bezproblemową aplikację. Cień jest puszysty i bardzo napigmentowany. Nawet najmniejsza ilość pozwala na równe pokrycie powieki. Ideał na makijaż w pośpiechu!
O cieniach Shiseido również mogłyście poczytać kiedyś na blogu /klik/
Ich maślana konsystencja pięknie sunie po powiekach. BR727, czyli Fog, to delikatniejsza wersja cienia Clarins. PK 224 Mouselline, to natomiast delikatny i subtelny róż. Tego ostatniego lubię latem używać, jako kremowego rozświetlacza na szczyty kości policzkowych.
Od lewej:Maybelline, Shiseido PK 224, Bobbi Brown
Mój ulubiony cień, który powinien przy okazji być bazą, ale w tej roli się niestety u mnie nie sprawdza. Nie działa, jak klej i zbiera się w załamaniach powieki. Dlatego w tym celu używam bazy Primer Potion z Urban Decay. Mimo to, cudownie wyrównuje koloryt moich powiek, które bez makijażu, wyglądają, jakbym już je pomalowała w odcieniach brązu i beżu. Przy pełnym makijażu zakrywam to i stawiam na ujednolicony koloryt nie tylko cery, ale i skóry powiek. Painterly sprawdza się w tej kwestii cudownie!
Od lewej: Shiseido BR727, Kiko, MAC
Kupiony jeszcze za granicą, teraz dostępny w Polsce, więc możecie go wypróbować i Wy. Tutaj poczytacie o nim więcej. Brązowo-złoty cień, który ma konsystencję musu. Świetnie się z nim pracuje, a raz nałożony i rozblendowany, pozostanie na swoim miejscu cały wieczór. Jego formuła szybko zastyga, więc radzę się spieszyć z pędzelkiem.
Miałam już w swojej kolekcji dwa cienie Color Tattoo z Maybelline, ale skończyły one swój żywot. Przy pewnych zakupach zdecydowałam się na ten odcień, który jest dość unikatowy. Metaliczne drobinki zatopione w tym cieniu, pięknie odbijają światło. Jego piękna, burgundowa barwa mieni się na złoto.
Od lewej: Bobbi Brown, Clarins, Max Factor
Kolejny brązowo-złoty cień w mojej kolekcji, ale to już Was chyba dziwić nie powinno. Mam słabość do tego typu cieni, a ten jest wyjątkowy. Dzięki temu, że jego formuła jest bardzo skoncentrowana, świetnie sprawdza się zarówno w roli cienia do powiek, jak i żelowego eyelinera. Właśnie w tej formie lubię go używać najczęściej. Jest przepiękny i unikatowy, a jego trwałość naprawdę powala. Więcej o nim tutaj.
I to by było na tyle!
Co sądzicie o mojej kolekcji? Jakie są Wasze ulubione kremowe cienie?
Subscribe to:
Post Comments
(
Atom
)
No comments :
Post a Comment
Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.