NARS, Charlotte Gainsbourg Collection

nars-charlotte-gainsbourg-collection-sephora

Kosmetyki NARS, to mój konik. Nigdy nie ukrywałam przed Wami, że jest w nich coś takiego, co mnie przyciąga. Co prawda, miałam już kiedyś mały epizod z kultowym różem do policzków w odcieniu Orgasm, który mi się zwyczajnie nie spodobał. Jest śliczny, ale tylko w opakowaniu, ponieważ na moim policzku wygląda po prostu średnio. Znalazłam za to inny, przepiękny odcień, którego nie zamienię na żaden inny. Kocham go w takim wydaniu, jak w różowym makijażu, który pokazywałam Wam tutaj.  Zachwycałam się nim już wtedy, gdy pokazywałam Wam wiosenne nowości. 

nars-charlotte-gainsbourg-collection-sephora

Pisałam Wam też kiedyś o pomadkach NARSa w szminkowych nowościach, ale czegoś takiego, jak Lip Tint w kolorze Double Decker się po tej marce nie spodziewałam. NARS kojarzy mi się z mocną pigmentacją i konkretnymi kolorami. W pierwszej chwili sądziłam, że będzie to mocno napigmentowany błyszczyk w czerwonym, truskawkowo-wiśniowym kolorze. Mocno napigmentowany w moich wyobrażeniach blyszczyk, okazał się być lip tintem, który ma prawie galaretkową konsystencję. Na ustach jest wyczuwalny i sprawia wrażenie, jakby był odżywczym balsamem. Ma lekki kolor i delikatnie barwi usta, nie pozostawiając jednak po sobie zbyt mocnego efektu tintu.

nars-charlotte-gainsbourg-collection-sephora

Mówiłam Wam już nie raz o ukochanym różu, wspomniałam też kilkukrotnie, że uwielbiam bronzer w odcieniu Laguna. Polecałam Wam go nawet podczas wpisu o tym, na jakie wysokopółkowe produkty warto się zdecydować. W kolekcji stworzonej przy współpracy Charlotte Gainsbourg, zaskoczeniem okazuje się też być Multiple Tint w kolorze Alice (piękny zbieg okoliczności :)). To multifunkcyjny sztyft o półprzezroczystym wykończeniu, który może być stosowany zarówno jako róż do policzków, jak i pomadka do ust, i który daje się swobodnie stopniować. Jest lekki i nie stanowi problemu podczas aplikacji. Jednak, szczerze przyznam, że zdecydowanie bardziej podoba mi się w roli pomadki, niż różu do policzków. W makijażu jaki przedstawiam Wam w dzisiejszym poście, użyłam go w formie różu.

nars-charlotte-gainsbourg-collection-sephora

nars-charlotte-gainsbourg-collection-sephora

O jednym z eyelinerów pisałam Wam już podczas prezentacji jesiennych nowości w kolaboracji z Sarah Moon. Dałam Wam wtedy wyraźnie do zrozumienia, że wykończenie tego produktu bardzo mi odpowiada. Jakość eyelinerów NARSa została potwierdzona tym razem odcieniem nowego Kohlinera w kolorze Nuit D'Encre. To czarny, węglowy w odcieniu eyeliner z wyraźnym, niebieskim ale wciąż neutralnym dodatkiem koloru. Jest miękki i bardzo łatwo się aplikuje. Pozwala stopniować efekt na oku od lekkiego, rozdymionego po mocniejszy, bardziej intensywny. Jest przy okazji bardzo trwały. Raz nałożony, trzyma się cały dzień. 

nars-charlotte-gainsbourg-collection-sephora

Tak prezentuję zarówno róż do policzków, który - same widzicie, daje bardzo delikatny, subtelny efekt. Można go dokładać, ale uznałam, że w tym makijażu, nie zależy mi na zbyt mocnych policzkach. Na oku możecie zobaczyć nieco mocniej użyty eyeliner. 

Lubicie markę NARS? Jaki jest Wasz ulubiony produkt z ich asortymentu?
Koniecznie dajcie mi znać w komentarzach, co sądzicie o tej kolekcji. 


POPRZEDNI
NASTĘPNY

No comments :

Post a Comment

Bardzo dziękuję za każdy komentarz! Cieszę się, że masz ochotę ze mną porozmawiać.
Pamiętaj jednak, że każde treści autopromocyjne, czy obraźliwe, będą przeze mnie sukcesywnie usuwane.

DO GÓRY